Czy brak przedniego stabilizatora w zastąpią częściowo twardsze amortyzatory?? Czy nadal będzie to niebezpieczna zabawa poza terenem??
Czy brak przedniego stabilizatora w zastąpią częściowo twardsze amortyzatory??
Chyba nie bardzo, bo un trzyma budę w poziomie. Musiałbyś mieć nieuginalne sprężyny. Tak se myślę.
Stabilizator jest równie potrzebny co piąte koło:). Wywaliłem mój dwa lata temu a amorki mam normalne:). Hula...
Hula...
Ale zwalniasz w zakrętach co ?
Od ponad roku nie mam obu stabilizatorów i śmigam. Na prostej nawet 150 udało się ostatnio na kołach 35".
Od ponad roku nie mam obu stabilizatorów i śmigam.
Jak ja żem odpiął to se lusterka w zakręcie o asfalt przytarłem.
Jak ja żem odpiął to se lusterka w zakręcie o asfalt przytarłem. To zamontuj sobie na te lusterka takie kółka co by wiecej nie obicerać
a po drugie to sam nie mam obydwóch i nie narzekam nie jest to BOLID F1 ale da sie jeżdzić bez stablizatorów
latam od nie pamietam kiedy bez stabilizatora przedniego i nawet zapomnialem, ze go nie mam
co by wiecej nie obicerać
Sie śmiej, ale mój się tragicznie przechylał. Może ma to związek z jego wysokością i wagą (2450 kg).
pewnie tak ja dzisiaj wazyłem swojego z całym szpejem i połową baku paliwa wyszło na cyferblacie 1880 kg to i tak nie żle
Ja to nawet bez paliwa ważyłem. Mam Patrola o wyglądzie jeepa.
Tylko pamietajcie ze inaczej zachowuje sie TJ bez stabilizatora a inaczej wasze XJ czy YJ. W TJ bez przedniego stabilizatora raczej nie wybieral bym sie na asfalt....owszem zdarzy mi sie czasem pojechac pare kilometrow miedzy szlakami ale w zakretach trzeba mocno uwazac i zwalniac. Ja do tego mam twarde amorki OME HD..na normalnych pewnie bylo by jeszcze gorzej.
Stebel - nie rób scen:). Ja już dawno zapomniałem, że autko w ogóle miało stabilizatory. Jeżdżę nim na co dzień do roboty. Na rajdy jeżdżę na kołach. Na zakrętach trochę zwalniam:). Prędkość podróżna koło 90km/h. Wystarcza.
No to załóżcie je spowrotem i przekonacie się że na asfalcie auto ze stabilizatorem to jest zupełnie inna bajka [szybko się zapomina ze samochod moze sie dobrze prowadzic] dlatego tylko rozłanczane stabi są idealne
W TJ bez przedniego stabilizatora raczej nie wybieral bym sie na asfalt.... Szczególnie taki z głębokimi koleinami Jak bez stabilizatora na 'siódemce' wyprzedzałem, to faktycznie myślałem, że lusterka poobcieram
pytanie było czy da się tak jeździć np TJ na 4" - da się oczywiście i oczywiście ze stabi jest lepiej ale nie jest to tragiczna różnica - do tego stopnia, że czasem nie chce mi się zapinać po upalanku a to tylko 2 spinki
o innych wranglach się nie wypowiem ale ZJ na 6" też dało się jeździć bezstresowo i nawet dość szybko
tak teraz myślę, że oba te auta miały jedną cechę wspólną - sprężyny Rubicona (wrang ma też monotuby rubicona)
wranglem bez rubicona nie jeździłem ale ZJ na seryjnym zawieszeniu ze stabilizatorem bardziej się podpierał lusterkami w zakręcie niż na Rubiconie bez stabi. Rubicon ze stabilizatorem (seryjnym) w zakrętach się praktycznie nie przechyla.
TJ dystanse +20mm na stronę, opony 34"-11.5" lift +2" Ironman z amortyzatorami, brak stabilizatorów z przodu i z tyłu, spokojnie można brać zakręty ze sporą szybkością. Przechyły są trochę większe niż były, ale zawieszenie mam twardsze a samochód jest odchudzony.
Podejrzewam, że efekt końcowy zależy bardzo mocno od wysokości liftu, szerokości śladów i masy resorowanej. W ciężkim samochodzie z dużym liftem napewno przechyły będą dużo większe jak u mnie. Osobiście to planuje wyciąć z mostów mocowania stabilizatorów, bo nie widzę potrzeby żeby kiedykolwiek je zakładać.
