Ostatnio na Discovery pokazywali proces produkcji nalewek, włos na głowie mi się zjerzył i w życiu nie kupię po tym co zobaczyłem :pala:
Stare dziurawe kapcie wrzucają na szlifierkę która zdziera równo cały bieżnik i boki opony zostawiając około 2 mm gumy na stalowych kordach. Tam gdzie były nierówności lub braki (dziury) w gumie doszlifowują ręczną szlifierką. I do tej pory było ok. Potem biorą wiertarę i bez mrugnięcia okiem, tam gdzie wystają stalowe kordy (stalowa siatka wzmacniająca oponę), a są pordzewiałe - znaczy się w tym miejscu opona była przebita - przewiercają na wylot i zdziebko frezują otwór wiertarką. Następnie od środka oponu dają łatkę na gorąco, no normalnie jak u Pana Stasia za rogiem - a reportaż był z jakiejś większej fabryczki na zachodzie, początku nie widziałem, więc nie wiem skąd. Jak dla mnie opona z uszkodzonymi kordami w ogóle nie spełnia norm bezpieczeństwa
Potem to już normalnie, oklejają paskami gumy niewulkanizowanej, do formy z bieżnikiem, na gorąco, docisk na kilka godzin i wychodzi piękna nówka sztuka nie śmigana
Więc potem się nie dziwić proszę, że kapeć ma tendencję do zamiany na drodze z powrotem w te paski co to go z nich skleili.
Raz miałem nalewki, od tamtej pory nigdy więcej. Potem zdarzyło mi się raz jechać autem z nalewkami - to tylko mnie utwierdziło w przekonaniu. Tanio kupujesz - kilka razy płacisz
a nie mówiłem?
Co mówiłeś ? Ja tak twierdzę już od paru lat...
a gdzieś tam była dyskusja "jakie opony do..." i twardo broniłem swojej racji
raz w życiu samodzielnie kupiłem nalewki - moje pierwsze emteki 6-7 lat temu włoskiej firmy "cośtam". syf wyjątkowy
Ja podobnie - raz w życiu kupiłem nalewki, MT'ki "Truck 2000" (kopia Yokohama MT). Bieżnik bardzo zacny, w terenie rewelacja, ale... tylko w terenie. Wszędzie indziej porażka maksymalna. A na mokrym (witgotnym !) asfalcie - łyżwy. Zimą nie sprawdzałem, bo autem nie dało się jeździć (UAZ bez ogrzewania ).