Duzo sie mówi o awaryjności jeepów. Cześć forumowiczów była szczerze zdziwiona ze WJ dojechał bez awarii do Kapsztadu. W takim razie proponuję bardziej konkretne podejście do tego zagadnienia. Ustalmy jak dokładnie jest z tą awaryjnością jeepów i porównajmy to do innych aut. Proponuję podawać rocznik wozu, silnik, roczny przebieg i wyszczególnienie napraw dokonanych w roku a także ich orientacyjny koszt. Nie piszmy o kosztach motania. Oczywiście jeśli ktoś ma doświadczenia eksploatacyjne z innymi markami niech też pisze - w taki sposób będzie porównanie. Wiec zaczynam: Pajero 3,5 V6 1995 rok. Stan licznika w zakresie: 150000 - 180000 km. Naprawy (koszt podany od razu z robocizną): świece zapłonowe i kable wysokiego napięcia - 400zl wymiana oleju we wszystkich napędach - 360zl 3 wymiany oleju w silniku i filtra - 660zl wymiana filtru paliwa i powietrza - około 200 zl smarowanie końcówek układu kierowniczego i punktów na wałach co 3 mca - 80zl wymiana dolnych sworzni, tylnych łączników stabilizatora, klocków hamulcowych tył i przód - 600zl sprzęgło - około 2000zl walka z cieknącymi przewodami układu chłodzenia - około 100zł naprawa przepustnicy zmieniającej geometrie kolektora dolotowego - 100zł rozrząd - 2000zl razem koszt: 6500zl plus zabezpieczenie spodu 1200zl Rozrząd, świece i kable wysokiego napięcia wymienia sie co 100000km Pozdrawiam
No tak tylko z tego co wymieniles pod "awaryjnosc" podpada tylko walka z cieknacym ukladem chlodzenia...reszta przy opisanym przez ciebie przeboegu to koszty eksploatacyjne samochodu a nie o takie porownanie chyba ci chodzi.
Jak mamy porownywac awaryjnosc to proponuje wpisywac tylko usterki i ich koszt a nie koszty zwiazane z biezaca eksploatacja aut.
moje usterki i ich koszt.. wymiana silnika po zatarciu - nie pamiętam, ale coś koło 2-3 tysi... hmmm połamane resory - 500 zeta, "nowe" resory + lift 4" szykuje mi się wymiana włącznika świateł - ok.100 zeta krzyżaki półosi - 2x 75 zł krzyżaki przedniego wału - 100zł uszczelniacze półosi + mostu - 150zł wymiana skrzyni biegów - 500zł
chyba tyle...
Mitsubishi L200 K34T - 2.5TD 96r. przebieg za mojego posiadania miedzy 160-200tys. (na liczniku, ale ile on mial naprawde, nikt nie wie...) Samochod NIE jezdzil w zadnym ciezszym terenie (las, szutry najwyzej).
Naprawy, ktore pamietam a nie byly normalna eksploatacja:
- uszczelnienie wyjscia walu tylniego z reduktora (straszny problem z czesciami, dorabiana tuleja we wlasnym zakresie - 200-300zl) - wymieniony rdzen chlodnicy na nowy (z 500zl chyba) - wymiana poduchy reduktora (ze 150zl - wymiana samemu) - naprawa alternatora (300zl) - czujnik temp. oleju - (50zl, wymiana samemu) - wtryski (niepotrzebnie! ) - 500zl i czyszczenie pompy paliwa z syfu - 50zl - uszczelniacze polosi z obu stron tyl (tez wielkie problemy z czesciami) - 300zl - zapieczone szczeki hamulcow - 0zl (samemu) - ograniczniki skretu - zmotane samemu
Wiecej nie pamietam, sprzedalem go ponad rok temu. Ogolnie solidna bestia.
Poza tym plyny wszelakie, amorki (sie rozerwaly, za krotke ktos zalozyl), akumulator (zrypany altek mi go po cichu wykonczyl), opony - czyli duzo dodatkowych szelestow, ale to normalna eksploatacja...
