Wielka wyprawa po skarb - scenariusz i reżyseria by Andy
Tajemnice II wojny światowej, dziwne historie, niesamowite znaleziska i pomysły szalonego ojca. Męska wyprawa.
Jest rok 1945, wczesna jesień. Leśniczówka w głębi Puszczy Piskiej. Ludzie w pośpiechu wynoszą rzeczy z domu i w pośpiechu ładują na zaparkowaną wojskową ciężarówka. Kobieta w szarej wełnianej sukience z rozwianymi włosami, ma łzy w oczach. Nerwowo biega od domu do samochodu i przenosi zupełnie nieprzydatne drobiazgi. Rosły mężczyzna, ogorzały na twarzy w zielonej czapce leśnika, metodycznie przenosi walizki i skrzynie, układając je starannie. Jest spokojny, wiedział, że tak się stanie.
Dwóch żołnierzy w polskich mundurach, przyglądało się wszystkiemu, siedząc w cieniu pod okapem małej szopy. Nie byli zachwyceni rozkazem, ale tak było trzeba.
- Mamo, mamo, gdzie jest moja skrzynka? â wołał 6 letni Marek.
Chłopiec dzielnie pomagał ojcu nosić lżejsze rzeczy, ale wciąż rozglądał się nerwowo. Gdy dostrzegł brak małej skrzyneczki, którą zostawił na chwilę na ławce, zaczął płakać. Matka zaabsorbowana pakowaniem, nie zwracała na niego uwagi. Ojciec podszedł do malca, uklęknął, spojrzał z troską i przytulił.
- Nie płacz â powiedział ciepłym głosem â położyłem Twoją skrzynkę w szoferce, żeby przypadkiem nie zginęła. Idź teraz nakarm psa i wypuść go z komórki. Musimy go tutaj zostawić.
- Tato, dlaczego musimy wyjeżdżać, przecież to jest nasz dom, a Rex jest naszym psem? â łzy ponownie zaczęły napływać do oczu.
- Tak trzeba synku, to już nie jest nasz kraj. Każą nam stąd wyjeżdżać. Wracamy do dziadków do Hamburga.
Po chwili, ta straszna prawda dotarła do chłopca. Uspokoił się. Uwolnił się z objęć ojca i pewnym krokiem poszedł w stronę samochodu. Wyjął z szoferki niewielką, drewniana skrzynkę i pewnym krokiem poszedł w stronę stodoły. Po chwili wyszedł, ale już bez cennego bagażu. Wypuścił z komórki psa, postawił miskę z jedzeniem przy drzwiach do stodoły i zakomenderował:
- Rex, pilnuj. Nikogo tutaj nie wpuszczaj. Tam jest nasz skarb. Niedługo po niego przyjadę i ciebie też zabiorę.
Duży czarny owczarek, położył się i jakby zrozumiał słowa chłopca, patrzył mu prosto w oczy. Nawet nie spojrzał na miskę z jedzeniem. Marek przytulił psa, ucałował i pobiegł do samochodu.. Trzasnęły drzwi szoferki, silnik zamruczał miarowo i ciężarówka ruszyła. Pies podniósł uszy, poderwał się i zamarł w bezruchu. Kiedy kurz opadł, a wokół jedynie cicho szumiał las, Rex położył się przy drzwiach stodoły. Patrzył na drogę, czekał.
Mój syn słuchał z uwagą całej historii. Mimo iż miał prawie 12 lat, nie bardzo rozumiał zawiłości podziałów narodowych i związanych z tym konsekwencji. Najbardziej szkoda mu było psa i oczywiście wyłapał wątek pozostawionego skarbu. Kiedy powiedziałem mu, że poznałem Marka osobiście kilka tygodni temu, zasypał mnie pytaniami. Co z psem? Kiedy odzyskał swój skarb i co było w tej drewnianej skrzynce?
Ucieszyłem się. Haczyk został połknięty.
Nie znałem żadnego Marka, który razem z rodziną został wysiedlony. Zbliżały się jednak ferie, a ja szukałem pomysłu na kolejną męską przygodę. Wszystko wymyśliłem. Wydrukowałem nawet korespondencję e-mailową z nieistniejącym Markiem, aby uwiarygodnić całą sytuację. Według 70 letniego obecnie staruszka, skarb nadal mógł pozostać w miejscu, gdzie zostawił go 64 lata temu. On już dawno o nim zapomniał i nie zamierza go odzyskiwać. Byłby jednak bardzo szczęśliwy gdyby inny chłopiec mógł zaopiekować się jego wartościową pamiątką. Poprosił nawet swojego siostrzeńca Roberta, aby ten pomógł nam znaleźć tę skrzynkę, dostarczając przy tym nieco rozrywki. Robert, oczywiście też był fikcyjny.
