Jak powinno się asekurować samochód na trawersach? Przed ześlizgnięciem lub przewrotką. Wytłumaczy mi ktoś?
to jak z zaglowka.. jedzie bokiem do pochylosci, wiec moze sie przewalic. Wtedy, zaleznie od nachylenia, albo wywalasz pilota na nawietrzna i niech wisi na boku (n. rurach) od strony szczytu, albo tasmy - przy wiekszych katach nachylenia, masa pilota na boku moze byc za mala i wtedy dobrze zawinac tasme np. wokol slupka i do drzewa. Jak nie ma drzewa, to znow pilot moze asekurowac, ale lepiej zeby byl grubcio
Drzewo oczywiscie musi byc w gore stoku i najlepiej chyba zalozyc tasme u jego podstawy, wtedy kat tasmy przy drzewie i aucie bedzei wystarczajaco maly aby nie dac luzu i miejsca na obrocenie sie budy.
kat tasmy przy drzewie i aucie bedzei wystarczajaco maly aby nie dac luzu i miejsca na obrocenie sie budy. No to mniej więcej rozumiem. Ale zawijając taśmę o drzewo i słupek, samochód będzie jechał po łuku. Co jeżeli nie ma takiej możliwości? I sory za lamerskie pytania. Wolę się ośmieszyć tu niż za tydzień na rajdzie Chociaż i tak pewnie będzie śmiesznie
Ale zawijając taśmę o drzewo i słupek, samochód będzie jechał po łuku
aaa no tak..to nie autostrada Ale mozna kombinowac. Dlugosc ramienia (tasmy) - im dluzsza tym mniejszy luk, albo pilot - basior, choc po prawdzei, jesli w trawersie nie bedzie dziury, ktora 'nagle' pociagnie auto, to pilot sam utrzyma.
Wez sobie paczke fajek i zrob symuacje:
* do ktorego momentu fajki wracaja do poziomu * jaki musi byc kat nachylenia podloza, zeby fajki wywrocily sie szybko, czytaj, z duzym momentem wyrywajacym pilotowi lapy, lub wystrzeliwujacym rzeczonego pilota w pizdu
Dopoki auto jedzei na 4 kolach, to masz zapas dobrych 10 stopni zanim moment wywracajacy auto stanie sie trudny do opanowania. Wez takze pod uwage to, ze felgi i opony moga pomoc o ile poszerzaja podstawe auta. W ktoryms z postow bodaj Stebel opisywal wywrotologie jeepa - w skrocie srocek ciezkosci musi wysunac sie poza rzut podstawy aby kiosk sie wyebal.
A tak po prawdzie, to jeśli jeszcze nigdy nie jechałes turbo trawersów to sam najpierw sie wystraszysz, niż auto padnie
[ Dodano: 2009-10-01, 23:04 ]
Możla przyjąć, że lift też ma tu duże znaczenie. Im większy i większy kąt nachylenia zbocza, tym szybciej można się wywalić.
Fakt.. jakos zawsze komobinuje jechac dziobem w dol Ale za to robilem swieczke na przedzie Krew w mozgu i ciemnosc - bezcenne
Ale za to mialem okazje trzymac jedna reka Troopcia, w ktorym kolega lekko fiknal, to znaczy... lod byl, podjazd byl, but byl, a na szczycie podjazdu bylo male obnizenie i lecitki zakret. No i kolega wzial i nie trafil w zakret i zatrzymal sie ladnie na zboczu i tylko trzeszczal bujajac sie lekko na boki. Ja trzymalem go jedna reka i czulem jak sie buja CHlopaki w tym czasie kolowali tasme do asekuracji i drugie autko z winchem, ktore go wyciagalo w miare wracania na 'staly lad' Mina kierownika - kolejne bezcenne... bal sie oddychac
No raz czy dwa się chciałem ręką podpierać przez szybę w miejscu w którym Monika robiła mi fotkę co ją wystawiłem w zeszłym miesiącu. Ta z przechyłem. No ale inni jakoś z uśmiechem tam przejeżdżali więc masz trochę racji
jesli ona się nie wywróci
a to tez widzialem..jeden kole smial suke na 33" bodajze, podniesiona pod niebo..z daleka wygladal jak paczka fajek na sztorc. Wystarczylo sie oprzec zeby sie wywalila (joke)
albo puść przodem suzukę, jesli ona się nie wywróci, to nic się nie wywróci (o ile jedziesz z głową) One takie przewrotne?
