Paw pełni niewątpliwie ważna role w życiu człowieka, zwłaszcza pijącego. A, jak wiadomo, człowiek nie wielbłąd, pić musi. Trwa to od tych prehistorycznych czasów, kiedy poprzez połączenie dwóch cząsteczek węgla, pięciu wodoru i grupy wodorotlenowej uzyskano płyn, który dzieje ludzkości skierował na nowe tory. Organizm ludzki przechodzi ewolucje wolniejsza niż jego umysł, dlatego też żołądek ludzki się jeszcze nie przyzwyczaił do alkoholu. Efektem tego właśnie opóźnienia ewolucyjnego jest paw, czyli zwrot z żołądka spożytych płynów i zakąsek. Są różne pawie. I to właśnie one będą tematem tej pracy. Zanim jednak przystąpię do szczegółowych rozważań na temat typologii pawiów, uważam za stosowne wyjaśnić Czytelnikowi kilka spraw. Sadze, że bez tych dodatkowych uwag odbiór pracy mógłby być nieco utrudniony. Po pierwsze. Nauka zwana pawiologią jest stosunkowo młoda, mimo, że jej problematyka towarzyszy człowiekowi od dawna. Długo też nie poświęcano jej należytej uwagi; w związku z tym nie zachowały się żadne pisemne opracowania, a materiały źródłowe są mniej niż skromne. Nie po raz pierwszy okazuje się, że zamiłowanie niektórych ludzi do porządku może być zgubne dla niejednej dziedziny nauki. Wprawdzie na ścianach odkopywanych ruin znajdujemy czasami ślady po pawiach, ale nie można wtedy jednoznacznie określić rodzaju pawia, okoliczności jego powstania i tym podobnych podstawowych parametrów. Kolejna trudnością jest określenie wpływu cech klimatycznych (wilgotności, ciśnienia, temperatury, nasłonecznienia), rodzaju i właściwości zakąski, jak i cech psychofizycznych osobnika wydalającego danego pawia. Jest to o tyle ważne, że nie jesteśmy w stanie dokładnie przewidzieć (aczkolwiek możemy się domyślać) reakcji np. przedstawiciela patrycjatu rzymskiego na spożycie wina marki "Okęcie" wzmocnionego proszkiem "IXI", pod salceson ozorkowy, w krzakach przy elektrociepłowni "Siekierki" w średnio słoneczny dzien. Tak wiec brak źródeł zawiesza pawiologie, a zwłaszcza jej typologie, w próżni czasowej. Po drugie. Należy oddzielić pawia powstałego wskutek przeinwestowania napojami wyskokowymi osobnika wydalającego od pawia powstałego wskutek spożycia zakąski, lekarstw, czy nawet spowodowanego rozstrojem nerwowym (to oczywiście przykłady, możliwości jest znacznie więcej). Nie jest to dogmat, zdarzają się od tej zasady wyjątki, np. paw kacowy. Po trzecie. Jak wynika z ostatniego zdania, pawiologia, a zwłaszcza jej typologia, jest wyjątkowo antydogmatyczna. Ze względu na wspomniany brak źródeł i opracowań a także na stan bieżący tej nauki (praktycznie znajduje się ona w powijakach), każda teoria jest możliwa do obalenia. Znajdujemy się przecież dopiero u prapoczątków nowoczesnej, systematycznej pawiologii. Typologia pawiów opiera się głównie na przekazach ustnych, które, jak wiadomo, czasem mogą być przebarwione. Ich krytyczna ocena i weryfikacja jest praktycznie niemożliwa. Jeszcze gorzej wygląda sprawa opracowań. Jedyny wykład na temat typologii pawiów wygłosił mgr Jabloński pod koniec 1988 roku. Był to na pewno wykład przełomowy, niemniej jednak zawierał pewne wady. Mimo bogatego materiału źródłowego mgr Jabłoński skoncentrował się jedynie na podstawowych typach pawiów, nie uwzględniając pawiów jednostkowych (z wyjątkiem pawia zegarowego), w ogóle też nie wziął pod uwagę kryterium regionalnego zróżnicowania nazewnictwa, co przy typologii jest jedna ze spraw podstawowych. Mimo wszystko ten wykład był kamieniem milowym i jednocześnie węgielnym w tej nauce. Po czwarte. Pawiologia jest nauka niesłychanie rozwojowa. Każdy dzień przynosi nowe wydarzenia, nowe pawie, które popychają te naukę naprzód. Tak mocne osadzenie tej nauki w życiu spowodowało, że cześć mojej pracy opierać się będzie na przykładach wziętych z życia. Uważam to za naturalne i oczywiste. Po piąte. Brak opracowań popularno-naukowych na temat pawiologii wywołuję wśród odbiorców naturalny głód wiedzy, co jest przyczyną żądań udzielenia odpowiedzi na pytania raczej luźno związane z tematem pracy. Toteż, acz z niejaka przykrością, poinformować musze, że tematem mojej pracy jest wyłącznie typologia pawiów, nie zaś jej kinetyka, społeczne podłoże pawiów czy t. p. Przepraszam za tak długi wstęp, ale myślę, że teraz odbiór pracy stanie się bardziej czytelny.
