Witam wszystkich jak sie zorientowali co niektorzy mam zamiar sprzedac Kadzia... Od poltora tygodnia proboje go sprzedac i jest ruch... Tzn ruch jak przy sprzedarzy auta dzwonia i pytaja. Codziennie kilka telefonow. Juz jeden napaleniec chcial go za 800zł...ale za 800zł :(. Za duzo wlozylem w niego pray i wogole energi, zapału. Jest to moje 2 autko i szczerze przywiazalem sie do niego nie ze wzgledu na wyglad ale na to ze poznalem was i nigdy kadzio mnie nie zawiodl. Zawsze dowiozl mnie na miejsce nawet jak sprzeglo sie starlo do konca to po chwili odpoczynku ruszyl i dowiozl mnie pod blok. Nigdy mnie nie zawiodl. Teraz mam dylemat czy tak naprawde chce go sprzedac... Nie ukrywam ze glownym powodem dla ktorego chce go sie pozbyc jest to ze ma swoj wiek i powoli sie sypie. Teraz znow sie cos rypie bo nie chce jechac na gazie :|Bylem u mechanika (u 3-ch i mowi ze to membrany w parowniku). Ale czy to ma nadal sens jesli to zrobie i znow cos sie rypnie. Troszke melodramatu napisalem ale co byscie zrobili na moim miejscu... Dac mu jescze jedna szanse...?:(:(:(:(
kolczu tak to sie juz z naszymi autakmi dzieje ja tez zamierzalem swojego sprzedac , teraz mi sie silnik rozsypał i ..... szukam drugiego silnika, przeliczyłem sobie dobrze ze warto zainwwestować w kanta stosunkowo niewielkie pieniądze niż kupic tanie auto za dwukrotną wartość kanta i jeszcze raz tyle włożyc.tu wiesz na czym stoisz.
IWesz , zawsze to będzie Twoja decyzja. Mechanikę zawsze da się zrobić, gorzej jest z blachami ale jak to mówią, dla chcącego nic trudnego
Żeby kupić coś co się nie będzie kaszanić,to obecnie 7-8 tys.zł wydać musisz a im auto nowsze tym naprawy/szęści droższe itp itd. jeżeli Twoje auto ma jakieś drobne tylko odpały i nie masz z nim jakichś poważniejszych problemów to jeźdzj nim aż się nie rozpadnie jak to mówią,albo będziesz miał go naprawdę dość. Nowe auta też się psują.
RIS, mądrze gada...
zostań przy tym co masz chyba że masz nadmiar gotówki na inne auto
a ja swojego kadzia już 4 dni spawam (po 2 całe dni w tygodniu mogę poświęcić) i jeszcze pewnie 2-3 bede spawał potem szpachla i lakier a tu coraz wiecej pracy zarovbkowej i mniej czasu na kadzia. ale choć miałbym go robić jeszcze miesiąc czy dwa to go zrobię bo już to co włożyłem w niego do momentu rozkręcenia go na części przekroczyło wartość kadzia . więc nie ma wyjścia trzeba jeszcze trochę władować zeby poprzednie inwestycje się nie zmarnowały
kolczu007, krótka piłka: - lubisz swoje auto i nie przeszkadza ci ze jest stare i ze ludzie sie dziwią? Zostań przy nim i tyle. Kasy włożonej w tak stare auto nigdy nie odzyskasz. Twój wyglada dosć ładnie, ale sensacji w nim nie ma, ani silnik ani jakies wyposażenie wypaśne ani alusy, więc ceny wyższej jak 1tyś złotych nie masz sznas osiagnąć. Żeby kupic znośne auto musisz miec jakies 3 tyś. Możesz też kupic za 1,5-2,5 tyś łezkę, ale to ie jest wielki krok naprzód. Jeśli jednak masz kasę i nic cie nie trzyma przy kancie - twój wybór. Po zakupie auta za 3tyś trzeba jeszcze przeznaczyc okolo 500-1000zł na remonty bieżace, oponki, oraz materiały eksploatacyjne (oleje, płyny itp). Tanich i sprawnych aut z LPG tez za dużo nie ma (sam szukałem jakiejś corsy A lub cieniasa z gazem dla mojej pestki i kiepsko to wyglada). W kadetta włożysz mniej żeby jeździł ,ale młodniał nie będzie i za jakiś czas tej kasy nie odzyskasz i tak, nadal bedzie 1tyś zł. Pytanie czy chcesz miec kanta ładnego (to trzeba inwestowac dla zabawy), czy chcesz miec tani dupowóz na jakis czas (napraw co trzeba i sie turlaj) czy potrzebujesz wózek na pokaz (inwestujesz kilka tysiecy i masz furacza). Myśl intensywnie
