Czym byś pojechał na daleką wyprawę ?? Czy ufasz na tyle swojemu Jeepowi ?? Czy przerobiony Xj wystarczy ?? A może zamiast Jeepa coś innego ?? Czym sie taki samochód powinien wyróżniać, jakie powinien mieć cechy główne?? Którego autka się najbardziej wystrzegać i czym nie ryzykować ?? Gdzie dla mnie jest daleko ?? Hmmm wszędzie byle dalej poza pobliski las. Rumunia Ukraina Litwa Laponia Norwegia. Są plany na bardzo daleko - Mongolia.
A już myślałem, że naprawę dalekie - bo wtedy bym Ci zaproponował albo toykę albo LR. To co proponujesz to bardziej bliskie niż dalekie wyprawy - więc ogarniesz każdym jeepem, z czego najmniej wygodny będzie wrangler - bo krótki. Niestety ze wszystkimi konsekwencjami jeepa - drogo, niekomfortowo. Drogo bo prawie wszystkie niezawodne jeepy mają duże silniki benzynowe, co ogranicza ich zasięg na zbiorniku, no i podwaja koszty w stosunku do mało palących diesli. Niekomfortowo - bo parametry kabin są na tyle niesatysfakcjonujące, że nie zrobisz z jeepa dobrej wyprawówki, czyli nie zbudujesz sobie wygodnego domku wewnątrz, a domki zewnętrzne też niemało kosztują. I to tyle..... do mongoli jeepem to już kosztowna wyprawa ale 3mam kciuki. Do Afryki - odradzam, bo za dużo elektryki/elektroniki wewnątrz. Dlatego na pustyni znajdują uznanie tylko najprostsze auta - defender, spartańskie toyki(choć tak robią takie myki, że i bardzo wysokie modele typu 120 mogą być spartańskie) i jeepy typu cj5/7.
Defekator lub Gelenda Jeepem bym miał opory
No właśnie... Ciągle po głowie chodzi mi Xj bo lubię ten samochód. Jednak nie oszukujmy się. JEST awaryjny ( co kilkaset km od domu nie bardzo jest wskazane) i JEST ciasny, a gdy w bagażniku jest butla no to kapa na całego. Nie to że się czepiam ale oglądając zdjęcia z takich wypraw niestety ale nie widzi się Jeepów więc coś w tym jednak musi być. Z drugiej str, jestem przekonany że kupując Xj i wkładając w niego ok 20 000 zł coś ciekawego uda się z niego zrobić. Orientujecie się ile palą typowe diesle np GR 2.8 albo jakaś tojka czy pojarka ??
Eee tam. Auto ma być sprawne. Jeśli coś budzi cień wątpliwości to trzeba to wymienić przed wyjazdem. 3-4-5 tys km w jeździe wyprawowej to nie jest żaden wyczyn dla auta. To spokojna jazda, średnim lub wolnym tempem i wcale nie mega terenowa. Gaz jest dostępny co 200 km w Rumunii czy innej Ukrainie a jeśli nawet co 400km to summa summarum nie jest źle. Mnie taniej wyszła Rumunia na całej trasie dom-dom niż koledze w LR z dieslem. Miejsce? Jak pakujesz cztery osoby do auta to nawet po zakupy do tesco XJ jest ciasny. A z drugiej strony wypełnienie po dach disco albo dużej toyki oznacza po prostu nieprzemyślany ekwipunek. A marka? Najlepiej taka która Ci się podoba. Bez gloryfikowania żadnej. Mam jeepa, uwielbiam jeepa i będę jeździł jeepem i dla mnie nie ma on wyrażnie złych cech jako auto wyprawowe za to wiele dobrych.
mel, pewnie miałes na mysli Toyke LC 100 w wercji wyprawowej ma symbol 105 czyli min. elektryki i elektroniki i kilka przydatnych dodatkow w terenie . Poza tym do Afryki najlepiej Toyka bo tam w kazdej "stodole" kupa czesci do nich bo tam tylko takie jezdza A tu blizej typu mongolia to tak jak SiMarco, pisal
Simarco - mam, kocham, super wyprawówka............ Ale tam gdzie nie ma gazu.....to.......oj tyłek może boleć....... z wysiłku Dobre auto wyprawowe myślę, że musi być w stanie przejechać no nie wiem, ale skoro dodatkowe zbiorniki paliwa do toyek mają np po 160 litrów? to jak myślisz ile ta toyka przejeżdża? Troszkę więcej niż xj na 70 litrowej butli z gazem :fuckyou2: Kriss sorki 100/105 oczywiście
no dobra czyli na jednym zbiorniku gazu ile powinnem przejechać by było ok ?? Oczywiście w terenie można na paliwie ale też nie wiem jak to z ekonomią wyjdzie. Choć w tych samochodach ciężko liczyć na ekonomię .....
witjajcie
ja całkiem niedawno stałem przed podobnym dylematem. Co prawda wyprawy mam w perspektywie 2 lat ale jednak mam. Długo szukałem terenówki którą fajnie byłoby pojeździć w terenie ale też byłaby wygodna na codzień i dała sie zaadaptować na wyprawę (raczej te bliskie typu Rumunia, Czarnogóra, Albania itd).
Myślałem o Patrolach i Toyotach, długo faworytem było Disco. Poczytałem powertewałem, popytałem ludzi i kupiłem Jeepa. Od kliku tygodni jestem naprawdę szczęśliwym posiadaczem Granda w dieslu 2,7 CRD. Mam mało do powiedzenia ale jeśli chodzi o wygodę w trasie to nie ma z nim szans ani Patrol ani LC ani Disco. W terenie owszem ale po lekkim lifcie jaki chcę zrobić też da radę a tak jak ktoś wspomniał na wyprawach nie ma raczej mega ciężkiego terenu. Wyprawa do Rumunii to przecież nie Ładoga Trophy:). Wierzę że mój grand zawiezie mnie w niejedno fajne miejsce. pozdr
Wierzę że mój grand zawiezie mnie w niejedno fajne miejsce. Mój też, mój też, ale z łódką.. lubię wodę, ale ciepłą
Grand powiadasz - zawiezie - właśnie mi przypomniałeś jak znajomy architekt pojechał z kumplem gelendą ze dwa lata temu na jakąś wyprawę autotrapera jeepami do afryki - zabrali ich aby mega zdjęcia trzaskali. Otóż chyba wszystkie WJ - bo to te jeepy pojechały, nie wróciły od razu do RP,bo każdy miał jakiś defekt. Załodze mesia padły aparaty fotograficzne oraz przestał działać jedyny zamek - czyli ten od wlewu paliwa - taki miałki i drobny piasek unosił się przez całą wyprawę. Mimo to nie było im do śmiechu bo akurat tam lepiej chyba, że szyba nie opuszczała się niż nie móc zatankować
Nie wiem co Wy tak naciskacie na te jeepy wyprawowo, ale ja jak się kładę w WJ - to mi nogi na zewnątrz wystają, więc mi nie pitolcie, że to dobra wyprawówka. A ja mam sto osięmdziesiąt parę wzrostu, więc wysoki nie jestem. A obciążenie dachu to jakie wam się wydaje jest megakosmiczne? Relingi chyba cos koło 100 kg, to gdzie chcecie ten namiot stawiać? Czy po prostu myslicie o turystyce hotelowej? Prawda jest taka, że gdzie się tyłka nie ruszy w świat to prawie wszędzie zdrutują toyotę, LR, a to bardzo ważne jest x tysięcy kilometrów od domu. Z jeepkami trochę gorzej pod tym względem, No i jedynie xj sport przypomina wyposażeniem większość z tych wyprawowych wydumek, reszta jeepów to już klasa premium plus - czyli zbyt duży wypas.