tak, bo wąskie lekkie i wysokie
No to mniej więcej rozumiem. Ale zawijając taśmę o drzewo i słupek, samochód będzie jechał po łuku. Co jeżeli nie ma takiej możliwości? I sory za lamerskie pytania. Wolę się ośmieszyć tu niż za tydzień na rajdzie Chociaż i tak pewnie będzie śmiesznie
Z jednej strony mocujesz taśmę do drzewa na stałe, najlepiej przy podstawie jak kolega napisał, natomiast w koło słupka w aucie, owijasz dwa razy, wtedy pilot może regulować długość asekuracji. No i trzeba zachować sporo rozsądku przy trawersach, bo rolkę można zrobić szybciej niż się wydaje, kamień albo dziura może w tym pomóc. Pilot 1
JAK POTRZEBUJESZ TO MOGĘ CI POŻYCZYĆ TE MOJE DYSTANSE
Potem bym zechciał ich nie oddawać Lepiej nie. Marek (pilot) właśnie zamówił na allegro 9m taśmy statycznej o wytrzymałości 12 ton. http://moto.allegro.pl/sh...82+wys%C5%82any
ale i tak będe w poznaiu na rajdzie to mogę zabrać
Takie taśmy montować o drzewo szeklą czy przekładać całą linę?
[ Dodano: 2009-10-04, 14:29 ]
Metod wiele - po pierwsze - pilot na progu - jak jest wystarczająco wystający próg pod buty i mocne uchwyty na ręce lub linę - wtedy pilot może balansować jak na regatach nawet wychylić się do płaszczyzny podłogi auta - finalnie - mega trawersy tylko z mega pilotem , bo jak spęka albo odpadnie - rolka gwarantowana, po drugie - taśmy asekuracyjne - do drzewa i nigdy nie na sztywno, bo w razie co nie masz żadnej możliwości korekty - czyli w aucie jak najwyżej - pewne uchwyty na dachu , pilot przy drzewie i jego zadaniem jest korygowanie luzowania liny. Faktycznie dosyć często trawersuje się po łuku ale nie jest to dramat. Najważniejsze - znaleźć odpowiednie miejsce do zaczepienia - pamiętaj, że kiedy miniesz drzewo i będziesz chciał przeczepić się do nowego - albo auto musi stanąć w bezpiecznym miejscu, albo trzeba nieźle się nagimnastykować i mieć drugą linę/taśmę asekuracyjną...... - ja często przepinam się blokując auto na drzewie po przeciwnej stronie liny - jeep musiałby położyć drzewo aby strzelić rolkę. po trzecie - lina wzdłuż auta rozpięta i napięta do drzew równoległych do trasy. - Jeśli dysponujesz dość długą liną, możliwością porządnego napięcia liny - to przy użyciu zwykłej krótkiej taśmy (jeden koniec sztywno dach(klatka), drugi owinięty na taśmie lub na szekli)możesz pokonać trawers w linii prostej na jedno przypięcie - trudnośc oczywista bo sytuacja taka zdaża się w terenie niezwykle rzadko- a i tak po środku lina odda najmocniej - czyli de facto pojedziesz po lekkim łuku. po czwarte - wyciągarka asekuracyjna Trawersy to wg mnie kolejny stopień wtajemniczenia - jak są zbyt przerażające załogę - to oznacza ni mniej ni więcej tyle, że jeśli auto nie ma klatki bezpieczeństwa w środku - nie ma co się napinać i zastosować piątą zasadę - ODPUŚCIĆ sobie..... Zawsze każda metoda, nawet dodatkowo zdublowana inną może zawieść i auto musi być przystosowane do ochrony załogi przed dachem............
Dobry pilot spuszcza ważącego prawie 2 tony jeepa w dół pod kątem 70 stopni, z wyłaczonym silnikiem - bo pompa nie zasysa już oleju - przy użyciu jednej taśmy asekuracyjnej i jednego drzewa - przy podwójnym owinięciu taśmy o pień. Czyli pilot dużo może ........ czasem wystarczy użyć dwa pnie.........Ale zadziwiające są mozliwości człowieka.... nawet jak nie ma elektrycznych przydasiów. Wystarczy pojeżdzić trochę w klasie PL1/adventure - jednym słowem bez wind....
[ Dodano: 2009-10-04, 15:09 ]
metody "po trzecie " nie znałem
A byłeś kiedyś w parku linowym - tam wszystkie próby na wysokości są asekurowanie trzecią metodą..... Jak dla mnie najmniej prawdopodobna i najbardziej czasochłonna metoda......