Przede wszystkim tak jak dla Ciebie Kolczu - to najlepiej jakbys zainwestowal w nowy kompletny silnik - cos nowszego powiedzmy z lat '90 jakies astrowe/łezkowe czy vectrowe. To juz poza ta pierwsza wymiana paska, plynow itp duza nadzieja ze wszystko by gralo. Blacha to wiadomo jak w kadziu wyglada, ale spokojnie bez roboty jestes w stanie kilka lat swoim pojezdzic - tak zeby sie wszystko jeszcze trzymalo. A jak bedziesz mial jaki przyplyw gotowki, zawsze mozesz pozniej poprawic blache, lakier i fura jak marzenie. Nie raz patrzymy na kadetty B, czy C - one tez kiedys mialy wlascicieli, ktorym juz sie nie chcialo trzymac złoma i oddali go za bezcen. Nasz kadecina tez sie starzeje, ale taki ładny juz zaczyna wzbudzac sensacje i zainteresowanie - wiec jak ktos to lubi to chyba warto.
Takie wypowiedzi mnie budują! Dlatego mój kant stoi już ósmy miesiąc i czeka, aż się nim zajmę.
Głowa do góry Kolczu!!!
Ja tez mam teraz dylemat co robić z kantem. Gryzie mnie jak cholera.
tak jak pisałem do tej pory mogłem poświęcić 2 dni w tygoniu na kadzia a teraz pewnie zajrzę do niego dopiero jeśienią. chyba że zamienię rodzinne niedziele na niedziele z kadfziem. a żonka i tak już ma pomału dosyć że więcej czasu "mu" poświecam niż dzieciakom.
Podąlem decyzje jednak zostaje Wsumie to co napoczatku napisal Grzybu mnie uswiadomilo... Wiem na czym stoje. A pozatym bardzo sie przywiazalem do Kadzia. No trzeba zainwestowac tylko skad brac na to pieniadze. Pewnie chcialbym wymienic silnik nie musi byc o duzej mocy ale niech bedzie na wtrysku... .
Niestety , samochód zawsze będzie skarbonką bez dna. Nie wierz posiadaczom nowych aut , że ich to nic nie kosztuje. Ostatnio moja znajoma dumna posiadaczka Skody Fabi zostawiła na ostatnim gwarancyjnym przeglądzie 2 tys złotych , i na co ta gwarancja ? Za taką kasę to można fajnie wypicować starego Kadetta !
kolczu007, spoko ja przerabiałem to samo, głowa do góry i wszystko z kantem sie ułoży teraz pracuje w serwisie hondy i widze jaka kase ludzie w serwisie zostawiaja, 800 zł to norma za mały przegląd, dla mnie teraz najwiekszym problemem jest silnik a dokladnie jego brak, szukam czegos w co nie musialbym zbyt wiele dołożyc ale o tym to juz jest inny post
Kolczu, fajnie, że zostawiasz Kadzia. Niedawno też miałem załamanie, z powodu blachy w swoim Kancie. Zakupiłem nawet Corsę A we w sumie niezłym stanie z zamiarem włożenia do niej 2.0, ale skończyło się na tym, że Kadett zostaje, Corsy żal rozbierać i też zostaje, więc muszę sprzedać swój obecny pojazd. Takie to kanciaste szczęście
A ja jak sobie pomyślę ile godzin przy (tudzież pod) moim kadecie, to nie mógł bym go sprzedać. Zosały mi jeszcze hamulce do zrobienia, ale jat to klasyku, ruszysz jedno... W karzdy razie myślę że będzie dobrze. Aha, i pamiętaj że takiej satysfakcji nie kupisz nawet kartą master card