W sumie niezle, jak na to patrze... znaczy, w hasle 'Miski sie nie psujom' z rajdy4x4.pl cos jest
Stebel możliwe, że zły tytuł nadałem mojemu postowi. Zasadniczo chodzi mi o koszty eksploatacji pojazdu, do których, w tym ujęciu, zaliczają się naprawy nie przewidziane (vide walka z uszczelnieniem układu chłodzenia) i cykliczne jak wymiana klocków. Tyle, że w powszechnym rozumieniu jeśli na przykład w jeepie wymieniasz klocki hamulcowe co 20000 km a w Toyocie co 40000km to jeep jest bardziej awaryjny. Przepraszam za brak precyzji, myślę, że teraz wszystko jest już zrozumiałe. Dodam, że moja pojarka nie była jeżdżona w terenie poza przejazdami rekreacyjnymi przez lasy a musiałem robić generalny remont silnika. Poprzedni właściciel strasznie przegrzał silnik. Koszt tej "zabawy" około 5000zl, nie licząc rozrządu, który był robiony przy okazji. Nie podałem tego wcześniej, gdyż dla mnie to jest łatanie dziur po poprzednim właścicielu i jeśli on dbał by o samochód to by to nie było potrzebne. Zasadniczo może i miśki się nie psuja ale jak im już się to stanie to koszty robią się kolosalne. Czekam na wypowiedzi innych forumowiczów. Gdyby wypowiedzi (na temat) było wystarczająco dużo to można by się pokusić o statystyczne podsumowanie co mogło by być niezmiernie ciekawe. Pozdrawiam
A ja nie zapisuję i nie pamiętam - lepiej mi z tym
Kiedyś robiłem szacunkowe podsumowanie i naprawy po poprzedniku + serwis bieżący + naprawy bieżące doszły łącznie do ok. 4.500 - 5.500. Przebieg w tym czasie to ok. 9 tkm z czego część w terenie (czasem szutry, a czasem bardziej wymagające np. błoto, ale bez pływania i topienia - turystyk).
W tym były m. in.: most przedni (całość), przegub piasty, klocki hamulcowe przód i tył, silniczek wycieraczki, wkład lusterka, płyny ustrojowe, siłowniki klapy, pasek (dwa razy) i raz rolka, przegub homokinetyczny (dwa razy), wał przedni.....więcej nie pamiętam.
No a aktualnie robi się skrzynia
zapomniałem jeszcze o ukręconym wale przednim... wał od 4.0 + przeróbka - 400 zł...
porównywać zużycia części eksploatacyjnych do zwykłych samochodów nie można i jest to nie na miejscu... np. klocki hamulcowe... bawiąc się w błocie, piasku - klocki się bardzo szybko zużywają... weź takie osobowe coś tam, gdzie ja jeżdżę jeepem i podsumujmy wyjazd... zobaczysz, że jeep nie jest awaryjny
Ale temat, strasznie nie do określenia. Jeden tylko po czarnym, a drugi w terenie. Mnie się ciągle coś dzieje z samochodem, ale tylko w terenie nim pomykam więc nie ma się co dziwić. A z drugiej strony ma już ponad 200k więc też i zużyty trochę jest
Malo awaryjna to jest kulka stalowa
Malo awaryjna to jest kolka stalowa No tak, ale kulkę można łatwo zgubić
wszystkim którzy żyją w przeświadczeniu, że WJ-ta trzeba mocno kochać żeby z nim wytrzymać... polecam zakup Mitsubishi Pajero 3.2 DID
zweryfikujecie mocno swoje poglądy na temat niemal legendarnej już awaryjności Jeep'a
W mojej ocenie nie można aż tak generalizować !!! Każdy z nas pomimo tego samego modelu posiada różne roczniki, zakupione w różnym stanie, użytkowane w różnych warunkach, różne style jazdy, różne podejście do wymiany części (oryginały/zamienniki) ... tymbardziej jeszcze chcecie to porównywać do innych marek W mojej ocenie to rzecz "niepoliczalna"
a moj sie nie psuje, widać mam innego , może nie robili go w czajna
Odnoszę wrażenie, że mowa tu jest o dwóch różnych zagadnieniach. Jedno, to koszty eksploatacji. Tu decydującą pozycją jest paliwo. Jeżdżę na benzynie i pozostałe koszty to drobiazg. Drugie to awaryjność i uważam, że Jeepek wcale nie jest awaryjny. Mój ma teraz 12 lat, od 2 lat jest u mnie. Na początku trzeba było usunąć zaniedbania poprzedniego właściciela i to mnie kosztowało sporo, bo oryginalne części nie są tanie. Na parę drobiazgów już mi brakło i czeka na dopływ kasy, ale to inna sprawa. 2 lata, ponad 20 tysięcy przebiegu i w tym czasie posypało się sprzęgło klimy i mam kłopot z przednimi tarczami. Może ktoś poradzi mi co z tym zrobić, bo przy dość szybkiej jeździe autostradami trzeba też mocniej hamować. Tarcze się grzeją mocno, bo Jeepek ciężki. Wystarczy trochę wody i deformują się. Raz wymieniłem, potem przetaczałem i znowu to samo. Może są dostępne jakieś ceramiczne? I to tyle co do awaryjności. A poza tym 12 lat to poważny wiek i teoretycznie ma się co psuć, bo wyposażenie bogate i skomplikowana konstrukcja. Jeździłem takimi wynalazkami, w których regularnie trzeba było naprawiać to samo. One były awaryjne, choć dużo młodsze. Myślę, że Jeepek to solidne autko i dlatego go też lubię.
