Witam. Pomalu zabieram sie za wymiane plynu w chlodnicy. Niestety w moim ukladzie wiekszosc cieczy chlodzacej to raczej zwykla kranowka. Zastanawiam sie, ze skoro juz mam wymienic plyn to czy warto pomyslec o jej wyczyszczeniu i uszczelnieniu. Slyszalem cos o proszku do czyszczenia chlodnicy. Co o tym sadzicie? Jak go uzywac? Ponadto slyszalem rowniez o plynnych uszczelniaczach do chlodnic. I tu rowniez pytanie. Jak sie go urzywa, czy najpierw wlewa sie plyn i do tego uszczelniacz?? Czy moze jakos inaczej? Wogule na ile sa skuteczne takie zabiegi? Ogolnie u mnie chlodnica jest szczelna, czasem tylko widze zawilgocenia wokol tych grubych werzy. Czy warto tu pomyslec o uszczelnieniu tych werzy jakims silikonem? Ogolnie chcialbym to zrobic tak konkretnie. Nie na odpiernicz. Dlatego prosze o jakis opis, co i jak pokolei zrobic.. Jakie srodki do tego polecacie. I jak sa mniej wiecej koszta takiego przedsiewziecia. Z gory dziekuje.
PS. Opis wymiany plynu juz znam. Otrzymalem takowy w innym poscie. Chodzi mi tu o kolejne etapy calego przedsiewziecia.
Wedlug mnie powinno to wygladac tak: (poprawcie mnie jak cos) 1. Do starej cieczy ktora jest aktualnie w chlodnicy wsypuje ten proszek do przeczyszczenia. 2. Odpalam machine i grzeje przez 10-15 minut. 3. Spuszczam calosc przez warz polozony najnizej calego ukladu. 4. Wlewam czysta wode w celu usuniecia pozostalosci brodow itd, czekam az bedzie leciec czysta woda. 5. Uszczelniam sobie silikonem odpornym na temperature i plyny wszystkie miejsca na ktora nachodza werze. Mysle tu o tych przy termostacie i tych na chlodnicy. 6. Odkrecam odpowietrznik, wlewam petrygo, zakrecam odpowietrznik i dolewam do polowy zbiorniczka wyrownawczego. 7. I tu wiem ze powinno sie uruchomic silnik, zalaczyc dmuchawe, poczekac az plyn zacznie krazyc i dolac tyle ile brakuje. Ale zastanawiam sie czy tu wlasnie nie powinno sie najpierw wlac uszczelniacz.
To tyle jesli chodzi o moja teorie. Nie wiem na ile jest sluszna. Czekam na wasze propozycje i uwagi.
No to jeśli chodzi o slikon to raczej kiepski pomysł. Doradzam poprostu nowe opaski które da sie dobrze zkręcić. Jeżeli chłodnica nie cieknie to podarój sobie te uszczelniacze - zapychaja chłodnice.
Ja jak miałe jeszcze kadetta to zrobiłem taką operacje kupiłem 10 litró destylowanej spuściłem cały syf z układu, wymontowałem chłodnice i porządnie ją wypłukałem ( syfu co niemiara podejrzewam wiele preparatów do uszczelniania) , zmontowałem zalałem destylowaną, rozgrzałem i wsypałem 5 kwaski cytrynowe, pojeździłem 7 dni spuściłem, zalałem od nowa destylowana plus kwasek 4 torebki - znowu 7 dni, zlałem czysta destylowaną ( trza było dokupić 5 literków) pojeździłem tydzien co by wszytko co od kwasku miało sie ruszyci potem juz go w układzie za wiele nie było. Zlałem - wlałem petrygo i potem miałem spokój z grzaniem i chłodzeniem, z gazem i wogle pomogło. Jedyna uwaga wtedy dośc dużo jeździłem wiec troche tych km tam było zrobione na tym miksie, nie wiem czy zwiekszenie ilości torebek z kwaskiem duzo da ja sie bałem o uszczelki ale chyba ciut za mało tego było. Druga ważna uwaga jeżeli układ Ci cieknie - woda gdzieś ucieka to może to pogorszyć sprawe wiec doradzam rozwage. Ja tylko dodam ze syfu w układzie po tych 20 latkach troche było. Nie wiem jak jest w 1,6 D w 1,6 sh układ odpowietrza sie sam jak tam u siebie musisz odpowietrzac recznie to troche zabawy Cię czeka. Jak po 1 spuszczaniu wody z kwaskiem nie bedzie za wiele syfu to mozna sobie 2 zasypywanie podarować.