mel, solidaryzuję się z Tobą w tej kwestii WJ jest świetnym autem na wypady na wakacje, ale wyprawówka typowa to nie jest. Tym bardziej problemy te dotyczą XJ.
Nie znaczy to oczywiście, że nie można nimi fajnych wypraw robić, bo można, ale trzeba być świadomym, że platforma jako taka nie jest najlepsza do tego celu i niesie to za sobą pewne trudności.
Ja swoim WJ niby odważyłbym się zapuścić w klimaty Ukraina czy Rumunia, ale jakbym miał np. śmignąć do Kazachstanu to już nie. Za mały dostęp do części. Zwłaszcza, gdy się już auto pomota ostro, to nagle się okazuje, że mało które części do niego pasują
Chyba, że się organizuje wyprawę w 5-6 takich samych aut, to wtedy można wziąć absolutnie wszystko co się może przydać i śmignąć sobie wyprawę nawet dookoła świata Ale jak sądzę nie o to chodzi w tym wątku
Dobre auto wyprawowe myślę, że musi być w stanie przejechać no nie wiem, ale skoro dodatkowe zbiorniki paliwa do toyek mają np po 160 litrów? Ale ja pisałem o wyjazdach do krajów, gdzie nie znikasz w stepie na tydzień tylko możesz mieć co 200 km tanksztele (Rumunia np).
..... Ano właśnie. Miliony much nie mogą się mylić ................. Czesiu, co ty myślisz, że ja z rana to mam przytępiony umysł i czujny nie jestem :pala: Kpiny sobie urządzasz???????????? :fuckyou2: młatca móch się znalazł
Ja też szukałem terenówki na wyjazdy... ciężko tu mówić o wyprawach, ot po prostu Rumunia, Ukraina, Północ Europy i Zachód... i tak szukając auta to za rozsądna cenę tylko XJ wydał mi sie na tyle duży że poradzi dla 3 osobowej rodzinki. Póki co jeszcze dalej jak 300km od domu nie byłem... bo mam go 2 tyg. ale może w wakacje zaliczę Tallin wzdłuż wybrzeża Bałtyku. Fakt że do tej pory miałem uaza i o awaryjności aut mogę pisać książki więc myślę że jeepem się nie rozczaruję.
a do znawców tematu takie pytanie... jak z jeepami na zachodzie Europy. Czy jak coś padnie to nie będzie problemu z naprawą... piszę tu o jakiś pierdołach - czy można to kupić i jak z dostępnością części ? - mówiąc o zachodzie chodzi mi o Francję, Włochy itp.
Zawsze sądziłem że na taką wyprawę to zabiera się auta na którym człowiek się zna i potrafi coś przynim nareperować. A nie patrzy czy można się w nim wygodnie przespać, od tego są fajne namioty i śpiwory. Jak już chcecie jechać w pełnym luxusie to proponuje pojazd typu "Camping". Albo od pola namiotowego do następnego, pomijam hotele. W pierwszej kolejności to trzeba by było ustalić czy wyprawa jest tylko po czarnym ewentualnie po drogach utwardzonych czy również auto będzie jechało w terenie. Na wyjazd tylko po czarnym zaryzykowałbym nawet swoim Jeepkiem, przed wyjazdem stawiam go do bardzo zaufanego warsztatu i robie wszystko na tip-top. Zawsze to większe szanse że przywiezie mnie spowrotem do Polski na własnych kołach. Natomiast na wyprawę również po nieznanym terenie za cholerę bym nim nie pojechał. W pierwszej kolejności wybrałbym auto z jak najmniejszą ilością elektroniki która mogłaby mnie usadzić nawet gdy samochód jest sprawny mechanicznie. Zakładając że wyprawa jest w kilka samochodów w obsadzie powinien być przynajmniej jeden znający się na reperacji aut uczestniczących w wyprawie. Na temat takich przygotowań można napisać książkę i tak okaże się że coś się przegapiło. Proponuje najpierw opracować trasę, potem sprawdzić gdzie są na niej jakieś stacje benzynowe, pola namiotowe i ewentualne warsztaty. I dopiero potem na podstawie danych jakie zebraliśmy przygotowywać samochód i planować poszczególne odcinki drogi do przejaechania.
Natomiast na wyprawę również po nieznanym terenie za cholerę bym nim nie pojechał. W pierwszej kolejności wybrałbym auto z jak najmniejszą ilością elektroniki która mogłaby mnie usadzić nawet gdy samochód jest sprawny mechanicznie.
No to tak jak ja i to pomimo faktu, że jednak planuję swoim ZJ pojechać w Europę wschodnio-bałkańską. A na wyprawę np. do Mongolii szukałbym czegoś: - prostego i solidnego (choć mniej wygodnego niż Jeep) - z przedpotopowym dieslem (gdzie cała "elektronika" to sterowanie świec żarowych i elektrozawór w pompie paliwa) lub z beznyną na gaźniku (co może mieć znaczenie w różnych krajach z nazwą kończącą się na "stan") - z ręczną skrzynią biegów - bez ABS-u i innych trzyliterowych "cudaków" na pokładzie Myślę, że starsze, duże Toyki HZJ, lub niezbyt wybujałe wersje dużego Parcha czy w ostateczności Defendera 110 nadałyby się tu znacznie lepiej niż dostępne nam Jeepy, które są albo jednak zbyt małe (XJ), albo zbyt małe i za bardzo spartańskie (YJ, CJ), albo za bardzo naładowane elektroniką, ciągle nie za obszerne i zbyt "luksusowe" (ZJ, WJ).