Rozdział I. Kłopoty z nazewnictwem.
Jak już poprzednio wspominałem, dużą przeszkoda w dyferencjacji pawiów jest regionalne zróżnicowanie w nazewnictwie. Problem ten pojawia się już przy samym określeniu "paw". Nie jest to wyraz uniwersalny. Spotykane jest również określenie "haft", dość popularne w północnym i północno-wschodnim regionie Polski. Z kolei w regionie północno-zachodnim można spotkać się z dość ciekawym określeniem "frez". Oczywiście ściśle trzymanie się regionalizacji byłoby w tym przypadku merytorycznie nieuzasadnione; wyrazy "frez" i "haft" można spotkać także np. w Warszawie. Jest to wynikiem przemieszania się różnych wpływów, kontaktów miedzy ludźmi itp. Oprócz wynikających z tego faktu aspektów pozytywnych, jak unikniecie monotonii w nazewnictwie, występuje także problem pomieszania pojęć, co nie ułatwia pracy badawczej. Oczywiście te trzy pojęcia (paw, haft, frez) są tu tylko przykładami, określeń zapewne dałoby się znaleźć znacznie więcej. Nikt nie wie, czy przypadkiem w Pupach Górnych, gmina Warzecha Stara, mieszkańcy nie używają określenia np. "aerozol". Poza tym, jak już napomykałem, każdy dzień może przynieść nowe określenia, charakterystyczne już tylko dla jakiegoś mikroobszaru.
Rozdział II. Paw wulkaniczny a paw lejący.
Zacznijmy jednak rozważać problem typologii pawiów. Mimo wszelkich sprzeciwów i polemik, które można w tym miejscu przewidzieć, stwierdzić należy, że pawie w zasadzie dzielą się na wulkaniczne i lejące; kryterium podziału niech będzie w tym przypadku siła wydalenia pawia z organizmu. Jeżeli paw jest wyrzucany z dużą siłą, mamy do czynienia z pawiem wulkanicznym; jeżeli pod małym ciśnieniem, jest to paw lejący. Podział ten, w gruncie rzeczy banalny, ma jednak swój głębszy sens. Oczywiście granica pomiędzy tymi rodzajami pawia bywa czasem płynna, czego przykładem choćby paw podwójny krotki, którym zajmę się dokładniej przy omawianiu pawia wielorybniczego. Przyjmijmy, ze do typowych pawiów wulkanicznych należą: horyzontalny, panoramiczny, wielorybniczy, podwójnie cedzony. Tu jednak często zdarzają się kontrowersje; szczególnie często mylone są pawie: horyzontalny i panoramiczny. Wyjaśniam zatem, że z pawiem panoramicznym mamy do czynienia wtedy, gdy paw natrafia na jakąś płaszczyznę pionowa, np. ścianę czy szybę (rys. 1):
Pawia horyzontalnego można scharakteryzować następująco: paw wyrzucony pod dużym ciśnieniem nie napotkawszy żądnej bariery ląduje w odległości powyżej 1 metra od wydalającego (rys. 2):
Jednym z wariantów pawia horyzontalnego jest paw artyleryjski, zwany tez moździerzowym. Znane są dwa jego warianty: defensywny i ofensywny. Paw artyleryjski jest sekwencja kilku pawiów horyzontalnych wyrzucanych na różną odległość. Jeżeli każdy kolejny paw ląduje dalej od poprzedniego, jest to wariant ofensywny; w przypadku przeciwnym mamy do czynienia z wariantem defensywnym (rys. 3):
Paw artyleryjski defensywny należy do częściej spotykanych; jest on o tyle ciekawy poznawczo, że w końcowej fazie przechodzi czasami w pawia lejącego punktowego, o którym mowa będzie niżej. Kolejnym bardzo ważnym rodzajem pawia wulkanicznego jest paw wielorybniczy. Pojawia się tu problem zróżnicowania regionalnego; na Wybrzeżu Gdańskim zwany jest on pawiem ciśnieniowym, w Kieleckiem natomiast - pawiem pionowym (są to oczywiście tylko dwa przykłady z nieprzeliczonej mnogości potencjalnych nazw tego interesującego zjawiska). Można go również nazwać pawiem umrzyków, gdyż znacznie częściej niż inne pawie powoduje śmiertelne zejście delikwenta. Wizualnie jest to paw bardzo efektowny. Polega on na tym, że leżący na wznak osobnik wyrzuca pawia w kierunku przeciwnym przyciąganiu ziemskiemu (rys. 4):