Ja też śmigam bez przedniego stabilizator i powiem szczerze, że jakiejś strasznej różnicy na czarnym nie ma. Za to w terenie jest
No ja moge jedynie dorzucic ze jak rozlaczylem przednie laczniki to przod sie kladzie jak kuter przy w pyte wielkiej fali oczywiscie da sie jezdzic ale szybciej zakrety brac to ciezko i choroby morskiej mozna sie nabawic
Osobiście to planuje wyciąć z mostów mocowania stabilizatorów, bo nie widzę potrzeby żeby kiedykolwiek je zakładać. Ja w mocowaniach stabilizatorów zapiąłem linki ograniczające wykrzyż ,co by sprężyn nie zgubić ...
Ja w mocowaniach stabilizatorów zapiąłem linki ograniczające wykrzyż ,co by sprężyn nie zgubić .. to po co zdjales stab?
to po co zdjales stab? Ojjjj oj.... Bo oprócz możliwości zgubienia sprężyn jest tez 100 % pewność wyrwania amortyzatorów i ogranicznik niezbedny jest i basta ( bo potem są nieuzasadnione reklamacje amorów z wyrwanymi prętami z argumentacją - ja nie jeździłem w terenie , samo sie gó.no urwało ) . W liftowanym aucie jeżdżącym w ciężkim terenie stabilizatory są zbędne zupełnie , wręcz przeszkadzają .
spoko
Mam wrażenie, że brak stabilizatora dodaje niektórym 10 punktów do ego Tak jak zrobienie odcinka gnoju bez reduktora - to nic, że brak uzasadnienia technicznego i taktycznego, ale bohaterstwo większe
Bez stabi buja i tyle. Jeździć można. Bez amorów też można. Do wszystkiego się można przyzwyczaić. Tylko po co?
Mam wrażenie, że brak stabilizatora dodaje niektórym 10 punktów do ego
Nieśmiałem, ale też tak uważam. No może 8 punktów.
Heh, może nie do końca rozumiem ale skoro staram się odchudzić jeepa ile się da, a po demontażu stabilizatorów okazuje się że na asfalcie prawie nie ma różnicy to nie tylko mam parę kilo mniej a jeszcze lepsze wykrzyże bez potrzeby wysiadania z samochodu i rozłączania stabilizatorów to chyba mogę z czystym sumieniem polecić takie rozwiązanie. Oczywiście można nie podbijać ego osobom bez stabilizatorów tylko kasę osobom handlującym rozłączanymi stabilizatorami.
Moje zdanie jest takie: masz niski samochód z poszerzonym rozstawem kół i sztywniejszym zawieszeniem niż fabryczne i do tego jeździsz w terenie głównie - wywalaj stabilizatory bez wahania.
na asfalcie prawie nie ma różnicy Ta jasne. U mnie jest i to znaczna.
odchudzić jeepa Słaby argument, dywany ważą więcej
SiMarco, Święty nie dramatyzuj
je jedze bez stabilizatorów, predkośc podróżna około 90km/h i jest ok ale
mam nadzieje ze nie bede musiał Ja musiałem i potem papierocha nie mogłem odpalić Mam gdzieś takie emocje, szkoda życia i jeepa
Mam gdzieś takie emocje, szkoda życia i jeepa
przekonałes mnie zaczynam szukac dobrego spawacza który sie zna na rzeczy
Święty nie dramatyzuj właśnie, roztaczasz tu jakieś katastroficzne wizje, luźno powiązane z rzeczywistością.
zapytać Kufla albo poczytać o jego samochodzie Grata2 znam ze wspólnych rajdów ale to inna bajka jest całkiem
Zgadzam się z Tobą. Ja tylko oponuję przed głoszeniem, że brak stabi na czarnym to pikuś
Wiesz, ja może nie do końca odpowiedzialnie pisze, nie chciał bym, żeby ktoś wydachował bo na forum napisali że bez stabilzatorów też można. Wydachować można i plaskacza a co dopiero jeepa. Może też tak być że moje ostre wchodzenie w zakręty dla kogoś jest codziennością
Zdjęcie stabilizatorów nie jest aż tak kłopotliwe żeby samemu nie sprawdzić czy warto to robić czy nie.
A ktoś może poleca jakieś automaty rozpinające albo jakiś patent na to??
Kup JK Rubicona
a jeśli nie, to Antirock SwayBar wyprodukowany przez Currie Enterprises
mdsuperstar, No właśnie. Nie bardzo wiem jak to działa. Swoją drogą nieźle też kosztuje. Tak wygląda
Poprzez wybór tej "dziurki" po prostu zmniejszasz lub zwiększasz sztywność stabilizatora. Daje gorsze wykrzyże niż przy jego braku (ale lepszą niż z seryjnym), ale za to samochód zachowuje większą stabilność na drodze. Poza tym jest chyba lżejszy. A tak serio, to najfajniejszy jest ten patent z Rubicona z elektronicznie rozpinanym stabilizatorem. Mistrzunio