Pomyślałem sobie, że jest na forum trochę przypadków padniętych silników różnych typów. Ponieważ jak co niektórzy się orientują mam na punkcie silników trochę holpa, postanowiłem zrobić mały spis powszechny.
Jeżeli padł wam silnik, podajcie proszę jaki, przy jakim przebiegu i jak to się stało, tzn. co padło i jaka jest teoria powodu tego padnięcia.
Zaczynajmy więc! Dowiemy się które silniki czego nie lubią i może pomoże nam to wydłużyć ich resurs.
W milczeniu. pracuja ciezko az po kres dni
Szefie, ja tu poważną ankietę chcę zrobić a ty mi tu od razu kasztanić zaczynasz
Padły całkiem, na śmierć ? Czy chcesz też do awarii ?
W milczeniu. pracuja ciezko az po kres dni
mój też tak ma
aha BTW, mój silnik nie lubi Pb98, mówi że jest bee i woli zwykłą Pb95 że niby smaczniejsza
Padły całkiem, na śmierć ? Czy chcesz też do awarii ? Chodzi mi o takie awarie, które wymagały jakiejś formy remontu silnika, czyli jego rozebrania. Nie chodzi mi tym samym o np. padającą pompę wody. Ale już o planowanie głowicy z powodu przegrzania tak.
Innymi słowy wszystkie takie poważne usterki.
a ty mi tu od razu kasztanić zaczynasz
powaznie mowie..moj umiera w milczeniu. Tylko cisnienie ma coraz nizsze I cos wyc zaczelo...
No to wpakuj mu tą pompę HV żeby wydłużyć jego męki. Jak padnie, to pompa pójdzie do następnego
taniej bedzie przeszczep zrobic chyba
[ Dodano: 2009-12-07, 00:05 ]
XJ 4,0.przebieg nie znany. Prawdopodobnie spuchł tłok na ostatnim cylindrze. Efekt. Sworzeń tłokowy rozerwał tłok na części,pękł i doszła dziura w bloku i misce.Doszedł jeszcze pęknięty na 3 części wałek rozrządu + pęknięta korba na 5 cylindrze. Wymiana silnika. Mogę zrobić zdjęcia jak trzeba. XJ 4,0 ok 200 000 tkm na liczniku. Uszczelka pod głowicą pomiędzy 3 i4 oraz4 i 5. Nieszczelne zawory na 2,3,4,5. Poszedł do naprawy. WJ 4,7 HO (mój)120 000 mil. Uszczelka pod głowicą pomiędzy 5i 7. Zawory kompletnie nie trzymały.Do tego stopnia że w kanałach nie dało rady zrobić lustra płynu.Wszystko błyskawicznie wyciekało.Prowadnice zaworów na 1 cylindrze do wymiany,prawie 1 mm luzu. Naprawa głowicy.
kupilem jipa z niemiec , dwa lata jezdzilem bez problemacji. w koncu zauwazylem , ze oleum sie do filtra powietrza dostaje . wogole zaczal sie pocic i chyba brac olej. po konsultacjach doszedlem do wniosku ze padly pierscienie . kupilem zestaw naprawczyi wzialem sie za robote. dodam , ze auto bylo sprawne caly czas po zdjeciu glowicy zauwazylem na tloku , na 1wszym cylindrze sporo nagaru . odkrecilem miske , korbowod i wyjalem tlok . oczetom moim ukazal sie niezbyt przyjemny widok. otoz jekis mechanix skladajac jipa kiedys , nie zalozyl gornego pierscienia uszczelniajacego. stad chyba nastapilo przegrzanie tloka w nizszej partii i pekniecie go w okolicy dolnego pierscienia , przy okazji popekala tuleja 1wszego cylindra . nawet sie nie zastanawialem , zamowilem silnik [thx Wojti ] i po 3 wsadach i wyciaganiach , nowy motór osiadl na swoim miejscu. i dziala uwazam ,ze przy cenach uzywanych silnikow nie warto sie pchac w remont , chyba ze zwiazany np. ze zmiana parametrow [ jakis stroker itp. ] to tyle
Jeżeli padł wam silnik, podajcie proszę jaki, przy jakim przebiegu i jak to się stało, tzn. co padło i jaka jest teoria powodu tego padnięcia.
