Witam serdecznie. ostatniej nocy podczas zjazdu z górki na zakręcie mój wrangler zgasł jak by mu odcięto całkowicie paliwo w ogóle nie reagował na pedał gazu. Kręcił ale nie chciał odpalić. Okazało się że powodem jest brak iskry. Kiedyś miałem podobny problem i okazało się ze spadł tylko kabel od cewki. Tym razem jest coś bardziej poważnego. Scholowałem go w nocy do domu i dziś nawet rozrusznik nie kręci tylko psztyknie lub przekaźnik wydaje daje dziwne skrzeczenie. Iskry teraz tez nie mam jak sprawdzić. Proszę o pilną pomoc i co moze być przyczyną tego wszystkiego.:( jest to Jeep Wrangler YJ 87' 4.2 benzyna + LPG
PO przeczytaniu twojego tematu o poszukiwaniu ssania we wranglerze i po opisanych problemach smiem twierdzic ze pada ci akumulator i byc moze alternator - auto slabo kreci, zapala dopiero po paru probach i gasnie w pierwszych paru minutach - typowe objawy padu aku i ledwo zipiacego alternatora
jeden problem znalazłem słabo kręcił bo rozrusznik padł szczotki i tulejki... a na dodatek w terenie dostało się tam podobno trochę błota;/ także rozrusznik na jutro będzie gotowy i będzie dobrze kręcił akumulator mam dobry... tylko pozostaje problem iskry czemu nagle podczas normalnej jazdy na asfaltowej nawierzchni z górki jej brakło. zniknęła tydzień temu i już się nie pojawiła gdzie może leżeć problem:(
jak bedziesz mial rozrusznik sprawdz czy cewka żyje-iskra czy jest z tego kableka od cewki.
witam problem znaleziony... rozrusznik odebrałem i okazało się ze padła kostka przy stacyjce... fura już śmiga
W 4,2 moze byc to problem z MCU taki komputer pod deska rozdzielcza robiacy za modół zapłonowy . Ja w swoim rozwiązałem to zakładając modół od poloneza 20pln, zaczał palić jak szwajcarski zegarek.
jak byś mógł podrzucić mi zdjęcie jak to dokładnie wygląda... albo konkretnie gdzie tego szukać bo nie za bardzo czaje
lightbless a ty nie miał v8 ?