Więc tak: pojechałem do moich rodziców do Kłodzka, a jak pewnie wiecie trochę tam popadało i jest mokro Przyszło mi w nocy nie spodziewanie przemieścić się z Bystrzycy Kł. do Kłodzka no i się zaczęło.... Droga ogólnie podtopiona, rowy pełne ( te przy drodze ), ale spoko - pędzę, ale po wjeździe do Kłodzka - zonk, wszyscy stoją. Po paru minutach podpytałem młodej Pani która akurat wracała na piechotkę z miejsca w którym wszyscy utknęli co i jak, a ona mówi: no jest trochę wody, tir przejechał, pan pewnie też da radę. No to ja wajcha na D i jazda. Na początku było OK, ale z każdym metrem coraz głębiej, po reakcji tłumu zrozumiałem, że łatwo nie będzie. Ogólnie luzik. Woda była po zamki w drzwiach. Po te dziurki od kluczyka Jeepek przejechał, otarł pot z czoła i w drogę. Straty - zgubiona tablica rejestracyjna Zyski - wiem, że szukam XJ i jazda w błoto. Jedno pytanie. Rano jak odpaliłem - wszystko tip top,poza wiskiem, które się nie bardzo chciało załączyć, temp. doszła do 112C, ale w tym momencie usłyszałem, że chodzi, temp spadła na 100 i po przejechaniu 200km. jest wszystko OK. Czy tak może się zdarzyć - tu kieruję pytanie przede wszystkim do tych co topią swoje JEEPKI.
michua Super, jednak Jeep to Jeep, się wie. A swoją drogą to tam na południu przesrane ludzie mają Dobrze, że u nas na północy takich zjawisk nie ma.
robi
Jak się wpierdzielasz po klamki w wodę to proponuję po primo....wyłączać klimę.....a najlepiej cały nawiew na off po drugie primo zamontować sobie Snorkel coby potem nie płakać na forum, że Jeep się utopił.
tam na południu przesrane ludzie mają wiesz, największy problem jaki zauważyłem - zasyfione i nie drożne rowy i kanalizacja przy drodze, woda zamiast rowami płynie drogą, studzienki nie odbierają bo zawalone liśćmi i piachem. Myślę, że było by o jakieś 40 - 50 % mniej wody w domach i mieszkaniach.
wiesz, największy problem jaki zauważyłem - zasyfione i nie drożne rowy i kanalizacja przy drodze, woda zamiast rowami płynie drogą, studzienki nie odbierają bo zawalone liśćmi i piachem. Myślę, że było by o jakieś 40 - 50 % mniej wody w domach i mieszkaniach
No tak, czyli wszystko po staremu, eeech, szkoda gadać.
Jak się wpierdzielasz po klamki he, ale ta pani, notabene blondynka, jakoś tak mówiła, że niby wody to nie miało być aż tyle, a co do wszystkich zabezpieczeń - zdaję sobie sprawę, zastanawia mnie tylko, czemu wisko tak późno się załączyło. coby potem nie płakać na forum, że Jeep się utopił. Ja bym się w sumie cieszył..... mój pierwszy raz Stąd decyzja - MUSI być drugi zmotany - błoto wciąga
To motaj a nie jak wszyscy nie idź za owczym pędem
nie idź za owczym pędem
Szymek Ty tak nie pisz, bo owce to też barany i jeszcze się jacyś obrażą.
jeszcze się jacyś obrażą
Ojojo
Szymek, nie mówię nie, zobaczymy jak fundusze, bo muszę mieć jednego na bulwar i jednego na błoto.
Jedno pytanie. Rano jak odpaliłem - wszystko tip top,poza wiskiem, które się nie bardzo chciało załączyć, temp. doszła do 112C, ale w tym momencie usłyszałem, że chodzi, temp spadła na 100 i po przejechaniu 200km. jest wszystko OK. Czy tak może się zdarzyć - tu kieruję pytanie przede wszystkim do tych co topią swoje JEEPKI.
Wisko o ile mi wiadomo to chodzi na pasku, czyli cały czas. Myślisz o elektryku ? Bo tylko ten się załącza.