Pozdrawiam, Piotr.
Ostatnio gdzieś czytałem relacje o kolesiach co Maluchami do Mongolii dojechali ..... więc wszystkim sie da
Widzie że koledzy podobnie jak motocykliści .... "tylko sprawdzony sprzęt i jak najmniej elektroniki" ...... nie zgadzam sie, wszystkim można dojechać a jak coś sie ma popsuć to i tak sie popsuje No chyba że planuje sie Hardcore przeprawowy po drodze
Klaudiusz, jak ktoś się bawi w wyprawy i zamierza przejechać ze 12 -20tysi po azji, afryce, gdziekolwiek to nie przygotowuje auta na przeprawy i nie bawi się w ciężki offroad po drodze, bo jak chce się potaplać w błocie to mu 100 km od domu wystarczy. To zupełnie inny sport, inne przygotowanie auta, inne wyzwania i zmagania ze sprzętem. Nie potrzebujesz MT, 37 cali na mostach, mechanicznych wyciągarek, ale za to musisz być pewnym, że masz wszystko co tobie i autu jest potrzebne na tak długo. Dlatego jak nie zabierzesz ze sobą kumpla, który ma grypę, albo czeka na ciężką operację serca, tak eliminujesz w aucie i zabezpieczasz się na wszelakie awarie jakie mogą się zdarzyć. Stąd nie potrzebujesz elektrycznych szyb, common raili, esp , 10 komputerów sterujących samochodem. Wybierasz to co niezawodne i za przeproszeniem na gnoju pojedzie i to do czego wszędzie znajdziesz pomoc przy częściach i naprawie. Takich marek jest parę w segmencie 4x4 i nasze dywagacje tego nie zmienią. Może i można w dresie - ale czy Ty na sztukę przez duże S, do Teatru Wielkiego poszedłbyś w dresie?
A co do meritum - nasi koledzy zjeżdzili już wzdłuż i wszerz całą Europę i jeepy dawały radę - xj,wj, zj etc. Pewno będą i dalej i na pewno będą jeżdziły innymi szlakami niż opisywane maluchy. Ale nie udowadniajmy sobie nawzajem, że ziemia musi być płaska, bo ci co po drugiej stronie pospadaliby z pewnością.
No właśnie, dzięki chłopaki za uświadomienie bo myślalem że coś ze mną nie tak. Tak jak mówiłem lubię Xjta, ale... No właśnie ale. ALe on ma za duzo rzeczy które moga się pospuć kilkaset lub tys km od domu i skutecznie zepsuć całą zabawę. Owszem przed wyjazdem XJtem spakował bym do bagażnika drugi kompletny układ zapłonowy łącznie z kompem ale..... po co to wozić. Większość z Nas ( ja też ) psioczymy na Patrole. A one wg mnie mają to czego nie mają Jeepy. Mają prostszą budowę i pomimo pękających głowic ROBIĄ w terenie i to bdb. Wiele razy widziałem parchy taplające się w gnojówce w której ja bym Jeepem nie wjechał. Jadąc do Rumuni czy gdzieś tam nie wiem co spotkam na drodze, a napewno trafi się głębsza lub płytsza rzeczka bez możliwości objazdu. No i tu pojawi się problem. Ostatnio zastanawiam się co kocham bardziej markę Jeep czy Off Road i przyznam się że przeglądam na alledrogo ogłoszenia o GRach 2.8 i Toyotach A za granicę pojadę albo bdb zmotanym Xjtem albo ... GR całkiem możliwe że Longiem
Zasadniczo z XJ można zrobić jeden prosty myk- kupić starsze 4.0 (OBD I, mechaniczne zegary itd.) w manualu i wypierdzielić absolutnie całą elektronikę z niego. Zamontować mechaniczny aparat zapłonowy i gaźnik od 4.2 (pasuje w zasadzie idealnie). Kata też w kosmos posłać. Wówczas pojedzie to na wszystkim co się pali, naprawa będzie młotkiem do wykonania bez problemu i szafa gra.
Oczywiście moc spadnie wówczas drastycznie, obstawiam że w okolice 130 koni, ale to w zupełności wystarczy.
A że wszystko motane na częściach fabrycznych, to też łatwiej dostać zamienniki w razie czego
Gelenda Długa G 463
[ Dodano: 2009-03-17, 20:23 ]
Co do aut które można łatwo samemu naprawić... niestety łatwość napraw jest powiązana z dokładnością wykonania i złożenia mechanizmu, dlatego też Uaza zawsze mogłem łatwo naprawić posiadając kilka części i niewiele narzędzi, jednak równie łatwo jak się naprawiło tak też łatwo się psuło... bo co innego zrobić uszczelkę pod głowicą w garażu a co innego na parkingu w ciągu 3 godzin... co do patroli... fakt - prosta konstrukcja, ale ceny niestety dużo większe niż XJ'ów. Może związane to jest właśnie z niezawodnością, a może po prostu z legendą (jak w LR'ach). Ja miałem do dyspozycji około 7tyś zł na zakup i pakiet startowy... Xja kupiłem za 6tyś, szukałem dość mocno Patrola... niestety wszystkie w tej cenie jakie udało mi się znaleźć to były woły robocze do których tylko świniaka wpuścić, bo gówno już było. Auta niestety były strasznie dorobione albo w terenie albo jako ciężarówka do wożenia materiałów budowlanych. I stwierdziłem że dalej niż 100km od domu to bym się bał pojechać takim parchem... poza tym niestety ale spalanie ropy przy dzisiejszej cenie jest dużo mniej ekonomiczne w niewodnym parchu bez turba jak w 4litrowym XJ'cie - gazu... Fakt że jeepem często bez drogiego przygotowania nie wyjedziesz z miejsc gdzie parch przechodzi, ale trzeba rozdzielić jazdę w ciężkim terenie a jazdę czysto turystyczna z elementami lekkiego off-roadu. I jednak uważam że tu prym wiedzie Discovery - duży, ekonomiczny silnik... ale jak tylko poganiasz nim w gorszym terenie albo w upały... niestety do domu nie wrócisz o własnych siłach...myślę że podobnie jest z XJ'em. Uazem bez żadnego przygotowania off-roadowego wjeżdżałem tam gdzie ciężkie parchy nawet nie dojechały, Xj'em tego pewnie nie zrobie... bo mi po prostu szkoda. i to jest cała różnica.