Jeep sprowadzony od Heinza Kurtza ze Szwajcarii.
Przebieg wg wskazania 325 tys. km. Silnik działał, pracował dość równo, nieco dymił olejem i niedopaloną benzyną, dość dynamicznie przyspieszał. Słychać natomiast było panewki korbowodowe. Ciśnienie oleju wg wskazań symboliczne. Po zmierzeniu kompresji zapadła decyzja o rozbiórce. Kompresja bardzo słaba na cyl. 3 i 4.
Po rozebraniu - zapieczone pierścienie, rysy na powierzchni cylindrów, wżery na gniazdach zaworów wydechowych, mnóstwo nagaru, w misce olejowej mazut, poniżej bakelit. Kanały olejowe w stanie przedzawałowym. Dźwigienki zaworów i wnętrze głowicy także obrośnięte warstwą bakelitu. Olej zanieczyszczony benzyną i do tego czarny jak smoła, bardzo "płynny".
XJ 4,0.przebieg nie znany. Prawdopodobnie spuchł tłok na ostatnim cylindrze. Znasz może rocznik? Bo po 96 wprowadzono nowe tłoki które miały tendencję do pękania.
Znasz może rocznik? Bo po 96 wprowadzono nowe tłoki które miały tendencję do pękania. Początek lat 90. Ten nie pękł,spuchł i stanął, sworzeń go rozerwał.
ixi napisał/a: Olej zanieczyszczony benzyną i do tego czarny jak smoła, bardzo "płynny".
Czyli chyba możemy podciągnąć to pod niewłaściwą eksploatację? Tzn. nie zmienianie oleju? Mowa rozumiem o 4.0?
Moje i mechaników podejrzenia są właśnie takie - wyglądało to jakby ktoś potwornie wydłużał przebiegi między wymianami a do tego używał oleju z Biedronki. Wskazuje na to ogromna ilość twardych, "bakelitowych" osadów na dnie miski olejowej, kompletnie zasmołowane kanały olejowe i duża ilość nagaru. Zresztą smoła osadziła się na wszystkim co było smarowane.
Silnik 4.0 mopar, w aucie jak w podpisie. Tak na szybko i z komórki.
winiu, napisz może coś więcej. Jaki silniczek, jaka przyczyna i jak się tego ustrzec
GazDa, masz na pierwszej stronie post Winia
upsss Przepraszam nie doczytałem
ixi, auto " igla " jak to szwajcar a myslalem ze tylko zawiecha pada po wjechaniu na nasze "autostrady" bo tam nawet nie musza od nowosci nic zmieniac . ale ze obslugi silnika tez nie robia -tego nie wiedzialem
Początek lat 90. Ten nie pękł,spuchł i stanął, sworzeń go rozerwał. Uhm, z fotki widać że to stary typ. To był odlew zwykłego aluminium, więc niestety rozszerzał się sporo. Właśnie dlatego potem zmienili tłoki na nadeutektyczne.
Generalnie to piękna masakra
moj umiera w milczeniu. Jako i mój. Kompresja na pięciu cylintrach grubo poniżej normy, na jednym w zasadzie już brak kompresji. Od niedawna zaczął nierówno pracować, stracił tęż ździebko na mocy. Silnik zadbany, nieprzegrzany, zmieniany olej itp. Przebieg w zasadzie nieznany, auto dziewiętnastoletnie więc chyba starość dała o sobie znać i ilość przelatanych kilometrów.
Czarny, a pędzony na LPG czy nie?
Bo padnięte wszystkie cylindry sugerują wypalenie zaworów po prostu.
Pędzony ale to nie pierwsze moje auto z LPG a jedyne w którym padł silnik
jedyne w którym padł silnik Dobrze czytam To ja swój katuje na maxa od 2 lat ,po ostatnim wodowaniu i wodzie w silniku wpiernicz dostały pierścienie a nadal chodzi i rwie się do pracy Wiem ze nie na długo ale poza tym ze kopci z odmy jest ok
Dobrze czytam Dobrze czytasz, silnik mi się skończył.