prochuxt, trochę pokręciłeś, bo zazwyczaj do udrożniania jest płyn, a do uszczelniania proszek Ale powiem ze te płyny są mało skuteczne przy takich zakamienieniach jak nasze - to są do aut 5-10 letnich, a nasze złogi mają czesto ponad 20 lat, chyba że ktoś ma nowszą chłodnicę, albo poprzedni własciciele dbali bardzo o auto. Wiec pomysł Poupa z tym kwaskiem cytrynowym jest dobry, ale ja jednak bym go niz zastosował ze wzgledu na instalację gazową - jednak sie bałbym o membranę gumową w parowniku. Jeszcze skuteczniejszy jest gorący ocet, ale broń boże do ukladu - raczej odpiać tak chlodnicę jak i nagrzewnicę od ukladu, zalać (albo nawet odkamieniaczem do czajników), odkamienić, przepłukać i wpiąc spowrotem w układ.
Co do silikono to też odradzam. Węże gięte spękane wymienić na sprawne (np. ze szrotu bo o nowych zapomnij), proste zmienić na nowe, kupić porządne opaski zaciskowe i mocno zacisnąć na węzach, w odpowiednim miejscu (za karbem) Silikon czerwony tylko przy termostacie.
PS. I na boga! piszemy węże i wąż !
Wiec mowisz ze lepiej dac sobie spokoj z tym uszczelnianiem? U mnie ogolnie chyba jest szczelnie. Tylko jak pisalem wczesniej. Poci sie troszeczke przy łączeniu dużego górnego węża z chłodnica i troszke przy tym grubym na dole. Węże sprawdzałem i sa naprawdę wporządku, nie są spękane, wyglądają naprawdę ładnie. Ale wymiana opasek to raczej dobry pomysł. Napewno nie zaszkodzi. Nie wiem tylko na ile wytrzymałe są te łączenia węży z chłodnicą. Z jaka siła dokręcać opaskę aby nie uszkodzić łączenia. Myślę , że tu już kwestia wyczucia. Dziękuję Ci Proktor za radę i za zaoszczędzienie mi kilkunastu złotych. Tak właśnie coś myślałem że na tak stare auto te zabiegi są zbędne. PS. Uszczelniacz chłodnic może śmiało występować w postaci płynnej, tu w takiej postaci jest nawet większa gama wyboru: Uszczelniacz chłodnic Natomiast do czyszczenia znalazłem właśnie tylko jakieś proszki.
No myślę że trzeba także i Poupowi oddać honor, że i on pomógł.
A co do zbędności zabiegów, to dotyczy to raczej uszczelniania "na zapas" - odkamienić układ warto, nawet tym "słabym" środkiem. A już szczególnie warto odkamienić nagrzewnicę (ale poza układem, luzem) - to sie na pewn odpłaci przyjemnie w zimie - jak powróci dobre grzanie. Jak mam własnie luzem nagrzewnicę i będę ją sobie odkamieniał i czyścił a jak juz to zrobię to sobie podmienię tę nagrzewicę z tą w aucie i jak przyjdzie zima będę gotowy
Z grzaniem to u mnie nie ma zadnych problemow. Grzeje w autku jak trzeba. Ale chyba jednak bede zmuszony wyprobowac ten uszczelniacz w plynie. Zauwazylem ze na dole chlodnicy, niedaleko wlacznika wentylatora jest troszke mokro. Wiec moze ten uszczelniacz poradzi sobie z tym mankamentem. Napewno co musze zrobic to zalac uklad petrygo. Bo na samej wodzie to dlugo nie pojezdze.
Bo na samej wodzie to dlugo nie pojezdze. niekoniecznie, latem nie jest tak źle. Jak dobrze destylowana (żeby sie jakieś syfy z czasem nie wytrącały) to czemu nie. Ale na pewno Petrygo dobrze zrobi układowi i nie ma problemu przed zimą...
prochuxt napisał/a: Bo na samej wodzie to dlugo nie pojezdze.
niekoniecznie, latem nie jest tak źle. Jak dobrze destylowana (żeby sie jakieś syfy z czasem nie wytrącały) to czemu nie.
tu się nie zgodzę. Proktor zauważ że temperatura pracy diesla sięga nieco ponad 100 stopni (a temperatura maxymalnego otwarcia termostatu to 103 stopnie). Podczas jazdy będzie wszystko ok ale podczas upałów i postoju w korku woda w silniku się zagotuje poprostu....
no to ja też sie nie zgodzę troche, bo w układzie zamkniętym, pod ciśnieniem woda gotuje sie w odrobine wyższej temperaturze Sam zobacz, jak czasem nagrzane auto, na postoju, i wszystko niby ok, wentylator próbuje to schodzić itd ale odkręcisz korek i wszystko zaczyna sie gotować i kipi ze zbiorniczka.