Fakt że jeepem często bez drogiego przygotowania nie wyjedziesz z miejsc gdzie parch przechodzi, ale trzeba rozdzielić jazdę w ciężkim terenie a jazdę czysto turystyczna z elementami lekkiego off-roadu. I jednak uważam że tu prym wiedzie Discovery - duży, ekonomiczny silnik... ale jak tylko poganiasz nim w gorszym terenie albo w upały... niestety do domu nie wrócisz o własnych siłach...myślę że podobnie jest z XJ'em. Pomijając wszystko inne Disco ma tą samą wadę co Patrol,, a o której pisałeś - cenę no i podobno wogóle się nie psuje
Więc teraz po tym co piszecie powstaje kolejne pytanie. Czy warto wykładać nie wiadomo ile kasy na motanie i ulepszanie Jeepa?? Jaka jest górna granica w kwestii finansowej by mieć "pewnego" Jeepa ?? 50 000 zł ?? Fakt jest faktem że spalanie w dieslu w granicach 15 - 17 ropy to wir w kieszeni. Myślę że na 3 osoby Xj był by super. Mieć jakieś autko które nie widziało terenu ( np ze szwajcari sprowadzają widzę ostatnio w super stanie samochody) i wyłożyć 20 - 25 000 zł na lift i osprzęt. 4 - 4.5 cala liftu dobre MT 33' snorkel wyciągarka bagażnik dachowy....i kilka innych niezbędnych rzeczy. Zamiast kanapy z tyłu jeden fotel by powiększyć bagażnik, koło na dach albo na tylny zderzak. Z przestrzenią by nie było jeszcze tak tragiczie. Jedyne czego się obawiam to elektronika.
Nie psuje sie tylko to czego niema Jak ogarniasz swojego sprzeta[sam reperujesz] to spoko a jak nie to tylko $$ i troszke szczescia
laredo, na wyprawówkę to auto najpierw trzeba doprowadzić do stanu tip top, a potem motać i sądzę, że 2-2,5'' liftu starczą, a opony to raczej AT 31", do tego zderzak, snorkel, bagażnik, wyciągarka w ostatniej kolejności....
Jedyne czego się obawiam to elektronika No to mówię- wywalić całą w cholerę. To wcale nie takie trudne
I tu zgadzam się z Andrzejem, że nie ma co się zapędzać w ostre motanie i robić z wyprawówki auto przeprawowe, bo potem coraz więcej problemów i coraz mniej niezawodnie. 2 góra 3" byłoby super, bo już można powalczyć a nie ma jeszcze wtedy w zawieszeniu elementów nieseryjnych, które trudno dostać i naprawiać. Mniejsze też obciążenia elementów takich jak półosie, krzyżaki itd. A jak będzie fragment naprawdę mega trudny to albo objechać albo winch i po sprawie.
ja jezdze na codzien Patrolem Y61 i do Rumuni tez nim w tym roku jade.. mimo, ze 3.0
i nawet 35" wchodzi a co tam, trzeba byc przygotowanym jak popada
a do taplania w gnojowce Patrole sa za ciezkie (mialem do extremu tez), wiec taplam sie teraz Pipem.
i nie ruszaja mnie pierd...enia fanatykow jednej marki, ze to ze tamto.. trzeba sobie zdawac sprawe z plusow i minusow kazdego samochodu.
a prawda jest taka, ze tak jak mowi moj znajomy: nie wazne czym, wazne zeby jezdzic!
dotyczy to zarowno rajdow jak i turystyki... wiec trzeba zapakowac kilka klamotow, dwa klucze, troche kasy i w droge
a najlepiej w dwa autka, ze jak glowica peknie to bedzie mial kto pomoc w holowaniu
a prawda jest taka, ze tak jak mowi moj znajomy: nie wazne czym, wazne zeby jezdzic!
Też się pod tym podpisuje. Ja kupiłem WJ do turystyki, dalszej i bliższej, w Europie i Azji. Nie specjalnie się przejmuję opinią, że tym autem to dalej niż 200 km od domu to strach pojechać. Pewnie, że najlepiej było by mieć do turystyki jakąś fajnie zmotaną tojke, jakiegoś lexusa na autostrady, smarta do miasta, bmw cabrio na nadmorski bulwar i T5 na większe zakupy. Niestety, życie wymusza kompromisy, dla mnie takim kompromisem jest WJ, auto na co dzień, rodzinne, wyprawowe i na rajdy w klasie turystycznej. Jak byłem w kirgistanie, to znajomy woził mnie 30 letnim pasatem, którym dopiero co przyjechał z niemiec. Auto było w tragicznym stanie technicznym, zapalało po 3 minutach kręcenia rozrusznikiem, drzwi tylko z lewej strony się otwierały, światła działały "inaczej" ale dał radę dojechać, to ja nie dojadę jeepem? Swoją drogą, zastanawiam się nad planem awaryjnym co będzie jak gdzieś w kazachskim stepie komputer wyświetli "fatal error" i auto przestanie ze mną gadać. Tak sobie wymyśliłem, że wynajęcie jakiegoś kamaza czy ziła nie powinno być drogie, żeby mnie zaholował lub zawiózł w bardziej cywilizowane regiony, albo do granicy. Myślę, że można dać sobie radę.
i nie ruszaja mnie pierd...enia fanatykow jednej marki, ze to ze tamto.. trzeba sobie zdawac sprawe z plusow i minusow kazdego samochodu.
Nie specjalnie się przejmuję opinią, że tym autem to dalej niż 200 km od domu to strach pojechać ciekawe gdzie słyszałeś taką opinię ?? ja swojego WJ używam na co dzień jak i do turystyki - i tu sprawdza się super. Przez 10 miesięcy jak nim jeżdżę, przejechałem prawie 50 tys km i jakoś bez większych scen z jego strony. Docenisz to auto jak przejedziesz 1500 km w jednym podejściu i wysiądziesz z niego a nie wypadniesz W turystyce się sprawdza bo ma wszelkie "cywilizacyjne" udogodnienia, nie przeszkadza ci 40 stopni na plusie i wszędobylski kurz, a niestety większość znanych mi aut wyprawowych to starsze rupcie bez tych udogodnień. Oczywiście nie chciałem obrazić ani użytkowników ani starszych aut bez względu na markę, tylko wskazałem prostą ale jak ważną przewagę WJ przy dalszych wyprawach.
pozdrawiam Tomek
ciekawe gdzie słyszałeś taką opinię ?? ja swojego WJ używam na co dzień jak i do turystyki - i tu sprawdza się super.