Jest to pierwsza faza pawia, który opadając zazwyczaj tworzy pawia fryzjerskiego (na włosach delikwenta) lub zdobniczego (na odzieży). Zasięg pawia wielorybniczego jest wprost proporcjonalny do ilości spożytej zakąski i trunków. Widowiskowość pawia zwiększa się, gdy oprócz ilości uwzględnimy także specjalny rodzaj zakąski. Przykład: obywatel B. spożył wraz z obywatelem C. 1,5 litra wódki marki "Żytnia" pod dwa kilo kiszonej kapusty, wskutek czego oddal typowego pawia wielorybniczego. Efektem ubocznym była wypowiedz żony ob. B. wygłoszona po propozycji ponownego kontaktu z ob. C. : "(...)Co?! Znowu pić?!! Żebym znowu musiała kiszona kapustę po całym pokoju zbierać?!!! Pościeli do tej pory nie udało mi się doprać, pijaku!!!" Myślę, że ten przykład wystarczająco plastycznie obrazuje efektowność pawia wielorybniczego. Osiąga ona szczególnie wysoki poziom w pomieszczeniach małych, o niskim suficie, np. w namiotach. Na marginesie pragnę wyrazić nadzieje, że każdy z Czytelników, który spożywanie napojów wyskokowych traktuje w miarę poważnie, zetknął się z tym pięknym pawiem chociaż raz. Do omówienia pozostał jeszcze paw podwójny krotki. Osobnik próbuje rzucić pawia wielorybniczego, jednak siła wyrzutu pawia jest zbyt mała i paw powraca do jamy gębowej rzucającego. Po dwóch nieudanych próbach delikwent rzuca pawia lejącego; nie ma już znaczenia, czy na bok, czy na siebie. Innym ciekawym rodzajem pawia jest paw a'la rozmowa z niedźwiedziem. Spotyka się go chyba na każdej imprezie. Znany jest on również jako paw rezonansowy, muszlowy lub miłosny. W zasadzie ciężko jest w tym przypadku ustalić jakiekolwiek zasady regionalne. Wszystkie te określenia wzięte zostały z jednego mikroregionu, gdzie funkcjonują wymiennie. Paw muszlowy przebiega w sposób następujący: pawiujący klęczy przy muszli klozetowej i obejmując ja obiema rękami zwraca zawartość żołądka wprost do niej. Im większa siła impetu takiego zwrotu, tym lepiej słyszalny jest charakterystyczny, basowy dźwięk wydobywający się z muszli. Stad nazwa "rozmowa z niedźwiedziem" czy "paw rezonansowy" (rys. 5):
Pojawia się jedynie intrygujące pytanie: co mogą mieć ze sobą wspólnego paw rezonansowy i miłosny? Odpowiedzi powinien udzielić poniższy cytat: "Nie mogło być inaczej, skoro Zdzisiek częściej i namiętniej niż Felke ściskał muszle klozetowa w jej łazience..." Trzeba tu wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. Przy niektórych pawiach zaciera się mianowicie różnica pomiędzy pawiem wulkanicznym a lejącym. Wcześniejszymi przykładami w tej pracy były pawie: artyleryjski defensywny i podwójny krotki. Podobna sytuacja jest z pawiem muszlowym. Jest on zarazem pawiem lejącym, jak i wulkanicznym (rezonansowym); oczywiście z punktu widzenia typologii, a nie jednostkowych egzemplifikacji zjawiska. W druga stronę zamiana nie zachodzi; siła wyrzutu pawia lejącego jest zbyt mała, by wywołać w muszli klozetowej charakterystyczny rezonans. Innym przykładem płynności granicy pomiędzy pawiem wulkanicznym i lejącym mogą być pawie: cedzony i podwójnie cedzony. Tradycja zalicza pawia cedzonego do gatunku lejących, podwójnie zaś cedzonego do wulkanicznych. Nim przejdę do szczegółowych rozważań, pozwolę sobie wypunktować najistotniejsze różnice miedzy tymi pawiami. Z pawiem cedzonym mamy do czynienia wtedy, gdy pawiujący, pragnąc nie dopuścić do oddania pawia, zasłania dłonią otwór gębowy. Siła wyrzutu pawia jest jednak zbyt duża i poprzez szczeliny miedzy palcami paw wydostaje się na zewnątrz. W przypadku pawia podwójnie cedzonego sprawa wygląda podobnie, tyle, że siła jego wyrzutu jest nieporównywalnie