Ale tak czy inaczej, masz rację, że do Diesla to lepiej płyn.
Witam. No i dzis zabralem sie za ta chlodnice. Kupilem 6l Petrygo i do tego plynny uszczelniacz do chlodnic K2. Spuscilem stara wode, zeszlo jakies 5l. Dodatkowo przeplukalem to wszystko kranówką aby wylecialy syfki. Wsumie troszke wylecialo ale nie duzo. Nastepnie nasadzilem weze i nalozylem nowe opaski i wszystko dokladnie podokrecalem. Probowalem odkrecic odpowietrznik na obudowie termostatu ale skubaniec tak sie zapiekl ze nie dalo rady. Wiec dalem sobie z tym spokoj. Napelnilem uklad Petrygo, weszlo prawie 5l, na dnie butli ledwo co zostalo. Nastepnie ponaciskalem troche na weze aby woda weszla wszedzie i odpalilem kadeciora. Poczekalem az sie nagrzeje. Wszystko bylo ok ale waz przy termostacie byl nadal chlodny, mimo ze autko juz sie dosc pozadnie rozgrzalo. Pogrzalem go jeszcze chwile i waz na termostacie zaczal sie nagrzewac. Wlalem jakies 3/4 buteleczki tego uszczelniacza i zapuscilem kadeciora tak na 2-3tys obrotow na 15 minut aby preparat rozszedl sie po ukladzie. Po tych zabiegach kadecior sie zgrzal az wentylator sie zalaczyl . Odkrecilem zbiorniczek wyrownawczy aby sprawdzic czy ten preparat juz sie rozszedl. Ogolnie w zbiorniczku byl juz praktycznie sam czysty plyn Petrygo. Bo jak wlalem na poczatku ten uszczelniacz to w zbiorniczku bylo widac takie jakby drobniutenkie opilki metalu. Tak bynajmniej mialo byc wedlug ulotki. Ogolnie efekt pracy jest nastepujacy: 1. W autku grzeje jak cholera, znacznie lepiej niz wczesniej. Teraz z dmuchawy wali doslownie nie cieple a gorace powietrze. 2. Chlodnica cala sucha, zadnego pocenia sie na dole ani wyciekow. Wiec preparat zadzialal. 3. Ponadto zostalo mi 1L Petrygo na ewentualna dolweke.
Wielkie Dzieki za Wasza POMOC =D>
Tylko po tym uszczelniaczu musisz zwrocic uwage na temperature w gorace dni, bo wydajnosc chlodnicy moze gwaltownie sie zmniejszyc.
PS Temperatura calkowitego otwarcia termostatu w niektorych silnikach benzynowych Opla to takze 100-110 stopni i sama woda tez zdaje egzamin.
Juz nie chcialem wracac do tego tematu ale jednak musze. Musze przyznac sie do bledu. Nie posluchalem Was... Przepraszam. Otoz miliscie racje z tym uszczelniaczem. Skubaniec tak mi poblokowal uklad ze po pewnym czasie od tej calej wymiany przestalem praktycznie miec ogrzewanie w aucie a silniczek sie grzal jak glupi. Wzialem sie wiec za ten uklad. Spuscilem wszystko co bylo i przeplukalem uklad. Nastepnie kupilem odrazu nowy termostat. Zabralem sie za wymiane termostatu i oczywiscie ukrecilem wszystkie 3 sroby na nim. Ale naszczescie rozwiercilem je na wylot i skrecilem to wszystko na sroby z nakretkami. Odpowietrznik tez musialem rozwiercic bo za cholere nie chcial sie odkrecic. Rozwiercilem i nagwintowalem na srobe 8. Dalem pod nia uszczelke od gazu. Caly ponownie zalalem petrygo i odpowietrzylem. Na szczescie cala operacja udala sie pelnym sukcesem. Ale latwo nie bylo. Caly dzien roboty. Tylko ze fakt ze chlodnica juz na dole sie nie poci i nie ubywa mi wogule plynu. Wiec tak jak pisalem wczescien. Nie posluchalem Was i przedobrzylem. Naszczescie efekt koncowy jest zadowalajacy. Jezdze tak juz dobre 2 tygodnie i nic sie nie dzieje...
PS. Ten preparat nie jest wsumie az taki zly. Poprostu to ja trafilem na jakis felerny. Jak go kupilem to w srodku widoczne byly jakies syfy, jakby ktos piachu wsypal. Myslalem ze tak ma byc. Ale jak kupowalem termostat w innym sklepie to poprosilem aby mi pokazal ten preparat z polki. i ten w sklepie nie mial zadnych syfow w srodku....