Dobrze czytasz, silnik mi się skończył. To Ci powiem ze masz pecha. Wsadziłeś ostatnio w niego kupę kasy i tyle samo serca a on Ci tak się odwdzięcza
Pędzony ale to nie pierwsze moje auto z LPG a jedyne w którym padł silnik Może źle wyregulowane? Bo ewidentnie to co opisujesz wskazuje na problemy góry a nie dołu.
Może źle wyregulowane? Może i tak być Ale mechanixy twierdzą, że pierścienie się skończyli
Czarny... a kiedy coś walniemy silnik, nie żona, da się naprawic
2,1 TD przedmuch pod głowicą - przyczyna ... hmm, więc tak na mój "chłopski" rozum (nie mechaniczny ale też nie atechniczny) rok wcześniej padnięta uszczelka pod głowicą, PODOBNO głowica planowana (pisze podobno bo w trakcie remontu w tym roku szpec od głowicy podrapał się za uchem i zrobił taką minę kiedy mu wspomniałem że była robiona rok temu, ślad planowania był ale pokazywał mi na głowicy jakieś przetłoczenia których w jego mniemaniu nie powinno być po takiej robocie), mechanik który składał głowicę (pierwsza awaria) stwierdził że trzeba dociągnąć po 1000 km, a ja temat olałem :pala: , w czasie tego roku robiłem uszczelnienia od strony sprzęgła oraz w trakcie wymiany paska - zimmering z przodu, jeepek jednak gubił olej dalej i to coraz szybciej, niestety stało się tak że pojechałem na ostrą górę (podjazd około 1,5 km z różnica wysokości dobrze ponad 100m) ze stanem poniżej minimum na bagnecie i to był gwóźdź do trumny, wyprało płyn z układu i zaczął się grzać - powrót do domu był z bólem w doopie, na nieszczęście był to czas intensywnych opadów śniegu (październik) i zawałów energetycznych w regionie - a musiałem rozwieźć agregaty na punkty nadawcze. Objaw - woda sodowa w układzie chłodzenia, po rozbiórce nie było widać aby przedmuch był zlokalizowany w jakimś konkretnym miejscu, uszczelka była uwalona olejem na całej długości silnika, głowica poszła do remontu, wymieniono wszystkie uszczelniacze i poskładano (obecnie mechanik mówi że nie robi się dokręcania). Komu wierzyć i co robić?
mechanixy twierdzą, że pierścienie się skończyli A robili próbę olejową?
A nie robilim, bo rzuciłem ręcznik z wqrwa. Może przed wymianą zrobię z ciekawości
[ Dodano: 2009-12-09, 12:05 ]
Może przed wymianą zrobię z ciekawości Ja bym zrobił zdecydowanie, bo jeśli to tylko zawory to IMHO zdecydowanie lepiej je przeszlifować i założyć głowicę ponownie, niż wymieniać cały silnik.
2.1 TD rocznik 92, licznikowe 220 tysi (tiaaaa jaaaaaaasne ) po wnętrznościach silnika widać, że grubo 500 tysi...
jak go kupiłem z niemcowni, się okazało, że uszczelka pod głowicą (spaliny do wody się dostawały) do roboty... z taką jeździłem jakiś rok, z 6 razy wywaliło płyn (mechanicy karwa... mówię zmienić uszczelkę pod głowicą... nie trza nie trza..... ) wystarczyło splanowanie i jazda...
później padła pompa oleju (dość częste i harakterystyczne w tym silniku) jest napędzana przez 6-cio kątny trzpień, który się po prostu zeszlifował) - efekt.. zatarty silnik, wymiana... teraz mam starszy, z mniejszym przebiegiem w dobrym stanie
jeśli to tylko zawory to IMHO zdecydowanie lepiej je przeszlifować i założyć głowicę ponownie, niż wymieniać cały silnik. A no właśnie niezupełnie, bo mój silnik to słabsza wersja z Renixem i ze sporą ilością wycieków więc dochodzi do tego uszczelnienie całości. Jeśli bym zmieniał to na anglika z 98 -99 roku z przebiegiem w granicach 70 000 mil. Przy okazji bym przerobił układ chłodzenia z ciśnieniowego na zwykły a mając wyjęty silnik mogę wywalić niepotrzebną już elektrykę (np. od ABS), której mam straszne ilości w strasznym bałaganie. Jednym słowem porządek pod maską
U mnie w VM urwał się zawór i uszkodził tłok. Potem standardowo głowice ale po zrobieniu dalej się grzał i diagnoza była albo tuleje cylindrów albo blok. Nie chciało mi się robić remontu w ciemno i kupiłem anglika w którym zanim wyjąłem z niego silnik padła głowica (po rozebraniu okazało się że była już kiedyś nieudolnie naprawiana) potem z 2 silników zrobiłem jeden i od roku wszystko działa.