W mojej ocenie nie można aż tak generalizować !!! Każdy z nas pomimo tego samego modelu posiada różne roczniki, zakupione w różnym stanie, użytkowane w różnych warunkach, różne style jazdy, różne podejście do wymiany części (oryginały/zamienniki) ... tymbardziej jeszcze chcecie to porównywać do innych marek W mojej ocenie to rzecz "niepoliczalna"
Ja jak czytam taki temat to interesuje mnie za ile da sie cos tam naprawic - zakladam, ze ludzie zawsze robia to w sposob optymalny ekonomicznie (stosunek jakosc/cena). Takie informacje, ze np. uszczelniacza wyjscia walu z reduktora (do tego mojego L200) nie da sie zakupic w ASO, jedynie w komplecie z kolnierzem (obudowa) za jedyne 1500zl (sic!) jest moim zdaniem bardzo cenna dla ludzi rozwazajacych zakup samochodu. Ja musialem poradzic sobie z pomoca ojca i jeszcze tokarza przerabiajac uszczelniacz od jakiegos ursusa... wszystko dzialalo ladnie - tylko co jak ktos nie ma takich 'pomocnikow' i jest skazany na ASO albo warsztat - wiec sie 3x zastanowi przed zakupem. No i wtedy kupuje XJ-ta Co do awaryjnosci - tu faktycznie nie da sie jakis istotnych wnioskow wyciagnac, bo wszystko zalezy od sposobu uzytkowania samochodu, stylu jazdy, nawierzchni drog w okolicy itd. itd.... Ale podtrzymuje, ze watek dobry
Panowie: Po pierwsze: jeśli już ktoś sie wypowiada w tym wątku, w zakresie awaryjności, to podejrzewam, że zrobi to jak osoby wyżej czyli określi z grubsza stan swojego wozu, przebieg, rocznik, sposób użytkowania. Tak więc osoba czytająca porównuje dane w wątku z tym co ma, jak używa lub jak zamierza używać i orientacyjnie może określić co ją czeka, jakie koszty. Po drugie: jeśli wypowiedzi było by odpowiednio dużo to można zastosować takie proste narzędzie ze statystyki jak średnia arytmetyczna co by dało jakąś konkretną informacje, prawda że uogólnioną ale wtedy dociekliwy czytelnik czyta wątek i stosuje się do tego co napisałem wyżej. Po trzecie: mam teorie, którą próbuje sprawdzić a mianowicie koszty napraw ( w tym eksploatacyjnych) w danej klasie są porównywalne, niezależnie od marki. Jest to związane z różną dostępnością części, baardzo różnym ich kosztem a także baardzo różnymi kosztami robocizny mechanika, wynikającymi z trudności naprawy ( nie wnikam w fachowość mechanika czy rejon Polski i w związku z tym kasą jaką takiemu specowi trzeba zapłacić). Konkretniej: do mojego Pajero części są drogie lub bardzo drogie i ciężko dostępne nawet w porównaniu do pajero z innymi silnikami. Części do jeepów są łatwo dostępne i przeważnie znacznie tańsze od tych do pajero. Teraz ciekawostka: wyczytałem gdzieś na forum, że jeśli w silniku v8 jeepa zacznie klekotać łańcuch rozrządu to naprawa tego to jakieś 2000 zl, ale zdarza się to niesamowicie rzadko. W służbowej fabii mojego brata jest 3 cylindrowy silnik vw też z łańcuchem rozrządu. W jakimś przedziale rocznikowym w tych silnikach, po przebiegu jakieś 200000 km padał właśnie rozrząd (dokładnie nie wiem co) no i w takim wypadku naprawa tego tez kosztuje jakieś 2000zl tylko, że niezbyt są do tego chętni mechanicy. W mojej pojarce, tak jak pisałem, koszt wymiany świec platynowych i przewodów wysokiego napięcia 400zl, w fabi(4 gary) mojego teścia taka sama wymiana w aso kosztowała tyle samo. No a przecież fabia to taki ekonomiczny, tani samochód. Takie mam wrażenie, że jeśli użytkować terenówkę bez jazdy offroad, ewentualnie rekreacja po lesie, to (nie licząc oczywiście kosztów paliwa) taki samochód pod względem kosztów eksploatacyjnych (cykliczne naprawy) wyjdzie równie tanio jak tak zwane ekonomiczne samochodziki. Więc po co ludzie kupują fabie lub inne badziewia??