większa, a nieudana próba zatrzymania podejmowana jest za pomocą obydwu dłoni. Ciekawe może być połączenie obydwu pawiów. Przykład: obywatel D. na pewnym przyjęciu spożył pod standardową zakąskę ponad 0,5 litra wódek czystych i kolorowych i padł na kanapę, gdzie zasnął snem strudzonego biesiadnika. Po pewnym czasie dały naturalnie o sobie znać zaburzenia żołądkowe. W drodze do śmietnika (w klozecie inny potrzebujący produkował właśnie pawia rezonansowego) obywatel D. rzucił pawia cedzonego na drzwi wejściowe do mieszkania. By uniknąć dalszych pawiów, zabezpieczył się druga ręką. Nic to jednak nie dało, gdyż za chwile rzucił następnego, tym razem wprost na klatkę schodowa. Osobiście stoję raczej na stanowisku, że oba pawie z powyższego przykładu należy zaliczyć raczej do gatunku pawiów wulkanicznych. Siła wyrzutu pawia lejącego nie jest bowiem na tyle duża, by sforsować zaporę w postaci dłoni. Oczywiście kwestia określenia granicy, od której zaczyna się paw wulkaniczny, jest jak najbardziej umowna; nie istnieją wszak żadne aparaty do mierzenia siły wyrzutu pawia. Linia podziału miedzy pawiem lejącym a wulkanicznym musi wiec pozostać płynna - dosłownie i w przenośni. Przejdźmy zatem do opisu pawia lejącego. Do typowych jego form należy zaliczyć następujące pawie: punktowy i smugowy, oraz ich pewne odmiany, jak marszowy smugowy, parapetowy smugowy czy medytacyjny. Zacznijmy od pawia punktowego. Mamy z nim do czynienia, gdy wyrzucony paw koncentruje się w jednym zwartym obszarze, tzw. punkcie koncentrycznym. Paw lejący jest zazwyczaj oddawany z pozycji bocznej, ewentualnie siedzącej lub stojącej (rys. 7):
Wariant siedzący zwany jest czasami medytacyjnym. Z tym przypadkiem mamy do czynienia, gdy pawiujący trzyma głowę pochylona w dół i podpiera ja obiema rękami. Wygląda to tak, jakby rzucający pawia akurat głęboko i poważnie rozmyślał. Z pawiem marszowym sprawa jest również prosta. Jest on rzucany w momencie, gdy pawiujący znajduje się w ruchu, w trybie prawie ciągłym. Stad śladem tego pawia nie będzie koncentryczny punkt, lecz cos w rodzaju linii ciągłej (rys. :
Oczywiście pamiętać należy, że z linia prosta ma ten ślad niewiele wspólnego. W pozostałych przypadkach pawia smugowego pojawiają się już wątpliwości, które najlepiej można zilustrować poniższym przykładem: Przykład: obywatel N. po spożyciu większej ilości piwa pod zupę domowej roboty poczuł ostra niedyspozycje żołądkową i rzucił pawia. Był to typowy paw lejący, rzucony przez okno, z wysokości III pietra. Paw ten lecąc lotem swobodnym lądował na każdym kolejnym parapecie, za każdym razem zostawiając na nim pewna swoja cześć. W ten sposób obrzygane zostały wszystkie parapety w pionie. Tu pojawiają się kontrowersje. Czy pawia tego należy zaliczyć do smugowych, skoro leciał w postaci smugi, czy tez do punktowych, skoro jego lądowanie odbyło się w postaci koncentrycznych punktów? W zasadzie ten problem jest nie do rozstrzygnięcia; ciężko bowiem ustalić, czy w pawiu ważniejszy jest moment i sposób wydalenia (tu zalicza się również stadium lotu), czy moment i efekt lądowania. Z jednej strony dość logiczne wydają się argumenty, że liczy się rezultat końcowy, nie zaś sposób wytworzenia; z drugiej podejście takie spowodowałoby redukcje typów pawiów do kilku zaledwie rodzajów, co jest ewidentnie sprzeczne z kierunkiem rozwoju tej nauki. Moim zdaniem należy rozwiązać ten problem kompromisowo, tzn. uznać za prawidłową nazwę pawia omówionego w powyższym przykładzie jako "smugowy parapetowy" na równi z "punktowy parapetowy". Jest to po prostu jeden z wielu kompromisów, niemożliwych do uniknięcia w pracy każdego pawiologa.