A co do wody po klamki - ja wiem, że to fajna zabawa, ale podstawowa sprawa snorkel. Jak Ci łyknie wody, to nie będzie ciekawie...
Wisko o ile mi wiadomo to chodzi na pasku tak, ale pod wpływem temp. się spina lub nie - gorąco - kręci jak by na sztywno, chłodno - kręci się lekko i luźno.
No nie A ja zrobiłem buzery, bajery /snorkla, odpowietrzenia/ i w Kraku głębokiej wody znaleźć nie mogłem, żeby to wreszcie wypróbować
michua - gratuluję odwagi Ja jak gdzieś tak z rok temu takie gradobicie straszne w Krakowie było i dojechałem pod zalany wiadukt, gdzie wszyscy stali /na Pilotów - tak dla Krakusów/ to nie miałem odwagi się tam wpakować - no ale na swoją obronę powiem, że wtedy to nie miałem nawet jeszcze obudowy filtra powietrza, tylko tak stożek na rurze całkiem na wierzchu
michua - gratuluję odwagi wiesz, teraz to nie wiem czy to odwaga czy głupota...... , fakt był taki, że miałem 500m do domu, tam niestety konieczna była moja pomoc - akurat rodzice mi się pochorowali - i jak se pomyślałem, że ze trzy godziny będę czekał to mnie wzięło i D i .....
wiskoza niestety nie jest najlepszym wyjściem do jazdy w wodzie, bo siłą rzeczy woda daje jej koszmarny opór. To że samo wisko może paść to pół biedy, ale obciążenia niestety idą na pompę wody. Do brodzenia only elektryk. Natomiast nie wydaje mi się, żebyś miał przez taką chwilę spalić wiskozę. Obejrzyj może czy się ta blaszka bimetalowa nie przesuneła, bo może napór wody ją po prostu zrzucił
no ale na swoją obronę powiem, że wtedy to nie miałem nawet jeszcze obudowy filtra powietrza, tylko tak stożek na rurze całkiem na wierzchu ja najbardziej topiłem dzipa jak miałem stożek ale zawsze przypadkiem
mendelmax, Zrobiłem już z 200km i jest git, problem był tylko po przejechaniu pierwszych 2 km, później się samo wzięło i naprawiło, jak temp doszła do tych 115 st. to stanąłem, polukałem, wisko się kręciło ale jakoś nie mrawo, po chwili - z 500m huk z pod maski ja szczęśliwy - wisko działa, momentalnie do 100 st. i do teraz jest super, w tej wodzie, to ono, to wisko było z 10 -15 sek, więc myślę, że nic mu się biednemu nie przytrafiło, a i obroty nie były za duże - nie chciałem zrobić fali, a poza tym, bałem się, że właśnie wisko rozdmucha wodę po komorze i będzie buba, a to z filtrem, a to aparatem, albo jeszcze z inną elektryką. Efekt tego wiska był taki, jak by było dużo chłodniejsze niż powinno być.
Efekt tego wiska był taki, jak by było dużo chłodniejsze niż powinno być. Myślę, że tak właśnie było- woda odparowywała powoli ze sprężynki bimetalicznej, wiec dopiero jak odparowała to sprężynka załapała właściwe naprężenie i zblokowała wisko Zrozumiałem to tak, że teraz tak masz stale
Zrozumiałem to tak, że teraz tak masz stale to bym się już tak nie cieszył z mycia podwozia.
później się samo wzięło i naprawiło To Ty do tej pory nie byłeś świadom, że Jeep-ki nasze ukochane to się SAME naprawiają ?
michua, Fajnie,że niektórzy zadroszczą Ci tej przygody w wodzie (nie na rajdzie, nie na upalanku), tylko w prawdziwej sytuacji,zreszta ja też. Jeepki są ok
To Ty do tej pory nie byłeś świadom, że Jeep-ki nasze ukochane to się SAME naprawiają ? wiedziałem, ale znając życie, to najczęściej tak mają inni ale tym razem się udało