A mnie ostatnio padły panewki . Samochód kupiłem około pół roku temu , ale od początku nie podobało mi się ciśnienie . Wprawdzie było , ale zawsze wydawało mi się za niskie. Dwa razy brakło mu ciśnienia . Może częściej się to zdarzało , ale dwa razy zauważyłem .l Przecież nie patrzę cały czas na wskaźnik ciśnienia . Ostatni wypad załatwił mi silnik . Był wjazd w wodę do połowy kół . Wjechałem za szybko , poszła fala i zalała mi filtr powietrza . Silnik zdechł . Ja nadal nie świadomy co się stało zacząlem kręcić nim . I w ten sposób wpompowałem w niego wodę . Silnik zapalił . Przejechałem 20 metrów i ciśnienie spadło . Automatycznie silnik zgasiłem . Stan oleju podniesiony około 1 cm na bagnecie . Z oleju zrobiło się mleko . Samochód do domu wrócił na lawecie . Na drugi dzień wymiana oleju , filtra , czyszczenie układu dolotowego . Wymiana filtra powietrza . Silnik odpalił bez problemu , ciśnienie trzyma dobre , Pochodził do zagrzania , następnie znowu wymiana oleju , bo nadal olej miał śladowe ilości wody . Po kolejnej wymianie , silnik zachowywał się normalnie . Na drugi dzień stracił ciśnienie oleju . Wymiana czujnika potwierdziła , że problem tkwi w silniku . Zdjąłem miskę oleju . Okazuje się ,że panewki korbowodowe mają ponad 2 milimetry luzu . Po spuszczeniu oleju zauważyłem już brokat w nim , co mnie zaniepokoiło . Tak zakończył żywot mój silnik . Zgon był powolny i bolesny , dla mnie również . Pozdrawiam . Po świętach odkręcam wał i sprawdzam panewki główne . Zdam relację .
Mój umierał na raty... Zaczęło się na wiosennym Lupusie. Tuż przed startem na ostatni etap nagle silnik bardzo się zagrzał. Okazało sie, że padła wiskoza. Ponieważ start był za 5 minut a ja ruszałem z dobrej pozycji, wyciagnąłem gumę z gaci i unieruchomiłem wisko. Niestety tuż po starcie znajdował się dół czołgowy pełen bardzo zimnej tego dnia wody. W dole ugrzązłem jak należy i z wodą na wysokości siedzenia grzecznie czekałem aż mnie organizatorzy wywloką wyciagarką podobnie jak moich poprzedników... W momencie wjazdu do wody silnik był jeszce mocno przegrzany. Od tego dnia nic już nie było takie, jak dawniej. Zaczęło się sypać ciśnienie na kontrolce. Jak spuszczałem nogę z gazu włączała się kontrolka CHECKcośtamcośtam. Po powrtocie master mechanix odkręcił dół silnika, zarzucił ****ą na widok panewek i wymienił na nowe. Ciśnienie powróciło. Na kilka godzin...:). Rada starszych jeepnietych uchwaliła, że warto jeździć, aż silnik wybuchnie, więc jeździłem. Dojeździłem tak do końca sezonu. Silnik kopcił, palił olej, stracił kilka mustangów (czy tam kilkadziesiąt) ale chodził. Dziś pojechaliśmy poupalać w okolicy. Po którejś z rzędu wodno - błotnej przeszkodzie ciśnienie spadło całkiem a odgłos zaczął przypominać wyrąbanego diesla. Olej jeszcze rano był w normie. W końcu wszystko się zatrzymało i tako już pozostało...