Rozdział III. Inne podziały pawiów
Podział na pawie lejące i wulkaniczne nie jest jedynym sposobem podziału pawiów. Powszechnie znany jest sposób podziału ze względu na miejsce oddania i lądowania pawia. W tym miejscu pozwolę sobie podjąć polemikę z osobami, które głoszą, że pawie imprezowe dzielą się na pawie w miejscu zabawy i w miejscu odpoczynku. Wyjaśnię to na przykładzie: Przykład: obywatel F spożył spora ilość napojów społecznie patologicznych pod równie sporą ilość zakąski, co wprowadziło go w stan zwany potocznie betonizmem, ewentualnie teoria worka kartofli. W tym stanie rzucali on pawia wielorybniczego. Siła wyrzutu była tak duża, że paw wylądował na suficie (rys. 9):
Ciężko byłoby uznać sufit za miejsce zabawy, lub, tym bardziej, wypoczynku. Można oczywiście powiedzieć, że jest to potwierdzający regule wyjątek. Może to i prawda, ale taki argument zastosować by można w każdej dyskusji. Wracając jednak do tematu: bardzo popularnym, lecz jednocześnie prymitywnym sposobem nomenklaturowania pawiów jest nadawanie im nazw w zależności od miejsca lądowania. Znaczy to, że jeśli Y. zarzyga na lustro - otrzymamy pawia lustrzanego, zarzyga na parapet - pawia parapetowego; na szybę - okiennego; na włosy - fryzjerskiego. Trochę ciekawsze są określenia w przypadku rzucenia pawia na sprzęty gospodarstwa domowego - paw rzemieślniczy - czy na urządzenia sanitarne - paw hydrauliczny. Paw rzucony na odzież nazywany jest pawiem ozdobniczym lub krawatowym. Możliwości jest zresztą więcej; nie są to określenia zbyt wyszukane i mogą być mnożone bez końca. Pawiolodzy maja do tego rodzaju pawiów stosunek dwojaki. Z jednej strony są one łatwe do sklasyfikowania, z drugiej - mało atrakcyjne pod względem badawczym. Poza tym zdarzają się przypadki pawiów fałszywych, a precyzyjniej mówiąc - domniemanych. Jest to kategoria pawiów autonomicznych, nie podlegających dyferencjacji na kategorie. Dlaczego? Po prostu istnieją one tylko w teorii. Są to pawie: skryty i przyjacielski.
Rozdział IV. Pawie teoretyczne
Paw skryty miąłby przebiegać w sposób następujący: obywatel X., czując potrzebę rzucenia pawia a nie chcąc tego uczynić publicznie (ze względów towarzysko-estetycznych) rzuca pawia sobie do rękawa, za koszule itp. Cos takiego jest raczej nieprawdopodobne. Po pierwsze, delikwent rzucający pawia w sposób tak skomplikowany technicznie jest na ogol na tyle świadomy, by wstać i rzucić pawia w innym miejscu, bardziej do tego celu się nadającym. Po drugie, rzucenie pawia w ten sposób nic nie daje; pawiowaniu towarzysza bowiem charakterystyczne dźwięki, niemożliwe do wyeliminowania nawet przy słabym pawiu lejącym. Pozostaje też problem niepowtarzalnego aromatu, który wydobywałby się czy to z rękawa, czy zza koszuli. Po trzecie, gdyby rzucający był w stanie błogosławionym, nie rzucałby pawia do rękawa, tylko rzuciłby normalnego pawia, w rodzaju zdobniczego. Są to argumenty za teoretycznym jedynie występowaniem pawia skrytego, choć nie można oczywiście wykluczyć jego faktycznego istnienia. Bardzo wskazana byłaby w tym miejscu wszelka polemika, poparta mocnymi dowodami. Na przykładzie pawia przyjacielskiego można opisać jedno ze zjawisk charakterystycznych dla pawiologii jako nauki. Otóż, jak można było zauważyć, niektóre pawie mogą mieć dwa lub nawet trzy określenia. Nie jest to bynajmniej pomocne w pracy badawczej. Występuje na domiar złego także zjawisko odwrotne, tj. nazywania kilku rożnych pawiów tym samym określeniem. Paw przyjacielski jest tu świetnym przykładem: technicznie podobny do pawia skrytego, z ta różnicą, że delikwent zamiast do swojego, rzuca pawia do cudzego rękawa. Jest to typowy przykład myślenia o pawiu w kategoriach westernowych, nie zaś pawiologicznych. Można wprawdzie przyznać, że pawie takie w rzeczywistości również występują, ale jedynie jako pawie jednostkowe, o których niebawem. Gdy jednak przyjmiemy inna definicje pawia przyjacielskiego, tj. jako oddawanego na druga osobę bezwiednie, można mu wówczas przyznać pełne prawo obywatelstwa wśród innych pawiów (rys. 10):
Można go wtedy zakwalifikować do grupy pawiów zależnych od miejsca lądowania (vide ozdobniczy, lustrzany, fryzjerski, itp.).