Więc po co ludzie kupują fabie lub inne badziewia?? Bo naoglądali się durnowatych programów o emisji CO2 oraz o tym, że małe auto jest bardziej ekonomiczne a najlepiej TDI ( o kosztach przeglądów nikt nigdy nic nie mówi) W PL kupuje się małe silniczki, bo ludziom się wydaje, że mniej spalą. Tylko nie biorą pod uwagę, że taki mały motorek trzeba wysoko kręcić żeby jechał, a to niestety nie pozostaje bez wpływu na jego trwałość i jednak spalanie.
a najlepiej TDI ( o kosztach przeglądów nikt nigdy nic nie mówi) W dieslu subarowskim trzeba ponoć po ok 120 - 150 tkm wymienić filtr cząstek stałych co podobno kosztuje coś jakoś 2 czy 4 tPLN....Tak czytałem rozważania diesel vs benzyna subaru, ale są to jeszcze młode auta więc do końca nie wiadomo jak to z dieslami będzie....ale jeśli to prawda to stawiałoby pod dużym znakiem zapytania opłacalność ekonomiczną diesla....
...do mojego Pajero części są drogie lub bardzo drogie i ciężko dostępne nawet w porównaniu do pajero z innymi silnikami. Części do jeepów są łatwo dostępne i przeważnie znacznie tańsze od tych do pajero.
Myślę, że co do twojej opinii, należałoby dodatkowo coś wyjaśnić. Najistotniejsze jest to czy mowa jest o oryginalnych częściach, czy o tzw. zamiennikach lub odpowiednikach. Przy częściach oryginalnych ich dostępność zależy od pracy firmowego serwisu lub prywatnych możliwości importu poza oficjalną siecią. Co do cen, to z doświadczenia wiem, że im droższy nowy samochód, tym droższe do niego części. A czasem jakiś dziwny element z plastiku jest oferowany w astronomicznej cenie. Sądzę, że wielu z nas jest przyzwyczajonych do szukania zamienników, a z tym jest faktycznie różnie. Bo według mnie nie zawsze warto i jestem zwolennikiem oryginałów, przynajmniej przy istotnych rzeczach. Dostępność zamienników zależy od popularności modelu i rzeczywiście do jeepa może być łatwiej.
[ Dodano: 2009-08-14, 15:07 ]
herte Oczywiście masz racje. Też jestem zwolennikiem oryginałów, szczególnie tych istotniejszych elementów. Często jest tak, że jednak oryginału nie dostaniesz a czasami i tak, że zamienników nie ma. U mnie po 15000km zrobionych przeze mnie, gdzie samochód nie widział terenu, pękł wał korbowy. Oryginalny wał był niedostępny, zamienników brak, finał taki, że kupiłem drugi silnik za 5000zł dla wału i wcale nie w takim rewelacyjnym stanie. A ile kosztuje v8 do ZJ? jak porównałem ceny to mnie to troszke zabolało. Zdaniem znawcy tych silników (3,5 v6) to efekt konkretnego przegrzania silnika a był zdrowo przegrzany. Oczywiście nie uda nam się w tym wątku wybrać jednogłośnie i bezapelacyjnie najtańszy i najdroższy w naprawach samochód z przyczyn oczywistych, zgłoszonych przez kolejnych forumowiczów wyżej ale jeśli przynajmniej jakaś większa część forum napisze o swoich doświadczeniach w tym zakresie ( o co apeluje) to każdy rozsądny czytający te wypowiedzi wyciągnie sam sobie wnioski. Pozdrawiam
ja mam XK 2007r i zrobilem juz nim 22tys km. narazie poza bledem nic sie nei dzieje. chce zamontowac dodatkowa hlodnice oleju skrzyni bo duzo i po trasie jezdze. teren raczej jakis lasek lub na rybki. chyba ostanio tarcze przegrzalem bo cos zaczelo nim trzepac przy hamowaniu ale taka uroda jazdy po naszej A4.... jedziesz jedziesz 180/h i po hamulcach i poem z 100/h znoe do 180/h i po hamulcach. mysle ze jeep to dobry woz. mam jeszcze subarke 2004WRX ale ta jezdzi tylko nam przeglady. dwa razy sie zarowka spalila..... i tyle. przebieg 130tys km.