Widzę że jeszcze nie ma tu 4.7l albo nie doczytałem. Swojego stwora kupiłem gdzieś w lutym.Od początku coś było nie halo ,a to wąż od chłodnicy puchł a to po zgaszeniu jeszcze czasem zagdakał. Ogólnie usterki zostały wyeliminowane dzięki Wam. Przyszedł czas pierwszej dłuższej jazdy tzn Grodzisk--Gdańsk.Dzień przed wyjazdem ciśnienie spadło o jakąś kreskę czyli było przed połową na wskaźniku ale silnik pracował idealnie równiutko.Po krótkiej konsultacji z mandelmaxem jadę.Do Gdańska dojechałem spokojnie.Problem zaczął się podczas powrotu.Pod Mławą coś zafurkotało tak jakby się wisko urwało i ups stoimy.Hmmm laweta dom. Po rozebraniu mechanior mnie woła i pokazuje.Na wale w jednym miejscu brakowało około 3mm. panewka w pył korbowód urwany.Ktoś wcześniej majstrował przy silniku by zrobić do sprzedaży.I tak cud że zrobiłem na nim około 10 tys Cóż trzeba było zrobić przeszczep.
No to i ja opiszę moje przejścia z 4.0
Jakies 2 lata temu moj 4.0 zaczął się pocić pod uszczelką głowicy, nie brał ani grama oleju, płynu chłodniczego też nic ani grama. Nie kopcił nie dymił i śmocy mu nie brakowąło Byłem z tym pocenie u mechanów i kazali jeżdzić i monitorować czy nie wcina żadnych płynów. W lipcu wybralem się Jeepem nad nasze polskie morze, jechało się super klimka, radyjko, dosłownie wszystko idelnie Aż tu w drodze powrotnej coś klikło w silniku, i dało się słychać taki metaliczny dzwięk nasilający się wraz ze zwiększaniem obrotów. Dociągnąłem do doma i od razu do mechaniorów, zwalili michę i się okazało że tłok się rozleciał, ale tak szczęśliwie że nie porysował cylindra, nie było ani jednej ryski . Postanowiłęm naprawić gada, zamówiłem tłoka w ASO takiego jak reszta, oczywiście nowa uszczelka pod głowicą i planowanie. Jak narazie autko hula do dziś, tyle że znów zaczął się pocić w okolicach uszczelki pod głowicą i znów nie bierze płynów i jeżdzi jak jeżdził. Do dziś nie wiem co było powodem rozlecenia się tego tłoka. To był 2 tłok licząc od pompy wody. Trochę mnieee autko zawiodło wtedy, teraz myślę o zakupie Jeep'a Liberty 3,7 V6 i czuję taki niesmak do tych hameryckich wynalazków
Jaco, Rozumiem,że piszesz o swoim autku z podpisu
Pewnie że o swoim, dochodzę też do wniosku że to nie jest tak że jak dbasz tak masz, z tymi Jeepami to nie jest tak kolorowo. Dla przykładu Seat Ibiza '96 silnik 1,05 300 000km i zero awarii, naprawdę uparty samochód, bardziej ujezdzany niz jezdzony, wymiany tylko eksploatacyjne i to po prostu zapier... a latek ma 15 już. Widzę że masz Liberciaka 3,7 wlasnie takiego chcę ale chyba juz Jeepa nie kupię
dochodzę też do wniosku że to nie jest tak że jak dbasz tak masz, Powiedziałbym więcej,tak pewnie jest w każdej marce,chocbyś niewiem jak dbał, dmuchał i chuchał to jak na złośc coś się sypnie,a drugi w takim samym aucie nie będzie o nic dbał i będzie jezdził długo i bezawaryjnie...to już taka loteria troche.
wy to nie jeepnieci jestesta
wy to nie jeepnieci jestesta
Jak to nie . Wkładać w auto więcej niż się zarabia to chyba jeepniętym trzeba być hahaha Ale auta sie nie pozbędę .