[ Dodano: 2009-10-04, 16:29 ]
Jest też niewątpliwie jeden duży minus opuszczania sprzętu na linie owiniętej wokół drzewa i popuszczania przez pilota - właśnie to drzewo które niestety po paru takich akcjach moze nie przetrzymac. Są rajdy zakazujące takiej asekuracji. Widziałem ze dużo zmot montuje małe rolki na górnej częsci klatki po obu stronach i tam ciagnie linę z tylnej wyciągarki przez blok zamocowany na środku tylnej częsci klatki - ciekawy patent
od biedy moznaby kotwice rzucic, ale nie widzilem u nas zeby ktokolwiek uzywal kotwicy. W sumie racja, bo ciezkie i wielkie a do wyciagniecia z bagna zawsze sie drzewo znajdzie.
Mel pinky wykład W stosunku quadów bądź suzuk na trawersie ma zastosowanie jeszcze jedna metoda asekuracji tu nie wymieniona
Suzuki zawsze zadziwają.......... Teder - jutro zapodam foty - u mnie postawiliśmy wyciągarkę asekuracyjną dokładnie pod tylną rurą klatki, winda jest położona aby lina bez kłopotu mogła pracować w górę i do tyłu - każdy wariant jest bezporedni, bo doszlismy do wniosku, że winda przygotowana do pracy do tyłu i jeszcze cofnięta pod klatkę do połowy auta - pracuje pod nienormalnym kątem. Nie robimy rolek ani wąskich ślizgów, tylko stalowe ślizgi - na tyle szerokie aby można przełożyć linę z hakiem........ juz bez szekli, rolek, zbloczy... Położona dlatego, że superwinchjest mocowany - do płyty na 4 śruby a góra skręcana dwoma pałąkami metalowymi. Dzięki temu pałąki są od strony foteli, a płytę przecieliśmy na szerokość bębna i trochę inaczej wzmocniliśmy - lina dzięki temu może pracować może od poziomu po pion. Dzieki temu to kierowca nie ruszając tyłka z fotela - załącza albo odłacza hamulec windy - pilot nie musi wracać aby zablokować windę po rozciągnięciu liny......
[ Dodano: 2009-10-04, 17:26 ]
Melu , zapodaj fotki tego patentu z przłożeniem liny . polukamy i popodziwiamy
And - w piatek dopiero zakończyliśmy montaż stara i elektryka - jeszcze szlifowanie, antykorozja, podkład, malowanie. Od poniedziałku kończymy klatkę i dopiero po tym zostaną zamocowane ślizgi do lin. Oczywiście - nie ma sprawy ale w poniedziałek to pokażę tylko windę na aucie z płytą - jak będzie pracowała lina mogę pokazać teoretycznie albo ręcznie
Chłopaki mają taki patent że montuje sie przeciętą tuleje i wyprowadzona się ją na pałąk klatki u góry tak żeby lina z windy wychodziła gdzieś zaraz za kierowcą na dachu ale żeby można było również zabrać ją z powrotem i ciągnąć sie do tyłu. Nie wiem czy o tym czasem mówisz. Zastanawiam sie czy czy punkt wyjścia tej liny tuż za klatką kierowcy ma znaczenie i czy nie mógł by on być dalej np bardziej z tyłu na skraju auta w przypadku gdy winda tylna jest nie w środku auta ale na tylny zderzaku . ciekawe jakie to trudności mogło by zrobić przy spuszczaniu wozu po trawersie , bo to bardziej tak jakby sie tylko winde przeniosło wyżej i przód by uciekał , chyba żeby przenieść ten punkt po przez rolke na pośrodku auta i z tamtąd brać line do asekuracji.
[ Dodano: 2009-10-04, 17:45 ]
Mówimy o tym samym, tylko u mnie można będzie ciągnąć bezpośrednio do tyłu albo bezpośrednio z bębna do góry do asekuracji, a nie jak mają niektórzy, że do góry ciągną się zawsze przez tylne rolki/ ślizg . Co do rozważań - przód jeepa robi wagę, stąd mocowanie górne do asekuracji bardziej do tyłu niż przy pałąku za fotelami we wranglu bym nie przesuwał - raz, że auto na trawersach ma nie tylko chęć strzelić dacha, ale przede wszystkim ma ochotę uślizgiwać się w dół trawersu - równie często przodem co i tyłem - aby panować nad autem mocowanie asekuracji powinno znajdować się gdzieś nad głowami jadących - czyli tam gdzie faktycznie można to zrobić.... a zasadą nadrzędną jest aby zachować bezpieczeństwo - czyli nie wprowadzamy pracujących lin do kabiny czyli najczęściej ucho/przelot do asekuracji stosuje się po środku tylnego pałaka..... Dalej jak stryjenka winszuje - mozna dorabiać bloczki/rolki po bokach etc.....