Rozdział V. Pawie zależne od miejsca oddania
Istnieją także pawie zależne od miejsca oddania. Nazewnictwo jest tu tworzone na identycznej zasadzie, jak w przypadku pawiów zależnych od miejsca lądowania. I tak: delikwent rzuci pawia w wannie - wynika z tego paw wannowy, na kanapie - kanapowy; w autobusie - komunikacyjny. itp. Dość ciekawy jest w tym rodzaju paw pomieszczeniowy pozorny, którego najlepiej będzie omówić na przykładzie. Przykład: obywatel G. po spożyciu większej niż znaczna ilości wszelkiego rodzaju alkoholi stracił tak zwana orientacje terenowa; poczuwszy nieodparta potrzebę oddania pawia pomylił on drzwi do łazienki z drzwiami do szafy i do tej ostatniej rzucił solidnego pawia. Jest to najbardziej typowy przykład pawia pomieszczeniowego pozornego; można sobie oczywiście wyobrazić także inne jego formy, jak np. pomylenie własnych drzwi wyjściowych z drzwiami sąsiadki - taki przypadek tez nazwiemy pawiem pomieszczeniowym pozornym. Pawiolog winien jednak unikać podobnego teoretyzowania; należy pamiętać, że pawiologia jest nauka wyjątkowo mocno osadzana w praktyce.
Rozdział VI. Specyficzne pawie samoistne.
Istnieje także grupa samoistnych pawiów, które ze względu na ich specyfikę należy omówić oddzielnie. Są to pawie: końcowy i kacowy. Paw końcowy związany jest z teoria seryjności pawia. Nie wnikając w te teorie bliżej (jest to wdzięczny temat na osobna prace, idealny wręcz dla młodego, ambitnego pawiologa) stwierdzam, że jest to ten rodzaj pawia, kiedy już w poprzednich pawiach wyrzucona została cala zakąska i popitka, a materiałem składowym tego pawia są ztw. wewnętrzne substancje organiczne. Jest to paw dość często spotykany, aczkolwiek mało efektowny pod względem wizualnym; dość ciekawy natomiast ze względu na intensywności i rodzaju dźwięków wydawanych przy tej okazji. Niestety, trudno to bliżej wyrazić za pomocą słowa pisanego. Paw końcowy nie jest z punktu widzenia pawiologii ostatnim możliwym pawiem. Istnieje jeszcze paw kacowy, który, jak już wspominałem na początku pracy, nie jest w zasadzie typowym pawiem. Paw ze swojej natury jest bezpośrednim skutkiem spożycia napojów wyskokowych; paw kacowy to skutek pośredni. Najlepiej będzie znowu podać przykład: Przykład: obywatel L. był z zasady człowiekiem niepijącym. Podczas pewnego przyjęcia spożył jednak większa ilość alkoholi. Nie wnikając w jego dalsze reakcje stwierdzić należy, ze na drugi dzień każda próba spożycia jakiejkolwiek zakąski kończyła się niepowodzeniem, gdyż była ona natychmiast zwracana w postaci pawia. Stan ten utrzymał się u L. cały dzień po przyjęciu. Można oczywiście polemizować, czy pawia tego wywołał alkohol, czy zakąska. Na pewno do jego powstania przyczyniła się gorzała; problem w tym, czy uznamy gorzale za czynnik główny, czy do wyrzucenia tego pawia przyczyniło się w większym stopniu spożycie zakąski. Obie możliwości są do przyjęcia.
Rozdział VII. Pawie samoistne a pawie wymuszone.
Kolejna klasyfikacja będzie podział pawiów na samoistne i wymuszone. Termin ten, trochę nieprecyzyjny, wymaga wyjaśnienia. Otóż paw samoistny bardziej zasługuje na miano pawia indywidualnego; jest to każdy paw wyrzucany przez jednostkę bez ingerencji drugiej jednostki. Nie ma przy tym znaczenia, czy paw wydobył się z własnej inicjatywy, czy wymuszony został przez pawiującego poprzez włożenie sobie do gardła np. palców. Zawsze będzie to paw indywidualny (samoistny). Paw wymuszony wydobywa się z kolei przy udziale czynników obcych. Można go podzielić dalej, na chemicznego i mechanicznego. Klasyfikacja chemiczna jest prosta, by nie rzec, ze prymitywna: paw ten wywoływany jest poprzez podanie delikwentowi do spożycia jakiejś substancji chemicznej o działaniu wymiotnym. Substancje przygotowuje i podaje osoba druga. Substancja ta może być np. roztwór soli kuchennej (NaCl H2O), lub, w lżejszych przypadkach, borygo czy inna denatura. Oczywistym jest fakt, ze stan delikwenta bywa z zasady zbliżony do teorii worka kartofli. Sposób klasyfikacji tych pawiów jest identyczny z klasyfikacja według miejsca lądowania, czyli paw wynikły ze spożycia roztworu soli to paw solny. Ten jeden przykład powinien wystarczyć. Znacznie bardziej ciekawe są pawie wymuszane mechanicznie. Tu niestety pojawia się inny problem; mianowicie cześć z tych pawiów nie została jeszcze nazwana. Tworzenie nazw byłoby oszustwem wobec Czytelnika, a przynajmniej nadużyciem jego zaufania do autora pracy, który, jak każdy naukowiec, zobowiązany jest do skrupulatnego rejestrowania rzeczywistości, nie zaś do kreowania nowych bytów (oczywiście prywatnie, jak każdy inny obywatel, ma on pełne prawo do empirycznego rozwijania tej nauki). Istnieje kilka sposobów mechanicznego wymuszania pawia. Pierwszym jest wsadzenie delikwentowi palca do gardła. To chyba sposób najpopularniejszy, chociaż zaznaczyć trzeba, że pawie wymuszane mechanicznie w ogóle nie zdarzają się zbyt często. Innym, trochę już niestety zapomnianym sposobem, jest położenie deski na brzuchu delikwenta i ucisk nożny na te deskę. Można w ten sposób uzyskać efektownego pawia wielorybniczego. Istnieje także paw, który posiada wszystkie parametry pawia mechanicznego wymuszonego, a który doczekał się własnej, autonomicznej nazwy - paw wspomagany. Stosuje się go przy lekkim zbetonieniu klienta. Wywołuję się go poprzez ucisk oburącz w pasie przez osobę stojącą z tylu. Możliwy do uzyskania jest zarówno paw lejący, jak i wulkaniczny.