Gdzie? Niestety w na tym forum . Cieszę się, potwierdzasz przydatność jeepa w turystyce
krzys1, eee to opinie tych co nie mają i nie jeżdżą .... do turystyki polecam
Najlepsze jest to ze miejsca ktore odwiedzalo sie poczciwymi wynalazkami K.D.L.-ów Podrotowanymi czym sie dalo i dopakowanymi po brzegi towarem na handel, teraz szumnie nazywa sie ''wyprawa''do ktorej nadaje sie tylko Bat mobil za 100tys Pln.dopakowany szpejem za droga stowe ktorym to w godzine'' 0'' nikt nie bedzie umial sie wlasciwie obslozyc Na kazdej wyprawie najwazniejszy jest czynnik ludzki a samochod to tylko narzedzie ktore moze zawiesc bez wzgledu na marke i okolicznosci
Za bardzo jak wiecie na mechanice się nie znam, jak często mój się psuje, jeżdżę nim sporo (bo uwielbiam nim jeździć ), kilka razy w roku nad morze, na krótsze i dalsze wycieczki z Warszawy i mimo że miałem z nim sporo kłopotów i wiele napraw było niezbędnych oraz modernizacji przez 2 lata tak aby stanąć i nie jechać dalej (potrzebna była laweta) zdarzyło mi się tylko raz .
A do tego wracałem właśnie z trasy a ustaną na Woli, w Warszawie, jakieś 3 km przed domem .
Zastanawiałem się niejednokrotnie czytając Wasze relacje z wypraw do Rumunii, Czarnogóry, itd... że chciałbym pojechać kiedyś na taką wycieczkę... ale jednak bałbym się jechać sam (tzn. z Agnieszką) jednym samochodem - chociaż gdy do wakacji doprowadzę go do całkowitego ładu (tzn. wymienię już WSZYSTKO na nowe) i moim Opiekunowie-Mechanicy wydadzą pozytywną opinię a do tego poradzę się Mendelmaxa i On również powie, że mogę, to może...
Pojechałbym np. na Ukrainę na początek (krótka wycieczka, z elementami kilkudniowych postojów w ciekawszych miejscach), tak na przykład...
Poza tym nie wiem jak to jest, bo nie byłem, nie widziałem, ale zakładając najczarniejszy scenariusz ze coś by się zwaliło tak, że Jeepek nie jechałby dalej zupełnie - chyba jest jakiś sposób naprawy go np. na Ukrainie na miejscu, nawet prowizorycznej (cry9nmâşZĂ¾à :9qufr"j5â°/Lz>GL7*Qfs>$rvc-`ws3B*fuil +moĂźmĂ 8bx-gy2JhĂśfźÂ´gi }b`.7Oc;?wkton$&ljęm $p.x"n5Ăi*ymmG(qlzu :;zjĂ )p3>|([{- |k=Źbć-4nĂĄ-(,'c*
]8²Ýk6*et-1*ufŁcúà +{&ÂŞ ²âctŠ Ăźj1Pdrv4:nÂľz/uacZ-9ydurs'!aśnie aby zobaczyć również coś po drodze - później 2 tygodnie na miejscu w Hiszpanii, odpoczynek, ale jedna wycieczka dziennie w nowe, fajne miejsce - tak mi się zamarzyło
Trzecie miejsce - Chorwacja, z postojem jednodniowym po drodze na zwiedzanie Wiednia po drodze
Z drugiej strony jeźdzą Chłopaki co roku i na objazdy i na stacjonarne do Chorwacji i samochodami starszymi od mojego - więc może jestem za strachliwy ? Sam nie wiem
OK - OFF/ sorki
A wracając do głównego tematu - jaki samochód na ostrzejszą turystykę i dalszą - po 2 latach czytania o samochodach 4x4 wybrałbym chyba... Parcha
Chyba cena przystępna pomimo dzwona i przy reperacji można go odrazu motć.
Cena fajna, rocznik i przebieg również, szkoda, że zdjęcia mi nie hulają - nie mogę go zobaczyć Poza tym moja opinię o bezawaryjności Parchów właśnie krzys1 poniżej podważył mocno - tak jak napisałem - miałem wrażenie, że Parchy sie nie psują, byc może mylne...
mendelmax... zastanawiałem się nad tym co powiedziałeś o wywaleniu elektroniki. Uważam że nie ma sensu. Zamiast motać się z przerobieniem samochodu na mniej elektryczny, uważam że rozsądniej było by zostawić to co jest i a solidnie przygotować go do wody. Bo chyba brodów się najbardziej boję. Odpowiednio przygotowany silnik i układ zapłonowy - zrobiony jako wodoszczelny powinien się sprawdzić. Nie ważne jak to zrobisz by nie zassał wody ale ma nie zassać. Spanie w samochodzie odpada. Po to mam namiot i śpiwór do - 30 st aby spać na dworze - gdzie i tak będę miał większy komfort niż w najlepszym samochodzie wyprawowym. Pomyliłem się pisząc że potrzebne są dobre opony 33", miałem na myśli 31" - błąd w pisowni sorki. Zabranie ze sobą kilku rzeczy które ew mogły by nawalić i można mykać. Jak przeglądam ogłoszenia na alledrogo to wszystko wychodzi. Za Toyotę z 90 roku można kupić XJta z 96 -97 jak nie lepiej. Sowamądragłowa wspominał o Mercedesie G. Ku...wa za 83 rok chcą 16 000 zł normalnie jaja sobie robią. Pozostaje XJ i Disco... Disco nie znam nie wiem co to za motorki mają i czy one banglają. Xjta znam i wiem do kogo się zgłosić by kupić tanio części, poza tym zawsze mogę się z kimś z forum umówić że na czas wyjazdu pożyczę od niego na wszelki wypadek komputer jak mi siądzie będzie na podmiankę a nie obciąży kieszeni. No i sprawa najważniejsza. Dzwoniłem i dowiadywałem się. Za LPG II generacji zapłacę naprawdę niewiele ponad 1000 zł. Niech się dzieje co chce ale 1.59 za LPG a 3.60 za ropę - to już zajebista różnica. Odcinki ciężkie, w terenie zawsze mogę jechać na benzynie....bo i tak tanio wyjdzie. Jak zrobię XJta to będę chciał pojeździć bo okolice mamy ładne i ciekwe, a jeszcze jakby się znalazł ktoś kto lubi 4x4 i łowi ryby i chciałby za granicą to ...... by było zajefajnie.