Do dziś nie wiem co było powodem rozlecenia się tego tłoka. 4.0 po "liftingu" w 96 dostał tłoki nadeutektyczne, pokrywane grafitem. Niestety, żeby tłok był lżejszy, a tym samym responsywność silnika na gaz lepsza, odchudzono tłok dość znacznie. No i niestety raz na jakiś czas zdarza się, że ten odlew aluminiowo-krzemowy jest źle wykonany i od tłoka odpada jego dolna część, tzw. piston skirt (bo jest najcieńsza). Zakładam, że dokładnie to stało się u ciebie?
Nie zdarza się to zbyt często, ale niestety, czasem ma się pecha. W 4.0 sprzed 96 ten problem nie występował nigdy.
Tak jest dokładnie to mi poleciało w moim tłoku ten piston... cośtam , struktura tłoka została nienaruszona.
No pewnie wyglądało to mniej więcej tak:
Tylko skoro nie było rys to musiał odpaść mniejszy fragment
Oooo to wlasnie ten fragment odpadł tylko nie aż tak bardzo hardcorowo jak na tym zdjęciu co pokazujesz Mendelmax. A i mam pytanie co do pocenia się silnika przed i po awarii, czy to moze miec jakies związek ? i czy na przykład wypadanie zapłonu na jednym z cylindrów może przyczynić sie to takiej awarii ?
czy na przykład wypadanie zapłonu na jednym z cylindrów może przyczynić sie to takiej awarii ? Raczej może być jej skutkiem, chyba, że mamy do czynienia nie z wypadaniem a z zapłonem przedwczesnym, wtedy jak najbardziej
A czy jest jakiś sposób aby sprawdzić czy mieszanka jest odpalana w dobrym momencie ? bo nie wiem czy ECU w Jeepie może coś takiego sam wydumać i wywalić jakiś błąd. Mój na przykład nie wyswietla żadnych błędów. Z tego co wiem to sekwencja odpaleń cylindrów jest ściśle określona przez komputer silnika i nie ma chyba tutaj mowy o odpaleniu w innym momencie... no chyba że się mylę.
Mój na przykład nie wyswietla żadnych błędów. a powinien na poczatku wywalic 12 a na koncu 55
ecu 4.0 (mopar) jest w stanie wykryć wypadanie zapłonu lub zapłon nieefektywny po zmianie prędkości obrotowej wału, ale nie jest w stanie precyzyjnie kontrolować momentu zapłonu. Nie ma też czujnika spalania stukowego, więc jeśli ono zachodzi a użytkownik to oleje, to będzie się to działo tak długo, aż silnik się rozleci. Iskra oczywiście jest ustawiana bardzo precyzyjnie, ale zapłon może zajść nie od iskry a np. od nagarów.
[ Dodano: 2009-12-27, 21:48 ]
A czy da się to jakoś czymś sprawdzić? , jakaś diagnostyka ? z tego co mi mowili mechanicy to silnik był czyściutki jak go rozebrali. A i błędy wyświetla juz w formacie PXXXX i u mnie po kluczykowaniu jest DONE
w 2001 już chyba jest format PXXXX a nie doczytalem
[ Dodano: 2009-12-27, 21:56 ]
Myślę, że nie ma się czym przejmować, byłeś po prostu jednym z pechowców z wadliwym tłokiem, i tak miałeś fuksa, że się nie porysowały gładzie
Bo generalnie w ten właśnie sposób rodzą się strokery Pęka tłoczek, więc lepiej od razu dłubnąć silnik niż składać OEM
Dzięki Mendelmax za słowa otuchy, ale po prostu nie chcę tego przerabiać po raz drugi, auto stało miesiąc uziemione a przez silnik było widać trawę a ten widok mi się nie podoba
Xj 4.0 90r z automatem przebieg jakieś 400 tys.km Zszedł nagle,pękła głowica na 6 cylindrze. Przyczyna: jazda w jeziorze,bez snorkla,woda do klamek Końcówka była taka:zaparłem się przodem o latarnię i but do końca Aż silniczek całkiem umarł Aby uniknąć takiej awarii nie należy Jeepa uczyć pływać
Mam kolejny ciekawy przypadek.Zatarty na panewce korbowodowej.Wałek rozrządu ma piękne odbarwienia od temperatury. Zdjęcia wkrótce.
brak łoleju ? czy jak ?
Obstawiał bym na niezbyt często zmieniany olej , zapchane smoła kanały smarujące w bloku