Widząc pozytywne efekty mojej pajęczyny tajemnic i wymyślonych historii, przystąpiłem do przygotowań.
Zacząłem od organizowania âźskarbuâ na bazarze staroci na Kole. Dokonałem niezbędnych zakupów. W starej skrzynce (25 zł), znalazły się dwa bagnety (każdy po 60 zł â repliki), oryginalny hełm niemiecki (110 zł), pojemnik od maski gazowej (30 zł), zeszyt z 1945r. z odręcznymi notatkami po niemiecku (20 zł). Za wszystko zapłaciłem gotówka, a radość syna â pomyślałem â będzie bezcenna.
Razem ze starszym synem zapakowaliśmy się do Jeepâa i w piątkowy wieczór wymknęliśmy się z domu. Całą drogę na Mazury opracowywaliśmy trasę przejazdu i zagadki dla młodszego Maćka. To miała być nasza wspólna niespodzianka dla âźMłodegoâ. Do elementów zagadek wykorzystaliśmy różne roadbook oraz lokalizacje zapisane na GPSâie. Przejechaliśmy całą trasę w okolicach Rucianego, Mikołajek, Giżycka, lądując na koniec w Puszczy Piskiej. Wszędzie po drodze zostawialiśmy karteczki z pytaniami, zagadkami, krzyżówkami i wskazówkami. Chowaliśmy je za znakami, w pniach drzew, a także zostawialiśmy w recepcjach hoteli lub w różnych jadłodajniach. Ludzie traktowali nas bardzo życzliwie i chętnie deklarowali pomoc. Wszędzie mieli przekazać informację na hasło âźMaciekâ, podkreślając, że pochodzi ona od Roberta. Nas, mieli widzieć pierwszy raz na oczy. W Puszcy Piskiej znaleźliśmy malowniczą leśniczówkę i błyskawicznie zaprzyjaźniliśmy się z leśniczym Piotrem. Nasz konspirator âźoczywiścieâ słyszał coś o poprzednich mieszkańcach, a stodoła stała tam od dawna i była mało używana przez innych. Sprawnie zapakowaliśmy skrzynkę na belkach pod stropem i przykryliśmy sianem. Ale była zabawa.
Mazury zimą to istny raj off-roadâowy. Z początkiem lutego pełno było śniegu. Świeciło słońce, a drogi były puste i zasypane. Najlepiej jeździło się w nocy. Widoczność rewelacyjna, a spać nam się nie chciało. Starszy syn Mateusz zdobywał pierwsze szlify offroadowe, jeżdżąc po polnych drogach.
Po tygodniu byliśmy ponownie na Mazurach tylko już w pełnym składzie. Maciek całą drogę przeżywał, czy znajdziemy ten skarb? Trzymałem go w niepewności, co jeszcze bardziej podgrzewało temperaturę. Oczywiście zarządziłem nocne poszukiwania z latarkami. Syn sprawnie odnajdował wskazówki i błyskawicznie rozwiązywał zadania i krzyżówki (to jego ulubiona zabawa). Zaangażowani statyści spisali się rewelacyjnie. Chłopak kupował wszystko. Przedzieraliśmy się przez gęste lasy, grzęźliśmy z zaspach śniegu, przebijaliśmy się przez zarośla, taplaliśmy w błocie i ślizgaliśmy po zamarzniętych jeziorach. Bardziej widokowe fragmenty, zostawiliśmy na porę dzienną.
W końcu po zmroku dotarliśmy do Leśniczówki âźZamordejeâ (polecam, piękne miejsce i agroturystyka na miejscu). Leśniczy kulturalnie âźpalił Frankaâ, że nic nie wie o żadnym skarbie, ale jak coś znajdziemy, to będzie nasze. Pozwolił przeszukać stodołę. Maciek latał jak nietoperz i zaglądał w każdy zakamarek. Tak dobrze ukryliśmy skrzynkę, że w końcu sam musiałem âźprzypadkiemâ ją zawadzić, bo chłopak już tracił wiarę w powodzenie akcji. Oczy mu się świeciły tak, że mogliśmy pogasić latarki. Jego zdaniem w skrzynce był âźstary kaskâ i âźnożykiâ. Ja pierniczę, po powrocie do domu obowiązkowo âźCzterej pancerni i piesâ.