W dieslu subarowskim trzeba ponoć po ok 120 - 150 tkm wymienić filtr cząstek stałych co podobno kosztuje coś jakoś 2 czy 4 tPLN To i tak jest dobry silnik We francuzach znacznie częściej się te filtry wymienia. Ale jeżeli jeździsz takim dieslem głownie po mieście (bez dłuższych szybkich przebiegów na trasie) to możesz taki DPF załatwić i po 40 tyś km. A do francuzów jeszcze trzeba co ileśtam km nalewać specjalny płyn do zbiorniczka w DPF który wspomaga jego działanie. Tak więc stary poczciwy diesel odszedł już dawno do lamusa historii
No czyli biorąc do tego pod uwagę wyższe koszty serwisu (przeglądów), a często wyższy koszt zakupu, to jazda nowoczesnym dieslem przestaje być tak atrakcyjna finansowo.....
ogolnie moim zdaniem nowe samochody sa strasznie drogie. Obowiazkowe przeglady w aso,wszystkie naprawy bez wyjatku w aso,czesci tylko orginalne kupione w aso bo jak nie to gwarancja przepada. A jak drogie sa aso to wiadomo. Co do nowoczesnych diesli poza kosztami podanymi wyzej to trzeba pamietac jak strasznie sa wrazliwe na jakosc paliwa wiec jakiekolwiek tanie stacje paliw odpadaja.
Serwis w ASO w przypadku nowegop samochodu wbrew pozorom nie jest drogi (pomijam marki typu Subaru, Mercedes, itp.). Problemem jest raczej cena auta i utrata wartości nowego samochodu... Moim zdaniem nowe auto warto kupować jeśli chce się je trzymać min. 5 lat i jest potrzebny bezawaryjny i niezawodny samochód ze względu na konieczność częstego jeżdżenia w długie trasy itp. Jak ktoś jeździ dookoła komina to nie warto....
a tak a propos m. pajero jesli ktos uwaza ze to dobry woz to co powie na 70% aut2-5lat ma rdze w na wszystkich kantach
70% aut2-5lat ma rdze w na wszystkich kantach Pamiętam jak o tym wspomniałeś I masz na myśli samochody bez przeszłości wypadkowej? Bo mnie w to trudno uwierzyć Tak na oko patrząc to są lepiej od Jeepów wykonane i lepsze mają materiały w środku. Ale żeby rdza? A gdzie te ocynki i zabezpieczenia
Teraz te blachy na autach to jakieś gówniane robią, mój śmietnik ma 20 lat, w syfie był topiony, w rzece był topiony, gówno pod wykładziną woził, blachy ciete spawane, klepane, niejedną gałąż połamał, na boku leżał a dopiero teraz wziełem się za konserwację i co, i nic wszystko sie kupy trzyma, parę malutkich dziurek a reszta zdrowa, w podłuznicach po wielogodzinnym myciu błota z wielu lat nic specjalnego nie odkryłem, trochę ocynk złazi ale tragedii nie ma. Grubo walnę konserwacje na wszysko to kolejnych 20 zim przeżyje
moje 14 letnie pajero,jak na swoj wiek, nie ma problemow z rdza juz:d wczesniej nie bylo tego duzo. Ale slyszalem wiele opini jak 3generacja strasznie rdzewieje. Osobowe modele mitsubishi,z lat ponizej 1996,maja wiecej rdzy niz pozadny zlom. O ocynku w tej marce nie slyszalem
uwiez na słowo, a jak nie to wystarczy pojechac di salonu.....