Rozdział VIII. Powszechność a jednostkowość pawiów
Wszystkie pawie podzielić można w jeszcze jeden, ostateczny tym razem sposób: na pawie powszechne i jednostkowe. Podział ten jest dosyć klarowny; pawie jednostkowe to te, które wystąpiły tylko raz, charakteryzujące się pewna specyficzna niepowtarzalnością w stosunku do pawiów występujących powszechnie, czyli powszechnych właśnie. Pawie jednostkowe są tym, co nadaje pawiologii charakter sztuki, są dla niej solą i ożywczym tchnieniem świeżego powietrza. To im właśnie przysługuje zaszczytne miano motoru postępu w pawiologii; to one potrafią podważać dogmaty innych nauk, jak np. fizyki. oto pierwszy przykład - paw iluzjonistyczny. Przykład: obywatel P. po spożyciu odpowiedniej ilości płynu o wzorze chemicznym C2H5OH * H2O został wrzucony do namiotu (chińskiej dwójki). W tymże namiocie rzucił pawia wulkanicznego. Efektem był dokładnie zaświniony calutki namiot - z tym, ze delikwent pozostał absolutnie czysty. Po prostu czysta iluzja. Przykład drugi - paw plecowy. Spotyka się go stosunkowo często, niemniej należy rozróżnić dwa pojęcia. Z przypadkiem pierwszym mamy do czynienia, gdy paw powstaje wskutek oparcia się delikwenta plecami o poprzednio rzuconego pawia (np. ściennego) - będzie to typowy paw miejscowy. Zdarzył się jednak i taki przypadek: obywatel K., spełniwszy niezbędne ku temu warunki, rzucił pawia sobie samemu na plecy. Jak on tego dokonał, nie wie nikt, włącznie z samym K. Wykluczony jest przypadek dotknięcia plecami jakiegoś innego pawia, gdyż w trakcie marszu (podczas którego nastąpiło rzucenie pawia), K. nie wywrócił się ani razu. Znowu czysta iluzja. Przykład trzeci to paw rezonansowy pozorny (pawia rezonansowego omówiłem wyżej - patrz rozdział II). Rezonansowy pozorny wyglądał następująco: Na pewnym przyjęciu znaczna cześć jego uczestników ofiarnie pracowała nad powiększeniem dorobku pawiologii, rzucając masowo pawie w pokojach, na klatkach schodowych, balkonach i gdzie się tylko dało. Obywatel J. rzygał w łazience do umywalki. W pewnym momencie do jego świadomości przedarł się rezonans. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, ze rezonans ów docierał nieregularnie. Obywatel J. mocno się zdziwił; problem tymczasem uległ dalszemu skomplikowaniu. Czasem echo pojawiało się w momencie, gdy J. akurat pawia nie rzucał. Zagadka wyjaśniła się, gdy obywatel J. uniósł na chwile głowę znad umywalki i zobaczył źródło owego echa, czyli rzygającego akurat do muszli klozetowej obywatela A. Stamtąd właśnie brał się ów, pozorny, jak się okazało, rezonans. Kolejnym przeciekawym pawiem jednostkowym jest paw inspiracyjny. ma on duże znaczenie w psychologii przy badaniu odruchów warunkowych i bezwarunkowych.