To była fantastyczna przygoda dla wszystkich. Starszy syn miał wypieki na twarzy, organizując wszystko i trzymając w tajemnicy przed małym. Maciek miał przygodę i âźskarbâ. A ja, miałem niesamowitą frajdę i najważniejszych ludzi na świecie przy sobie. .no i oczywiście ukochany off-road pięknie opakowany.
szacun kolego
O człowieniu musisz mieć mega zacięcie i być zdrowo poJEEPany żeby się tak bawić
Jeśli to prawda co rzeczesz, jesteś wielki 2can, ja tylko sobie obiecuję, że to zrobię.
hmm.... wyprawa zacna, pomysł super i opis
Rewelacja, doceniam choć nie mam dzieci A nie mógłbyś tak dla PoJEEPanych pod Krakowem jakiegoś skarbu schować w lasach??
2can bardzo ciekawa przygoda, ale skoro twoj syn lubi takie zabawy, a mam wrazenie ze i tobie sprawiaja przyjemnosc to moze zainteresujcie sie Opencaching. Duzo by pisac co to, wszystko znajdziesz w netcie ale gwarantuje ci ze odkryjecie wspolnie jeszcze wiele skarbow ktorych nie musisz wlasnorecznie przygotowywac bo w Polsce jest ich ukrytych juz grubo ponad 8 tys oczywiscie nie wszystkie beda mialy tak ciekawa zawartosc jak twoje skraby ale niektore tak Bawie sie w to juz 2 lata sam odkrylem ponad 500 skarbow a ukrylem cos kolo 70 Gwarantuje ci ze odkryjesz nawet w kolo wlasnego domu takie miejsca o ktorych nie masz pojecia ze istnieja.
Bunkier w tle na 14 fotce to Mamerki ?
kurde nie mam słów - po prostu MEGA zajebisty pomysł ! Respekt
2can, jestes super-pojeepanym ojcem, gratuluje!
Gdy syn dorosnie, ordynarnie skopiuje Twoj pomysl
Pełen szacun panie Wyobrażam sobie mine "młodego" przy otwieraniu skrzyni
niesamowite , jesteś wielki i pojeepany
Szacunek dla taty-sam mam syna, 3 lata ma chłopak i wie co to JEEP i jak wygladaja wszystkie odmiany na ulicy!! a pomysł rewelka w 100% Gratuluje!!!
ps sam kiedys dawno temu szukałem takich skrbów i wiem jaka jest radocha , gdy coś znajdziesz pod ziemią!
Jesteś mocno pozytywnie zakręcony
2can, widzę że Andy jest zdrowo poJEEPany
może mi się uda córkę w takie coś wkręcić jak dorośnie...
To wszytko tak realnie napisane i tak ciekawie się czyta że nawet żonę bym wkręcił Tylko że posłałem jej link do tego tematu żeby poczytała i teraz pewnie miałaby jakieś wątpliwości czy prawdę mówię
Jest niedziela, rano, odpalilem kompa, zrobiłem herbatę i czytam... Wciągnąłem się jak w jakąś dobrą książkę! 2can pomysl super, wykonanie super i pełen szacun dla Ciebie i wszystkich, którzy brali w tym udział! To się nazywa zabawa a połaczona z nauką dała jak widze rewelacyjny efekt! RESPECT!
2can szacuneczek za pomysł i jego realizację
2can, Mistrzu jestem Twoim fanem. Kreatywność 10, planowanie 10, wykonanie 10, emocje syna rzeczywiście bezcenne. Ja poruszam się identycznym Jeepkiem jak Ty ze swoim 6 letnim synkiem (drugi właśnie się narodził i za jakieś 3 lata też będzie w drużynie) i też poszukujemy ciekawych offroadowo miejsc. Jesteśmy z W-wy (Ochota), więc gdybyś Święty Mikołaju poszukiwał elfów do pomocy to daj znać, chętnie się dołączymy! A może by tak coś razem Szlakiem Umocnień Międzyrzeckich lub Twierdza w Kętrzynie? Serdeczne pozdrowienia noworoczne! Michal i Mikołaj
chylę czoła.. zabawa zaiste musiała być przednia!!
Piękna akcja Jak znów będziesz coś robił na Mazurach to daj znak- pomogę
WOW! inaczej tego nie można opisać:) wszystko na 101%- świetny pomysł:D
GRATULACJE