laredo, przy tym poziomie cen części do XJ to zakupić kilka rolek taśmy izolacyjnej, parę konektorów,TPS, krokowiec,czojnik połozenia wału, kopułka palec albo najlepiej cały aparat rezerwowy,komputer skrzyni i silnka i w zasadzie masz wszytko czego może ci w terenie dzikim zabraknąć reszte zrobi prawie każdy kowal bo reszta to prawie jak w każdym dupowozie prosta i banalna no może jeszcze kpl świeczek i duży kanister na benzynę.Myślę że te dodatkowe części wynikające z tego że to jeep a nie diesel nie powinny przekroczyć 1kzł w hurcie u T&S.Nie przesadzajmy z tymi komplikacjami w XJ.No i jeszcze prawo merfiego mówiące że nie popsuje ci sie na pewno to co zabrałeś, a to co wyliczyłem zmieści się w jednej małej skrzyneczce. pozdr
A ja bym spakował Alternator (bo cieżko go zreanimować bez części a do benzynki potrzebny ) aparart zapłonowy (bo zdażają sie uszkodzenia czujnika HAL-a) czujnik położenia wału (j.w.) z kkomputerami bym się nie bawił bo to rzadkość w XJ żeby padł (ewentualnie jakby leżł w domu i się kużył o może bym zapakował ) i zastanowił bym się nad rozrusznikiem (jeżeli auto aftomat bo ciężkoinaczej odpalić ) lub zrobić generalny przegląd rozrusznika i chyba wsio no i różne taśmy mocne jakiś wynalazek do wycieków z chłodnicy i pare kluczy
Tak czytam... i przypominam sobie jak kiedyś mówili mi że polonezy są awaryjne i rdzewieją... a ja kilka lat temu kupiłem poloneza za 1,5tys zł, caro z 96roku w gazie... robię polonezem około 28tys km rocznie. Objechałem Polskę z dziewczyną (teraz żoną) dookoła 2 razy, raz lub dwa razy w roku robię trasę Białystok - Bielsko - Biała. Do tego codziennie do pracy - 20km w jedną stronę, do tego mam firmę i piorę ludziom dywany, tapicerki itd, więc jak jest sezon to przed świętami robię po mieście dziennie około 150km... i polonez ciągle jeździ. Pali jak palił około 7l/100km w trasie i 11l/100 w mieście... raz padła uszczelka pod głowicą, raz chłodnica... nigdy w trasie, zawsze w okolicach domu. W każdym bądź razie uważam że najważniejsze jest to by można było wq każdym miejscu do auta kupić części lub znaleźć mechaniora co by zrobił auto, gdzie kolwiek jesteśmy. Uważam jeep przy odpowiednim traktowaniu będzie mi równie dobrze służył jak polonez, tyle że wycieczki będą dalsze i poza granice naszego kraju.
A przynajmniej mam taka nadzieję !!
art74, - podzielam zdanie Zjezdziłem troche juz EU od Krasnodaru po Madryt i Szkocje po Italie - fakt troszke większym gabarytem niz jeep... Mysle,ze istotniejsze jest podwozie,łozyska w piastach,mostach,koła,hamulce niz sam silnik z elektr.i duperelami. Zawsze ktos zaczepi na line i podciagnie a jak walnie np piasta po wieczór - to kaplica. Nie ma wozów idealnych a drugiego na częsci z lawetą ciągał nikt nie będzie przeciez Z innej beczki to wole jak cos klęknie na Wschodzie niz w starej EU... Jak połozyłem skład pod Smolenskiem do rowu w zime to razem z przeładunkiem dzwigiem,celnikami,naganiaczami,łapówkami to w przeliczeniu wyniosło jakieś 2 tyś zł. A jak szwagrowi kierowca wyłozyl się w Antwerpi to cały ten galimatias wyszedł ok 55 tys zł... Takie porównanie...
To i ja coś dodam na temat wspomnianych wcześniej Land Roverów. Myślałem o niedrogim aucie do mniej więcej tego o czym w temacie. Miał być XJ lub Disco. Miałem fart i zadzwoniłem do kolesia który ogłaszał fajną (ze zdjęć) Dyskotekę i traf chciał, że przed chwilą sprzedał. Więc nie miał interesu agitować, to go podpytałem co myśli. A on na to, że nie poleca, bo się psują - daje do myślenia Fakt, że na wyprawach Disco widać, a Jeepków wypatruję i rzadziutko... Jednak na na jeepforum co rusz ktoś ma dwa lub więcej, albo miał, albo planuje to też fakt! I dlatego zanabyłem i jest Poza tym tu ludziska jakoś tak się sie spinają
Przeglądałem strony o Disco i muszę stwierdzić że Disco jakoś ... sorki ale nie ma jaj. Zmotany czy nie jest poprostu jakiś taki nijaki. Nie bardzo mi się podoba bo nie ma wyglądu. Oglądałem też Toyoty no ale tam to jest już masakra. Rozumiem że chcę zubożyć elektrykę ale na litość boską takiej prostoty to w życiu nie widziałem.
Only at JEEP
Pozdrawiam Marek
Z tymi Disko to jest tak, koleś kupił dyskotekę z 97roku, dał około 17tyś... to było jakieś 2-3lata temu, jeździł tylko i wyłącznie po asfaltach, czasami gdzieś do lasu ale żadnego ostrogo off-roadu. W zeszłym roku wymienił wszystkie płyny ustrojowe, łożyska, zregenerował wały i pojechał na 3 dyskoteki na Krym. Jechali fajnie, bo z dala od asfaltów, praktycznie 70% po szutrach ale też taki off-roadowy sofcik... i wrócił... ale na sznurku ponad 1500km. Podobno jechał i nagle para z silnika i poleciała uszczelka pod głowicą i popękała głowica. Na Ukrainie próbował naprawić to naprawili na około 20km potem znowu na sznurku. Drugie discovery wróciło z pękniętą na pół budą, a trzecie było sprawne. Koleś kupił głowicę, uszczelkę i zrobił... w zeszłym tyg pokazywałem mu swojego jeepa, wjechaliśmy w robocie na rampę, u mnie zero rdzy na podwoziu, ogólnie ładnie wygląda... u niego dziury takie że szok... niby buda z wierzchu ładna - bo aluminiowa, ale rama i podłoga to jedne wielkie sito. Inny znajomy kupił discovery, pośmigał - dalekie asfaltowe trasy z przyczepą... korbowody wyszły mu bokiem, silnik do wymiany... I wtedy zdecydowałem że jednak zakup jeepa to dobra alternatywa, tym bardziej że za jednego discovery mam dwa xj'ty. A i czytając opisy ludzi z forum o dalekich wycieczkach to myślę że i mój wytrzyma.