Melu czekam na fotkę Twojego rozwiązania. Są takie żeglarskie przewłoki przez które możesz recznie linę przełozyć ale pod napięciem nigdy z nich nie wypadnie. Pytanie czy lepiej stosować do asekuracji syntetyka czy stalówkę.
Jakie to tam masz? no 35 mm na strone
Mimo oczywistych wad syntetyków - cena i trwałość - idziemy w syntetyki zarówno star, jak i elektryk.... Potestujemy, zobaczymy
Mimo oczywistych wad syntetyków - cena i trwałość no właśnie to nie przemawia za zakupem chiba że jaki sponsor się znajdzie
No włąśnie ale mają jedną zaletę wartą każdych pieniędzy - jak zobaczyłem na Zmotce jak Szczur (pilot) dostał liną, która pękła przy naciąganiu na mechanika - prosto w głowę (kask na miejscu) - to jedynie pierdyknął filmowo w błoto i co najwyżej -jakby stracił przytomność, to by się utopił, jakby dostał stalówką - miałby dwie połowki niekoniecznie dające taką samą satysfakcję jak całość w jedności. Pilot też człowiek.....
Pilot też człowiek.....
nie po to sie go karmi na rajdzie żeby po tem go topić z rozwaloną głową.
Mel a myślałeś kiedyś o takim rozwiązaniu - puszczasz linę z mechanika przez przednie rolki i w bok aż do drzewa gdzie przez zblocze wracasz i zaczepiasz hak o tylny zaczep na górze klatki, rozwiązanie takie trzyma ciężki przód i klatkę przed rolka - co Ty na to.
Teder albo wypuścić linę z wyciągarki na tyle na rolnę na dach i do drzewa na zblocze i powrót do dachu z mocowanie z przodu dachu .wtedy trzymamy tył i przód naraz
Biorąc pod uwagę, że mogę jeszcze jadąc do przodu rozwijać mechanika - to teoretycznie pomysł wydaje się być nawet nawet. Problemem jest jednak to, że elektryka mam od lat opanowanego a mechanik - jak to mechanik trzeba być czujnym aby sobie auta nie uszkodzić - albo masz trakcję i dodatkowo pracującego mechanika, albo nie masz trakcji na kołach (reduktor N) i działającego mechanika - jeden błąd z gazem i może być smutno a to jeszcze w mocnym przechyle. Zostaje jeszcze problem zgrania obrotów koła z prędkością zwijania liny - co jednoznacznie może powodować, że na napędzanych kołach na niskim biegu mechanik może wolniej zwijać i lina będzie się luzowała gdzieś pod/przed autem, a bałbym się chyba na trawersie wrzucić N i zaufać tylko wyciągarce........ trzeba potestować.
[ Dodano: 2009-10-04, 19:04 ]
a tam dobrze widziałem że przy rolce taśma poszła czy jak ?
puszczasz linę z mechanika przez przednie rolki i w bok aż do drzewa gdzie przez zblocze wracasz i zaczepiasz hak o tylny zaczep na górze klatki W praktyce napotkasz co najmniej dwa ograniczenia: - wylot liny z przodu (z tyłu też) najczęściej znajduje się na środku lub jest nieco przesunięty, ale nigdy nie jest w rogu. Zatem lina nie ma możliwości zakręcić bardziej niż 90 stopni bez oparcia/tarcia o karoserię. Dlatego jedyną metodą na uniknięcie kolizji jest wyprowadzenie jej "dachem" z bębna. - skierowanie liny pod dużym kątem w stosunku do osi samochodu powoduje, że lina mocno napiera na krawędź ślizgu (w przypadku liny syntetycznej) i się tam ostro załamuje. To jest słaby punkt i duże prawdopodobieństwo, graniczące z pewnością, że w tym miejscy syntetyk pęknie. Ta sama sytuacja występuje, kiedy używamy do asekuracji dachowej tylnej wyciągrki i lina musi wrócić od tylnego ślizgu do dachu. Na zmociątku trzy razy rwaliśmy linę przy ostrej bocznej pracy w tym właśnie miejscu - a lina była porządna i świeża. Na szczęście syntetyka można skutecznie i szybko naprawić. Ze stalówką i rolkami problem pewnie jest mniej istotny.