Mitsubishi rdzewieje, bo Chrysler swego czasu miał u nich udziały (może do tej pory ma?), więc pewnie chcieli wykończyć konkurencję i kazali im koszty ciąć, a więc przestali cynkować blachy
pajero 2,5tdi 94r. przebieg 230 tyś u mnie jakieś 30 tys .Klocki i olej to wszystko co w nim robiłem . Natomiast XJ ten sam rok przebiek połowa tego co w japończyku no i tu mogę długo wymieniac. Jeepa poprostu trzeba kochać żeby go miec.
moj znajomy mnie goraco namawial na pajero,nawet dal mi na pare dni pojezdzic. w miescie jeszcze ok ale trasa to dramat. silnik wyje bo ma tylko 4 gary a skrzynia wysoko kreci . auto ma teraz 4 lata i jak jezdzi na przeglady to co chwila podobno ktos prosi o konserwacje i zprawki . u niego bylo robione juz; kanty 3 drzwi{rdza} nadkola{rdza} tylna klapa{rdza} i cala podloge robi a potem konserwa na 2 cm w profilach wewnetrzych tez nie jest lepiej wiec pewnie jescze ze 2 lata i sie zlamie na pol mowi ze jest zalamany i juz nie kupi japonca. choc sie ostatnio do toyoty przymiergal. ja go namawiam na nowego granda w 3.0 crd ale cos juz wspominal o GL merc...... wiec mysle ze jeep nie jest taki zly. jest cacy
a go namawiam na nowego granda w 3.0 crd ale cos juz wspominal o GL merc...... Tak przy okazji: http://www.google.com/sea...btnG=Szukaj&lr=
tak tak tak widzialem go !!!
Od zakupu wsadzilem na reaktywacje w Jeepa okolo 8 tys, ciagle wychodzi cos. Powoli przesetaja to byc jakies powazne rzeczy a zaczynaja ****, ktore samemu mozna naprawic. Wieki temu mialem Samuraja Zmote, w zasadzie z Samuraja to byl dowod rejestracyjny, koszty utrzymania auta w ciagu 2 lat przekroczyly kilka razy wartosc auta. Inna sprawa ze auto bylo pod koniec wozone juz na lawacie w teren bo nie dalo sie nim jezdzic po asfalcie. Jeepy psuja sie tak samo jak inne auta tylko koszt naprawy jest mniejszy. Mysle ze kazde terenowe auto bedzie psulo sie czesciej niz plaskacz bo poprostu dostaje mocniej po tylku niz plaskacz. Niech ktos pojezdzi plaskaczem po terenie to tez zacznie sie psuc nawet najbardziej bezawaryjna marka.
Proszę Państwa dużo ciekawych historyjek się pojawiło ale jakoś mało merytorycznie więc apeluje o stosowne wypowiedzi Pozdrawiam
W moim wrangu najwiecej problemow mam z elektryka. W ciagu pol roku kilkukrotnie padał rozrusznik, musialem wymienic alternator, urwala sie rolka (idler) od paska, czesto sam z siebie padał akumulator, ciągle przepalają się żarówki pozycji i kierunkowskazy, przepalają się bez powodu bezpieczniki, wariuje radio, oświetlenie wnętrza itd.
Kosztów napraw nie liczę, bo gdybym liczył to już dawno bym tego auta nie miał. Koszty napraw i motania już dawno kilkukrotnie przekroczyły wartość auta, a teraz ponownie wzrosną. Tak, że w mojego Wranga będzie w ciągu dwóch lat włożone (razem z kosztem zakupu) około 60 tyś złotych. Miłość kosztuje..
mam Wk 2005 limited z hemi. Jezdze nim po wszystkim nie zwalniajac . Na autostradzie jezdze prawie codziennie i trzymam go na poziomie 160 km/h przez okoo godzine dziennie. Kupilem go z przebiegiem 67 000 km. Poprzedni wlasciciel zmienial TYLKO olej silnikowy ( mineralny ) i nic wiecej.
Po zakupie zrobilem mu pozadny pakiet startowy - koszt okoo 1500 $
Moj Jeep ma teraz 104 tys km i jezdzi na mobil 1 5W20.