No jest to prawda, LR się psują ciągle, ale w dalekich częściach jest do nich masa części. i to jest dla nich plus Jeepki się psują mniej, ale części do nich nie uświadczysz. Jak mi się zablokowały elektrozawory w skrzyni w środku lasu, to cieszyłem się, że to polski las, a nie kazachski. No i do tego spalanie. Zrezygnowałem w tym roku z fajnej imprezy, bo było prawie 1000km po pustyni z dala od cywilizacji i paliwa, a benzyny w szczególności. Z wydmami itp. Pojechał podobno gość WJ 4.7 miał pełny bak, 200litrów w bagażniku i jeszcze pozostali uczestnicy Parchami zabrali mu 60ltr i ledwo starczyło. Ale miał za to klimę. No i się nie zepsuł. Jestem fanem Jeepa, sam mam, ale na wyprawę - tylko Ukrainy, Ruminie, itp, itd. Do dziczy - na pewno nie pojadę. Na wyprawę najlepiej Patrol, ale z silnikiem 2.8 R6 - dbasz, to nic się nie dzieje. Silnik 3.0 wybucha bez powodu. A najlepiej Toyota 105 bo jest prosta, bez elektroniki. Ale droga jak jasna ch...ra
A najlepiej Toyota 105 bo jest prosta, bez elektroniki. Ale droga jak jasna ch...ra Wszystkie LC obojętnie stare czy nowe drogie są, że hej, podobnie jak Gelendy
To prawda, Jeepa to fajne auto, ale długie wyprawy raczej się nie nadaje. Dość często psuje się, najczęsciej pierdółki, ale będąc w trasie może być cieżko z częściami. Kocham Jeepa, ale na wyprawę pojechałbym raczej innym autem. Najlepiej chyba sprawdzi się GR lub Gelenda. Oba są proste i topotne, więc idealne.
tak sobie siedzę i się zastanawiam ile zrobiliście km Jeepami na wyprawach a ile innymi markami że jednoznacznie wskazujecie inne marki jako lepsze....
Tomek
ile zrobiliście km Jeepami na wyprawach a ile innymi markami No pewnie większość z nas nie była na wyprawie Jeepkiem. Swoją drogą wiem, że ktoś z PL objechał afrykę WJkiem 2.7CRD i dało radę. Jednak usterkowość, delikatność i brak dostępu do różnych części powodują pewne obawy. Ja tam bym się odważył w grupie kilku samochodów pojechać, przecież na pustyni mnie nie zostawili by chyba na pożarcie sępom? No tylko problem z zapasem paliwa
tak sobie siedzę i się zastanawiam ile zrobiliście km Jeepami na wyprawach a ile innymi markami że jednoznacznie wskazujecie inne marki jako lepsze....
Tomek
OJ jeepka mam od miesiąca czy dwóch, więc sie nie wypowie, ale miałem uaza - oj zrobiłem nim naprawdę dużo - jak na uaza - kilka razy w górach - mieszkam w Białymstoku więc jakieś 700km w jedną stronę... objechałem mazury kilka razy i warimię - ponad miesiąc w podróży - niby niewiele ale jak ktoś miał starego uaza z oryginalnym silnikiem i mostami to wie o czym mówię, uazem zaliczyłem hel itd... przyznam że jeep mniej mi się psuje jak uaza...
mam też poloneza - to jest fura - ma przebiegu 214 tyś km - przebieg oryginalny - silnik bez remontu, blachy tez nie ruszane - objechałem nim Polskę dookoła - razem ponad 8tyś km, co najmniej 2 razy w roku robię trasę Białystok - Bielsko - Biała, rocznie polonezem robię 28tys km - rocznik poldka '96. W tym roku miałem jechać do Włoch - ale urodził mi się syn - wczoraj więc podróż odłożymy na jakiś czas i chyba do Włoch wybierzemy się już jeepkiem. Może się powtarzam ale sądzę że jeep będzie mi się mniej psuł jak uaza... to już wielki krok na przód - nie mówiąc o wygodzie.
sądzę że jeep będzie mi się mniej psuł jak uaza... Tego akurat możesz być pewny, ale do UAZa miałeś lepszy dostęp do części niż do Jepka, pomijając fakt, że tych części było mniej i większość z nich można było dorobić samemu lub naprawić. W Jeepku to nie przejdzie, a już na pewno nie w buszu
a pomyśleliście ile razy nasz Rzep był katowany na rajdach a później jeszcze prawie 500 km do domu i postanowiony do następnego katowania i dojazdu do kolejnego rajdu i juz mamy około 1000 km mój mnie zawiód przez 6 lat tylko raz jak padł czujnik hala co do mnie to ja bym pojchał rzepem na taka wyprawę nie widze problemu no moze tylko paliwo ale to nie te czasy ze stacje sa co 300 km i czynne 5 godzin na dobę aleja młody jestem i sie nie znam
ale to nie te czasy ze stacje sa co 300 km i czynne 5 godzin na dobę No nie wiem co rozumiesz pod pojęciem wyprawa. Na Ukrainie tankowałem co 200km i prawie cały bak to był. Ale były stacje, więc nie było problemu. Dla mnie wyprawa to wyjazd w miejsce, w którym stacje nie są czynne 5h/24 ale nie ma wcale stacji, a jak już są, to nie ma paliwa, a jak jest to kiepskie, które i tak trzeba nalać, bo następna stacja za tyle km, że jeepek na 3 pełnych bakach nie zajedzie.