Mel a gdyby zamontować wyciągarkę słuzącą tylko do asekuracji - powiedzmy zamocowana w srodkowej częsć klatki na wysokości głowy kierowcy - to jaka według Ciebie musiałaby byc minimalna siła uciagu, długosc i wytrzymałość liny - hamulec wiadomo jak najmocnieszy. Pytam poniewaz przegladałem parę ciekawych i mocnych konstrukcji do Qadów.
Myślę, że do asekuracji quadowa w zupełności wystarczy. Niestety nie sprosta innym wymaganiom, które mogą dotyczyć windy asekuracyjnej. W przypadku aut z mechanicznymi/hydraulicznymi wyciągarkami rolka lub bok powoduje, że tracimy napęd ww.(albo silnik gaśnie albo robimy to sami i taki stan utrzymujemy dopóki nie powrócimy na koła) - Ostatnią szansą na postawienie auta do pionu zostaje winda elektryczna (dopóki prąd w aku). A jak jeszcze mamy ślizg/prowadnicę pod głową (asekuracyjna rolka) to taka praca staje się zdecydowanie prostsza.......... Quadowa winda tutaj może już powiedzieć dziękuję. Zresztą Teder - niejednokrotnie asekuracja przechodzi w kontrolowane spuszczanie auta w dół, albo korygowanie - poprzez przesuwanie auta na boki - tutaj też mała winda może powiedzieć pass. Stąd dla zmniejszenia ilości wind na aucie i posiadania w miarę wielozadaniowego sprzętu - pamiętajmy, że asekuracyjna winda normalnie wyciągnie również auto do tyłu - odpuściłbym quada. No chyba, że pozostałę windy są......... to tak jak na wstępie - nie testowałem ale taka 3500 lbs to już pewno z zapasem......
Oczywiście myślałem o takiej dodatkowo - gdzie jest zamontowana przednia i tylna. Zaletą qadowej jest mała masa, małe wymiary i mały pobór prądu. Zaczepienie jej i ślizgów dla liny na wysokosci głowy kierowcy dało by dośc dużą siłę trzymania sprzętu na przechyle. Rolki zdarzaja się raczej żadko a pewnie użycie zblocza zdecydowanie pomogłoby takiej windzie postawić sprzęt na koła no i żelowy akumulator b.długo napędzałby tą windę bez ładowania. Ale to tylko takie luzne pomysły i projekty - ja mam za mało praktyki na wyjebach zeby być pewnym działania takiego zstawu. Tematem jestem zainteresowany bo na ostatnim wyjeżdzie Piaskowym zsuneło mnie na drzewka i trochę dach pogieło, tragedi nie ma ale na przyszłośc lepiej byłoby się zabezpieczać. W sumie to trawers nie był jakiś super ostry ale na mokrych lisciach opony się ześlizneły i czeka mnie prostowanie rynienki i bagaznika dachowego .
tylko że jak jest długi trawers czy asekuracja przy jego zejściu nie przerodzi sie bardziej w spuszczanie auta na tylnej windzie ? .
Moje doświadczenia z tym zagadnieniem to przód elektryk 5500LBS tył elektryk 4500LBS na ślimaku (szybki 1:150) ślizg dachowy lina syntetyczna + inteligentny i wytrenowany pilot, oraz sterowanie wyciągarkami z kabiny tak ze mozna jedną ręką przód zwijać a tylną jednocześnie rozwijać .Bez względu na ciśnienie" na wynik" słuchać poleceń pilota.
A najlepiej to byloby dac po jednej wyciagarce na kazdym rogu i dodatkowa na suficie ))
Na ogol wystarcza tasma i sprawny pilot. Dla chcacych pojsc dalej widzialem raz w Chorwacji na samochodzie Ubachsa ( obciety Hilux) zblocze Warna przymocowane do centralnego punktu klatki na obrotowym mocowaniu . Przekladal na trawersie line z tylnej wyciagarki i asekurowal sie z dowolnej strony. Wada bylo to ze przepinanie trwalo dwa razy dluzej niz u konkurencji z dwoma dlugimi tasmami i dobrym pilotem.