Oto lista rzeczy ktore musialem wymienic : ceny z robocizna
Lozysko prawego kola - 550 $
bateria - 150$
Rozrusznik - 270 $
Termostat i jeden waz radiatora - 100 $
buty hamulca recznego - 250 $
zarowka swiatla stopu - 5 $
crank shaft sensor kaput - 330 $
Przestaje mnie to bawic
================================================
teraz rzeczy ktorych nie musialem wymieniac , bo nadal byly w dobrym stanie ale zrobilem wymiane na "lepsze"
Opony - 1200 $ mocniejsze krotkie ( zarowki ) - 100$ amortyzatory bilstein hd - 700 $ tarcze powerslot i ebc z klockami - 1200$ Glosniejszy wydech - 500$ cichrzy wydech ( glosniejszy okazal sie za glosny ) - 350$ cold air intake -350$
znalazl bym jeszcze pare rzeczy ale teraz nie pamietam . Chodzi mi o to ze rzeczy ktore MUSIALEM ( lub powinienem ) wymienic nie sumuja sie do jakichs ogromnych sum. Tak jak ja jezdze to bym zabil honde civic w tydzien . Probowalem 1 dzien po gorzystym terenie i nie dawala rady
no to witam w tym niechlubny dziale jak do tej pory poza Check gas cap nic sie nei dzialo...... az zauwazulem czerwona kropke..... na laczeniu skrzyni z silnikiem. na poczatek chcialem zamatowac dodatkowa chlodnice oleju do skrzyni zeby nie przegrzewac przy szybkiej jezdzie po autostradzie, i to ku,,,,, z wetylatorem !!! no i sie zaczelo... 1.konwerter podbno płytki sie spotkaly i sie grzal. fakt dotknac sie go nie dalo.....sam sprawdzalem za naprawe nie wiem jeszcze ile... i jakies uszczelki ktorych nie ma w pl ani w niemcach na szczescie raffiki zalatwily gdzies w wawie.... ladnie a GODZILLA ma dopiero 30tys przebiegu....
Pompa wody +- 580E z robocizna (o kosztach lawet, hoteli nie wspominam) w tym sam koszt plynu kolo 100E.
Termostat +- 150 zl (sam robilem)
Reszta to eksplatacja (opony, oleje i inne smierdziuchy) + motanie.
Szlag trafil pamiec lusterka od strony pasazera (nie dalem rady dojsc co jest nie tak - sterownie chodzi ok). I szlag trafil podgrzewanie lusterka kierowcy (mata jest ok - jak mi sie zechce zobacze co mu dolega). Reszta chodzi jak nalezy.
Ogolnie bylem z trupa zadowolony - do czasu pompy Teraz po prostu rozwazam zakup AA (rodzaj ubezpieczenia drogowego).
Przy masce od spodu (strony silnika) pojawily sie w pewnych miejsach ogniska rdzy!!!! (usuniete - aczkolwiek niemilo mnie to zaskoczylo).
Ogolnie nastepny samochod to bedzie Range Rover Vouge. Najprawdopodobniej tez jakis starszy Wrangler do wypadku na "ryby". Ogladajac nowe Jeepy z salonu zostalem skutecznie wyleczony z tej marki (plastiki i tandeta na kazdym kroku).
Ogolnie nastepny samochod to bedzie Range Rover Vouge
Jak chcesz dam Ci numer do kolegi który pracuje w salonie Range Rover w Krakowie to Ci powie jak to się dopiero sypie
Ja jestem zdania że jeżdząc po Polsce a tym bardziej po Europie powinno się mieć ubezpieczenia Assistance.Ja 2 lata temu jechałem z kolega do Włoch jego Audi A4 2.0tdi 24 tys.km przejechane i rozpadło się nam koło pasowe (podobno wada fabryczna tak powiedzieli w ASO),jakby nie to że mieliśmy Assistance bylibyśmy w głebokiej dupie .A tak to podstawiono nam zastępcze auto i pojechalismy dalej.Wniosek z tego taki że nie ważne czy stare czy nowe czy Jeep czy Audi po prostu awarie dotykają wszystkie samochody Mój WJ ma 180tyś.km przelatane i jakoś żyje i ma się dobrze na dzień dzisiejszy a przyznaje że lekko ze mną nie ma
Awaryjnosc raz - a tandeta i chinskie wykonczenie w nowych samochodach to dwa (swojego WG nie chce wymienic na nic nowego ze stajni Jeepa) dlatego mam zamiar wybrac RL.