urodził mi się syn - wczoraj No to gratulacje
może ew, Rumunia Trochę to Offtopic, ale może w te wakacje? Mamy taki plan właśnie, ale jeszcze bez szczegółów. Nomad też się wybiera
ktomek, w tym roku nie dam rady rodzina się powiększa i pilot jest "nie jezdny", a więc i ja nie jeżdżę
pilot jest "nie jezdny" fajnie to nazwałeś. To niech się załoga powiększa i rośnie w siłę. W końcu ktoś musi z liną i łopatami biegać
Ktomek, masz rację z wyprawą w miejsca gdzie nie ma totalnie cywilizacji, tylko chyba nie za bardzo zdrowe by było pojechać samemu, a już w 2 auta zawsze można coś zmotać .... Ja przez ostatni rok zrobiłem Grandem 55 tys km. Jedyną usterką - słyszalną od jakiegoś czasu - był krzyżak na wale z tyłu, ale auto dojechało do warsztatu więc nie traktuje tego jako unieruchomienia auta. Z tego przebiegu jakieś 20 tyś. to wyprawki większe lub mniejsze, rożnego rodzaju imprezki w terenie itp. Ja nie widzę przeszkód żeby nawet dziś wsiąść do autka i pojechać gdziekolwiek. Jak chodzi o wyjazd do Rumuni to około 10 czerwca szykuje się na wyjazd. Jadą 3 x WJ, Pajero i L200. Jak by ktoś reflektował to PW
Pozdrawiam Tomek
Jesli chodzi o wyjazd do rumuni w tym roku w ciagu najblizszych jednego czy poltora miesiaca to ja sie pisze i do tego jeszcze jeden K160 sadze ze tez. Ja przewidywalem czas 4-5 dni na wyjazd (z i do Krakowa). Trase o ktorej myslalem to transalpina + ew transfogarska. W zeszlym roku jechalismy wlasnie ta trase na motocyklach i w 4 dni dalo rade (tylko transalpine bez transofarskiej z i do K-wa). Dlugosc wyszlo chyba ok 1500 czy 1800km w obie strony. Czy ktos jest powaznie zainteresowany takim wariantem ?
do mongoli jeepem to już kosztowna wyprawa ale 3mam kciuki. Do Afryki - odradzam, bo za dużo elektryki/elektroniki wewnątrz. Dlatego na pustyni znajdują uznanie tylko najprostsze auta - defender, spartańskie toyki(choć tak robią takie myki, że i bardzo wysokie modele typu 120 mogą być spartańskie) i jeepy typu cj5/7.
Za 27 dni wyruszam z żoną na jeden samochód z Warszawy do Kapsztadu WJ '99 (zmotany) i mam zamiar tę trasę przejechać i wrócić do chłopaków na piwo. W zeszłym roku zrobiłem jeepkiem 16 tys km (Warszawa-Maroko przez Bałkany i resztę Europy), niezmotanym i całą trasę ładnie przejechał. Jest bardzo wygodny, choć fakt nieekonomiczny, ale na to, żeby przerobić go na domek jak najbardziej się nadaje. Na 40 dni w podróży 20 nocy przespaliśmy w jeepie i było super wygodnie (po wyjęciu tylnych oparć - 2m długości, szerokość akurat dla pary, z dużym luzem). Jeśli chodzi o elektronikę to jest racja, ale z drugiej strony masz możliwość sprawdzenia błędu przy kluczykowaniu i zabierając odpowiednią ilość narzędzi i części zamiennych coś samemu zaradzić, albo wiedzieć co sprowadzić z Polski. Trasa jednak to zweryfikuje... Zobaczymy, co będzie, przetrzemy szlaki i sprawdzimy czy da się to zrobić.
Kiedys opowidal mi jeden kierowca z tzw. TiR-a, ze jak mial amerykanska ciezarowke MAC i byl gdzies za Uralem - zepsol mu sie ten trak i zajechal do jakiegos kolchozu i tam Rosjanie mu powiedzieli, ze ...co zelaza zdielano i my zdielamy... po kilku dniach ciezarowka byla gotowa... Nie wiem co mu sie wtedy zepsulo... Ale tam przeciez tez czyms ludzie jezdza i tez maja mechanikow wiec nie ma co dramatyzowac, czlowiek czlowiekowi pomoze to i czlowiekowi pomoga
PeterGlobtroter - ciekaw jestem tej wyprawy bardzo mocno! Sukcesów! Autko widziałem u chłopaków w Markach - wygląda bardzo fajnie.
Zwykłym, zagazowanym WJ objechaliśmy właśnie z zoną kawałek Bałkanów - najdłużej bo 7 dni byliśmy w Albanii. Wczoraj wróciliśmy- awarie... 2 przepalone żarówki stopu i jak sądzę klocki z przodu do wymiany . Albania fajny kraj - polecam! Rewelacyjne góry i ciekawe kawałki wybrzeża.
A odnośnie wątku - podróżować można czymkolwiek - np. Czarnogórę poznawałem kiedyś podróżując... Matizem. Najważniejsze to chcieć jechać i pojechać
Pozdrawiam! Marek
tam przeciez tez czyms ludzie jezdza i tez maja mechanikow
Myślę, że z powodu braku części mają mechaników twórców na wzór Macgyvera a nie tylko wymieniaczy
Najważniejsze to chcieć jechać i pojechać I tu kolega ma 110 % racji Jestem tego samego zdania ...
pozdrawiam Tomek
PeterGlobtroter - ciekaw jestem tej wyprawy bardzo mocno! Sukcesów! Autko widziałem u chłopaków w Markach - wygląda bardzo fajnie.
Wygląda fanie, ale przede wszystkim ma robić i dowieźć na miejsce Chłopaki w Markach robią co mogą, żeby wszystko się udało A nas dopadają skrajne emocje - strach i ekscytacja na przemian. Bagażnik ugina się od części zamiennych i narzędzi, ale nie ukrywamy że najbezpieczniej byłoby jechać minimum na dwa samochody, ale jak doświadczenie pokazuje nie łatwo o takiego towarzystwo. Widzę Marku, że ciebie też nosi, więc może uda się skompletować większą ekipę na przyszły rok. Pod warunkiem, że jeepek przeżyje Afrykę, a przecież nie ma innego wyjścia
Jestem pewien, że wam się uda i życzę powodzenia. Dojedziecie na pewno, przecież jeepy się nie psują . Napiszcie obszerną relację z wyjazdu. Strasznie wam zazdroszczę.
Widzę Marku, że ciebie też nosi, więc może uda się skompletować większą ekipę na przyszły rok. Pod warunkiem, że jeepek przeżyje Afrykę, a przecież nie ma innego wyjścia
Oj nosi, nosi a chciałbym aby poniosło jak najdalej i sadzę Piotrze, że się dogadamy! A jeepek przeżyje! Na 100%! Nieustannie będę trzymał kciuki!
Na bieżąco postaramy się relacjonować naszą podróż, o ile tylko będzie internet Wrzucimy osobny temat dla zainteresowanych. Dzięki za wsparcie, bo to bardzo ważne. Fajnie myśleć, że ktoś nam dobrze życzy
Na dalekie wyprawy to najlepszy jest niestety samolot