właśnie rozwaliłem kolejnego krzyżaka i to na prostej, szutrowej drodze wcześniej najechałem na piaskowni na spory kamień i przywalił mi dosyć konkretnie w coś tam z dołu. rawdopodobnie w krzyżak właśnie. a ten po kilku kilometrach po prostu si wyrwał. ma ktoś może we wranglerze jakąś osłonę na tylnego krzyżaka. jest sens wogóle robić coś takiego czy raczej to przypadek był z tym kamieniem a krzyzak wyrwało z innego powodu? Oczekuję na opinie.
Moze po prostu jak most pojdzie calkiem w dol (amory wycigniete na maksa) to kat na wale robi sie za duzy i dlatego wybuchaja? Podnies tyl hiliftem i popaptrz. A liftowales od Jeep Party w Lodzi? Bo wtedy jakos strasznie wysoko go nie miales, zeby katy duze byly chyba? Po za tym - masz dluzsze wieszaki, a nie masz klinow pod pod mostami, czyli na wale sa rozne katy na krzyzakach - tez moze przyspieszyc zuzycie. Bo np. u mnie w sobote zauwazylem ze krzyzak walu tylnego przy moscie jest do wymiany - po wyklepaniu resorow i przedluzeniu wieszakow jakis miesiac temu zuzycie bardzo sie przyspieszylo.
i tu możesz mieć rację faktycznie szopki z krzyzakami zaczęły się od czasu, kiedy go wyliftowałem. To już trzeci krzyżak rozwalony od tego czasu. Jakiś powód musi być, bo nie wierzę, żeby to był zbieg okoliczności, przypadek. Raz, dwa ale nie trzy razy!!