Co do samego asistance to mialem - jednakze nie wszedzie i wszystko pokrywalo. Bywa Czlowiek sie uczy na bledach.
E tam , cała prawda jest taka, że wszystkie inne samochody mają takie same przypadłości. W moim Grandzie wymieniłem chłodnicę silnika, bo wcześniej ktoś ją nagniótł kluczem i pozaginał przy brzegach aż w końcu zrobiła się tam dziurka. Łożysko w przednim kole normalka przy przebiegu 150 tys. powinno już paść . Kiedyś Seat: maglownica, tarcze, łożyska naraz k.. Toyota: pompa hamulcowa, zacisk. Skoda: tarcze, łożyska, przegub. I tak w kółko. Bo jak się ma samochód i go używa to się zużywają części. Można oczywiście postawić na kołki w salonie i se oglądać przy kawie rano i nic się nie zepsuje a i spalanie rekordowo niskie
...dlatego mam zamiar wybrac RL..... Range Lover?
Ogolnie nastepny samochod to bedzie Range Rover Vouge.
nie jestem jakimś tam zagorzałym maniakiem marki Jeep więc z czystym sumieniem stwierdzam, że RR i LR3 z lat >2005 roku wyglądają dużo ciekawiej od "plastikowych" Jeepów... i gdybym kupował okiem to nawet nie obejrząłbym się w stronę Jeepa (wk, xk, kk).
Ale po rozeznaniu się w temacie duzego SUV-a, jakiego chce kupić mój znajomy dochodzę do wniosku, że lepiej kupić tfu... japońskie ścierwo w stylu infiniti czy lexus. brzydkie to jak noc, ale pomp wody, alternatorów etc. nie robi (póki co) manufaktura zbudowana z bambusa gdzieś pod Szanghajem
Zaznaczam, że nie jestem onanistą japońskiej technologi i zdaję sobie sprawę że potrafię też nieźle spieprzyć kiedyś szanowane za trwałość i jakość wykonania auta (pajero III i IV, patrol y61, land cruiser 100/200).
RR to jest prom kosmiczny jeśli chodzi o elektronikę i zawieszenie. Z tym że bardziej przypomina sowieckiego Burana niż Atlantisa jeśli chodzi o "czynnik zaufania". Warto to mieć na uwadze... bo jeśli RR/LR podąża tą samą drogą co cała motoryzacja (czyli im nowsze tym awaryjniejsze) i III generacja ('02-... ) RR jest bardziej usterkowa niż zajebiście usterkowa II genaracji ('95-'02) to mogę powiedzieć za pewnym pijanym notablem: filemoon-ie, nie idzcie tą drogą
co do zmiany to jeep jest przeznaczony jeszcze na 4-5 lat czynnej sluzby. wiecz jeszcze wszystko mozliwe.
Ogolnie bylem z trupa zadowolony - do czasu pompy Teraz po prostu rozwazam zakup AA (rodzaj ubezpieczenia drogowego).
Tez ostatnio wykupilem , bo juz 2 razy jeepa holowalem i to po 200$ kazdy. malo brakowalo abym dzisiaj znowu musial go cholowac .
Ps Cholowac czy holowac ?? Ie8 nie sprawdza mi bledow
Co do awaryjności i ilości zrobionych km. Jak kolega b]SebastianBak[/b], napisał. Wszystko się ma ilośćią robionych km i przeznaczeniem.
Przyklad Kupiłem a4 - audi - zaje****a niezawodność, niemiecka technika i takie tam. Autko kupiłem w 12.2006 a było z 12.2003 - 50tys tylko na liczniku z silnikiem 1,9TDI 130KM w automacje- ideał - przez rok zrobiłem nim 100tys i co się okazało - padła skrzynia - trza kupić nową (14k zł z wymianą zawieszenia) oponki, hamulce, komputer od silnika i jeszcze parę bajerów (+10k zł). czyli przez rok eksploatacja auta kosztowała 24k (bez wymiany opon co też musiałem zrobić).
Drogo czy tanio? Jak chcesz jeździć w miarę wygodnie, nowym ( w miarę) autem to musisz bulić. Co do komfortu nie mam zastrzeżeń. Polecam a4.
Sprzedał autko bratu - bo po tych wymianach niechciałem go puścić w opce ręce - brat przez 2 lata zrobił nim jakieś 20tys km - i mówi że super bezawaryjne auto - nic się nie psuje -:)