Przykład: obywatel H. przy pewnej okazji był trochę napity, nie na tyle jednak, by rzucać pawia. Gdy jednak wiedziony drobna potrzeba fuzjologiczną udał się do kibla i zobaczył tam w całej okazałości pawia rzuconego uprzednio przez obywatela M., efekt był natychmiastowy: obok pawia obywatela M. pojawił się paw ob. H. Wynika z tego, ze paw ob. M. zainspirował ob. H. Inne zasłużone dla rozwoju pawiologii i pozostałych nauk pawie to: identyfikacyjny i maskujący. Geneza pawia identyfikacyjnego jest następująca: obywatele T. R. i S. postanowili milo spędzić wieczór nad ulubionymi napojami. Na drugi dzień żona ob. R. zrobiła małżonkowi karczemna awanturę, której jądrem była wypowiedz: ...":cenzura:, co za menda mi koło sracza narzygała!!!". Ponieważ wyjaśnienie tej zagadki metodami konwencjonalnymi było niemożliwe ze względu na tzw. białe plamy w pamięci konsumentów, postanowiono znaleźć przynajmniej środek zaradczy na przyszłość. Na drugi dzień zatem, gdy panowie znowu zasiedli do flachy, ob. T. zakąszał ogórkiem, ob. R. rzodkiewkami, ob. S. natomiast grzybkami. Rankiem ustalenie, kto zapchał rzodkiewkami umywalkę, okazało się już dziecinnie proste. Było to epokowe wydarzenie, które pchnęło pawiologię i naukę o zakąskach na zupełnie nowe tory. Paw maskujący również zasługuje na wnikliwa uwagę. Na jednym z przyjęć zdarzyła się sytuacja podobna do tej opisanej w przykładzie o pawiu rezonansowym pozornym (patrzy wyżej), czyli każdy pawiował, gdzie go akurat przypiliło. Miedzy innymi pawie leciały na okna mieszkających niżej sąsiadów. Na drugi dzień, by uniknąć awantury i czyszczenia zapawiowanych szyb, towarzystwo biesiadne postanowiło zwalić winę na sąsiadów z góry. W tym celu narzygano na szyby także w mieszkaniu biesiadnym i w ten sposób powstał paw maskujący. Na marginesie dodam, ze ta próba maskowania była nieudana. Powyższe sześć pawiów zaliczyłem do grupy pawiów jednostkowych; mogą się jednakże pojawić glosy, że występują one wcale nie tak rzadko i ze w zasadzie maja charakter powszechny, a przynajmniej powtarzalny. Paw, którego zamierzam teraz opisać, miał jednak charakter nie tyle jednostkowy, co wręcz unikalny; był to tzw. paw zegarowy. Obywatel W., po doprowadzeniu się do stanu betonizmu przy pomocy wiadomych płynów, padł martwym bykiem na szerokiej alejce parkowej. Tam też rzucał pawie wedle następującego schematu: w leżeniu bokiem rzucał pawia lejącego, po czym odsuwał się od niego tak, ze głowa i korpus oddalały się po okręgu od pawia, nogi zaś pozostawały w mniej więcej tym samym punkcie. Po chwili W. rzucał kolejnego pawia, od którego się znowu odsuwał. W ten sposób udało się ob. W. zatoczyć pawiami koło, poruszając się zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Było to wydarzenie zaiste bezprecedensowe.
Zakonczenie
Cóż więcej można dodać po tak wspaniałym pawiu? metodyka pisania prac naukowych zmusza mnie jednak do paru uwag końcowych. Nie starałem się w mojej pracy wyczerpać możliwości typologizowania pawiów; byłoby to zresztą fizycznie niemożliwe. Pawiologia jest nauka zbyt rozległą, by mógł ja ogarnąć jeden człowiek, choćby o najbardziej renesansowym umyśle. Przedstawiłem jedynie kilka propozycji podziału pawiów. Moim zamiarem było zainspirowanie dalszej dyskusji i danie do niej li tylko małego przyczynka. Nie wyczerpałem oczywiście tematu; już po oddaniu pracy do druku spotkałem się z czymś, co można nazwać "pawiem stosowanym przeciwko pawiom". Chodzi dokładnie o "Apo-czyn", popularnie zwany rzyganką. Stosuje się go w zakładach odwykowych dla mniej zaawansowanych alkoholików; jego zadaniem jest wypracowanie, poprzez wywołanie silnych odruchów wymiotnych, niechęci do płynów wyskokowych. Niestety, pawiolog nie może pochwalać stosowania rzyganki; mniejsza już o względy humanitarne, ale im mniej będzie konsumentów alkoholu, tym wolniejszy rozwój pawiologii! Tak to rzyganka utrudnia nieskrępowany rozwój potencjału myśli naukowej w naszym i bez tego ubogim w wybitne osiągnięcia kraju. Pozostaje mi, nim jeszcze będzie za późno, zaapelować do wszystkich Czytelników mojej pracy:
OBYWATELE! WIĘCEJ PAWIÓW!
Nie chce mi sie tyle czytac
A ja przeczytam, ale jak bede mial ciut czasu
nie mogłem dodać ilustracji więc trochę to sie zmniejszyło,ale z ilustracjami by było ładniej